The VALETZ Magazine nr. 3 (VIII) - czerwiec,
lipiec 1999
[ ASCII ]
( wersja ISO 8859-2 ) ( wersja CP-1250 )
poprzednia strona 
			powrot do indeksu nastepna strona

  Ludzkie akwarium
        czyli historia perskiego dywanu

ilustracja: Aleksander Jasinski
Nie chcialam miec tego zimnego okropnego marmuru wielkosci drzwi od lazienki za stol. Ale on nie sluchal, szyba juz niemodna, - mowil - trzeba byc na czasie. Nie moglam zrozumiec, dlaczego zamowil ten marmur dokladnie takich samych wymiarow jak ten ze szkla, dopiero jak go przywiezli, zrozumialam... i teraz spogladam na ten kamien przez szybe!. Lakier sie rysuje. - powiedzial.

Tak, caly ten pokoj to jego muzeum, a on kustoszem. Czuwa nad tymi eksponatami, najpiekniejszymi zdobyczami jego zycia. A wszystko powleczone w folie: pilot do telewizora jest pewnie jak nowy, ale tak naprawde nie wiadomo. Gdyby go tylko wyjal z tego cholernego plastyku, to by sie moze dalo zobaczyc... No i ten jego ukochany dywan. Perski dywan! Kupil to cudo od jakiegos Araba. Na pewno go cwany Arab w jajo zrobil, a on to cudo folia przykrywa, zeby sie nie wytarl. I jeszcze ta metka, ta cholerna metka, wylozona estetycznie na wierzch, zeby kazdemu, co tu wchodzi rzucala sie w oczy.

Przyczailam sie kiedys noca jak juz spal z nozyczkami w reku i... ciach, obcielam te cholerna metke. O kurcze, jak sie cieszylam! Mialam satysfakcje taka co najmniej, jak bym jemu cos obcinala. Musialam niezle wtedy wygladac z tym demonicznym, lekko glupawym usmiechem, w srodku nocy z nozycami w reku... Chyba mnie pojebalo, co ja z tym idiota robie?! Metke przyszyl z powrotem i nie odzywal sie ze trzy dni, no i dobrze, i tak nie pamietam, by cos madrego powiedzial w ciagu ostatnich dziesieciu lat.

Nie musze chyba wspominac, ze sofy u nas skorzane, oczywiscie. Tak, ale pod dupa folia! Siedzi teraz i gapi sie w ten zasrany telewizor. Sport, jasne, a co innego?! Nie dlatego, ze sie na tym zna, ale przeciez musi byc rownie madry, jak te popieprzone swensony z jego pracy, znalazl sobie baran temat do rozmowy. I tylko stope wlozyl pod folie i gladzi swym wielkim paluchem u nogi ten swoj ukochany perski dywan... pieprzony dywan! A te paluchy i w ogole giry to ma wielkie, ogromniaste. Zebym to ja wiedziala, ze nie tyczy to sie niestety reszty jego organow, a zwlaszcza tego jednego, co go raz do roku ogladam, tez nie wiem po co, bo i tak sie nie nauczyl go uzywac.

Przypomina mi sie teraz, jak zaraz po poznaniu mielismy balange w akademiku. Pare osob sie zwalilo i musielismy w piatke pod kocami na podlodze spac. On lezal w moich nogach, bo przyszedl z jakas wydra, ktora kulila sie obok niego. I wtedy tez gladzil tym swoim paluchem tylko nie dywan, a moje najintymniejsze zakamarki, przyznaje, ze mialam straszna na niego ochote. Tylko ze tamta lezala obok. Wtedy to byl boski wrecz paluszek, bylo mi tak dobrze, orgazm zaskakiwal mnie raz za razem. Tak wtedy, przy czterech osobach chrapiacych mi nad uchem - no, no, zupelnie niezle - pomyslalam. No, ale coz, nie udala mu sie ta sztuczka juz nigdy wiecej ani paluchem, ani paluszkiem, ani tym najmniejszym. Tu musze sie usprawiedliwic - taka bylam wyglodzona - nimfomanka z zabitej wioski! No i co z tego?! Zeby on wiedzial, o czym ja wtedy myslalam, jak mnie tak gladzil. He, he, moj ukochany Jureczek, ten to mial sie czym pochwalic! Do tej pory jest w moich fantazmach. Oto, co mi teraz pozostalo - bujna fantazja i... folia na meblach, psia ja mac!

