The VALETZ Magazine nr. 3 (VIII) - czerwiec,
lipiec 1999
[ ASCII ]
( wersja ISO 8859-2 ) ( wersja CP-1250 )
poprzednia strona 
			powrot do indeksu nastepna strona

  Fenomen Thorgala
        Forum komiksu

Dwadziescia lat temu autorzy "Thorgala" otrzymali za ten komiks prestizowa nagrode, zas dziesiec lat temu seria ta zawitala na dobre do Polski, dzieki nieistniejacemu juz niestety, wydawnictwu "Orbita".

Bez watpienia jest to dobry moment, by po raz kolejny przyjrzec sie temu niesamowitemu komiksowi i zastanowic sie, ktore jego cechy spowodowaly tak niewiarygodny sukces. Bo bez watpienia mozemy tu mowic o sukcesie, gdyz, choc seria przestala byc wydawana w Polsce juz w polowie lat 90-tych, to do dzis zostaje umieszczana na szczytach wszelkich list przebojow, o czym ostatnio mialem okazje sie przekonac, podliczajac glosy do Listy Przebojow, jaka znajduje sie w Serwisie Komiksowym. "Thorgal" i jego autorzy nie tylko zajmuja w niej pierwsze miejsca - przewaga punktowa, jaka zdobyli do tej pory, jest niesamowita. Czy slusznie?

Mysle, a raczej mam nadzieje, ze nikomu z Was nie trzeba tlumaczyc, o czym opowiada seria "Thorgal". Natomiast chyba nie wszyscy pamietaja historie jej pojawienia sie w Polsce. Otoz, komiks ten pojawil sie u nas wcale nie w 1989 roku, lecz duzo wczesniej, na lamach legendarnego juz magazynu komiksowego "Relax". Kraza nawet wiadomosci, ze "Thorgal" zostal stworzony specjalnie na potrzeby tego magazynu, nie wiem niestety, jak bardzo wiarygodne sa te pogloski. W kazdym razie przedstawiono wtedy pierwszy album serii pt. "Zdradzona Czarodziejka". Na kolejne albumy musielismy czekac az do lat 80-tych, kiedy to firma KAW przedstawila "Zdradzona Czarodziejke" w postaci albumu, wydajac rowniez kolejny album pt. "Wyspa wsrod lodow". Potem na dlugo zapadla cisza, az wreszcie w roku 1989 dzieki staraniom firmy "Orbita" mielismy moznosc poznac takze pozostale albumy. Z niewiadomych przyczyn firma ta rozpoczela wydawanie serii od albumu siodmego pt. "Gwiezdne Dziecko". W ciagu nastepnych lat przedstawiono nam kolejne albumy, ktore ukazywaly sie nieregularnie i szybko znikaly z polek ksiegarni. Jestem pewien, ze wielu z Was poczatek lat 90-tych wspomina jako okres szalonych "polowan" na Thorgale. Rownoczesnie firma KAW weszac zysk wydala trzeci w kolejnosci album "Thorgal" pod tytulem "Nad jeziorem bez dna", ktory ma sie nijak do tlumaczenia oryginalnego tytulu. Wkrotce potem Orbita wydala takze albumy 4-6 i postanowila wznowic takze trzy pierwsze.

To byl poczatek konca... Zaczely sie nieustajace wznowienia, ktore w koncu zaczely chyba przynosic straty. Tymczasem prawa do wydawania kolejnych tytulow uzyskala nowa firma - Korona. Firma ta zaproponowala nam lepszy wyglad "Thorgali", oferujac wydanie serii na lepszym papierze i w twardych okladkach, co niestety pociagnelo za soba wyzsza cene. Album pt. "Strazniczka Kluczy" sprzedal sie niewiarygodnie szybko i niestety nie zaspokoil potrzeb rynku. Do dzis jest to jeden z naprawde nielicznych i prawdziwych Bialych Krukow na rynku komiksowym. Aby teraz nabyc ten komiks, trzeba byc przygotowanym na wydatek od 80 do 150 zlotych!!!

Potem Korona postanowila wznowic w ekskluzywnej wersji takze pozostale albumy... i to byl koniec Korony...

Na krotko obudzila sie jeszcze w nas nadzieja w zwiazku z wydaniem przez Egmont albumow 18 i 19. Niestety - od tamtej pory nadal czekamy na nowe albumy...

Coz jednak spowodowalo tak niewiarygodna popularnosc i wysokie oceny tego komiksu - Odpowiedz moze byc tylko jedna - polaczenie niebanalnej tresci z rewelacyjnym rysunkiem. Poszczegolne albumy serii maja zupelnie inny klimat, czemu towarzyszy ciagla ewolucja warstwy graficznej. Glownego bohatera poznajemy w opowiesci typu fantasy, zeby juz pod koniec drugiego albumu przekonac sie, ze nie przeszkadza to w prowadzeniu watkow fantastyczno-naukowych, czego dokonano przez wprowadzenie kosmicznych potomkow Thorgala. Pozniej seria caly czas oscyluje pomiedzy swiatem fantasy, pelnym bostw, magii i dziwnych stworow a super-realistycznym swiatem techniki istot z kosmosu. To chyba wlasnie dzieki temu nietypowemu przemieszaniu gatunkow seria ta odnosi takie sukcesy. Jednak autorzy nie poprzestali tylko na tym. Poszczegolne albumy nawiazuja takze do roznych gatunkow literatury. Doszli bowiem do wniosku, ze skoro stworzyli tak ciekawy swiat, to moga teraz troche go "poeksploatowac" i zaczeli siegac do innych gatunkow, jak horror czy komiks akcji. Bo jak inaczej nazwac album "Alinoe", jak tylko horrorem. Zas komiks "Wilczyca" ma tak wartka akcje, ze nie powstydzilby sie jej najlepszy film. Mimo tego eksperymentowania na gatunkach, autorom udalo sie dokonac rzeczy prawie niemozliwej - ani na chwile nie opuscili oni wykreowanego wczesniej swiata Thorgala. Inni tworcy, aby moc zabawic sie z gatunkami musza wysylac swoich bohaterow w dalekie podroze, by moc przedstawic nowy swiat, ktory pasuje do gatunku, w ktorym ma byc opowiedziana dana historia. Tymczasem Rosinski i Van Hamme zmieniaja formule opowiesci, ani na chwile nie "uszkadzajac" swiata, ktory wczesniej stworzyli. Dzieki temu czytelnik nie traci kontaktu z bohaterem i poglebia to jego wiez z cala seria.

Kolejnym atutem "Thorgala" jest "trojwymiarowosc" postaci przedstawianych w serii. Nawet postacie drugoplanowe maja bardzo dokladnie opracowany profil psychologiczny. Autorzy nie unikaja rowniez rozbudowy watkow pobocznych, czego dowody dali wprowadzajac do serii takie postacie jak Tjall, czy tez Saniah. Bogactwo wewnetrzne postaci i obfitosc roznych watkow swobodnie wystarczylaby na kilka dobrych powiesci czy filmow. A jednak trudno sobie wyobrazic "Thorgala" w innej wersji niz komiks. I to jest kolejna niesamowita zaleta tej serii. Jest to jeden z nielicznych dowodow na to, ze komiks moze swobodnie egzystowac jako odrebna forma sztuki, ktora nie jest tylko adaptacja czy proba powielania czy kopiowania pozostalych sztuk, ale wnosi cos od siebie. Tworzy wlasne formy przekazu i umiejetnie nimi operuje. Czytelnicy "Thorgala" moga smialo spojrzec w oczy na przyklad kinomanom i powiedziec im "Zaden film nie bedzie mogl przedstawic bogactwa tego komiksu". Jest to chyba najwiekszy przyklad, ze komiks jako forma sztuki nie musi byc wcale ubozsza niz film czy ksiazka. Mysle, ze czytelnicy komiksow za to wlasnie wielbia "Thorgala" i jego autorow - oprocz rewelacyjnej rozrywki, dali nam oni takze niepodwazalny dowod na istnienie czegos, co nie da sie zaklasyfikowac inaczej jak ODREBNA FORMA SZTUKI...

Na koniec pozostaje chyba tylko wyrazic nadzieje, ze kiedys jeszcze zobaczymy "Thorgala" w wersji polskiej i nie bedziemy musieli czytac kolejnych albumow z tlumaczeniem na kolanach... Czego sobie i Wam wszystkim zycze ;-)). Zas firmie ktora podejmie sie wydawania "Thorgala" trzeba zyczyc kolosalnych zyskow, co tez czynie...

Autor jest wspoltworca Serwisu Komiksowego http://www.komiksy.2n.pl.

Thorgal

 
Marcin Lorek { redakcja@valetz.pl }
poprzednia strona 
			powrot do indeksu nastepna strona

23
powrot do poczatku
 
The VALETZ Magazine : http://www.valetz.pl
{ redakcja@valetz.pl }

(c) by The VALETZ Magazine. Wszelkie prawa zastrzezone.