Tak mi glupiej za granice sie chcialo. On wyjechal i dlugie listy do mnie pisal. Ze nie moze zapomniec, ze marzy i teskni. No coz, uleglam, i tym romantycznym bzdurom, i radom moich "kochanych kolezanek": "Jedz, zwiedzisz swiat, Szwecja to piekny kraj.". A o rodzicach juz nie wspomne: "No chyba glupia jestes, przystojny, elegancki, a ze bez slubu sie kochac nie chce, to i dobrze o nim swiadczy.". Tak, tak, jakby wtedy odkryl te swoje klejnoty, to chyba nawet bym te cala Szwecje olala. A rodzice pilowali mnie dalej: "Spojrz na Basie, coreczko, widzisz jak jej sie powiodlo, jaka to energiczna, pelna zycia zrobila sie od tego wyjazdu, tam to musi byc raj na ziemi, tylko cos ostatnio nie przyjezdza do Polski... no, a Jadzia tez sie niezle ustawila w tej Szwecji, i jaki samochod ma, mercedes to chyba, nie?".

Zebym ja wtedy wiedziala, ze nawet w Szwecji nie zarobi sie na merola, siedzac za lada sklepu, tylko trzeba po nocach dorabiac. Jak Jadzia. Bo Jadzia dorabiala oparta o latarnie... Jak ona plakala, ogladajac ten film "Pretty Woman" marzyla, ze po nia kiedys taki przyjedzie... Richard Gere. No niestety, nie doczekala sie. Taki jak on jezdzi po Sunset Boulevar, a nie po Industrigatan w Malmo. Juz dwa lata bedzie, jak na Aidsa zmarla. Szkoda mi jej, bo fajna kumpela byla, przynajmniej szczera, choc strasznie naiwna, ale z drugiej strony, to co, ja nie jestem naiwna? Przychodze na jej grob czasami i zawsze mi sie lekko smiac chce z ironii zycia. Jak klade kwiatki i dotykam reka marmuru... wydaje sie taki zimny bez tej szyby na wierzchu jak w domu na stole.

A Baska?... No coz, energiczna dziewczyna. Miala energie i inwencje, podkradajac taki towar, przemycajac go... w kole zapasowym. No i tak jezdzila do tej Polski coraz bardziej energiczna i coraz bardziej bogata, az wreszcie sie kolesie kapneli... no i juz nie jezdzi nigdzie. Poplywala troche po kanale, az ja wylowili rozlozona na pare workow, foliowych zreszta.

Ten wciaz siedzi na sofie i gladzi paluchem ten dywan. Pokoj ten sam, jak co dzien. On, telewizor, kanapa i ta folia pieprzona - wszystko jak zawsze az do znudzenia. Siedze oklapnieta i zdycham z nudow. Nuzy mnie ten obrazek, zamazuje sie, usypia, jak zle wystartowany narkotyk. Odlatuje.

Budzi mnie krzyk. To on, wrzeszczy z lazienki. Nigdy tak dotad nie krzyczal, co sie stalo?! Jestem na wpol przytomna, snieta, trzymaja te uspokajajace tabletki. Czego on kurwa chce?! Dociera wreszcie do mnie, co krzyczy: "Dzwon po hydraulika!" Co? Hydraulika, po co mu hydraulik? Zreszta niech se sam dzwoni i tak sie tego zasranego jezyka nie potrafilam nigdy nauczyc. "Kurwa, szybko rura pekla!" - teraz juz wrzeszczy w panice.

Dobra, ustapilam, wolam tego pieprzonego hydraulika. Podnosze sluchawke, przyjemny glos gada do mnie, ze jestem ustawiona w kolejce. Ziewam z nudow, jestem wykonczona. A dobrze ci tak, prostaczku, woda dojdzie do pokoju i ci zaleje ten pieprzony dywanik, he, he. A stolu z marmuru, to zebys sie nawet zesral, nie podniesiesz, aha. Trzeba bylo uprawiac jakis sport, tluku jeden, a nie tylko sie gapic na sportowe wyczyny w telewizji.

Wpadl teraz do pokoju, lata w kolko jak wsciekly pies, nie wiedzac co ratowac najpierw i drze sie: "Dzwonisz?!" Ano dzwonie - odpowiadam ze stoickim spokojem - czekam, w kolejke mnie wstawili. Zlapal sie teraz za stol, no nie, pekne ze smiechu, sama plyta ze dwiescie kilo wazy, he, he. Dupa blada, ani drgnela. Sciagnal tylko szybe, z szuflady porwal jeszcze tube silikonu i biegiem do lazienki. "Tylko, kurwa, nie otwieraj drzwi, zeby nie wiem co! Waruj przy telefonie i jak ktos przyjdzie, to niech ci pomoze meble wyniesc!" - wrzasnal mi jeszcze przez ramie.

Spojrzalam sie na niego wzrokiem, ktory na pewno juz zna bardzo dobrze. Zawsze patrze tak na niego, za kazdym razem, gdy tylko cos do mnie zagada - przyglup jeden! Dodzwaniam sie wreszcie, mowia, ze sa w drodze. Wiec czekam. Z lazienki juz zadne glosy nie dochodza. Dziwne, moze naprawil? A niech go, najwyzej bedzie sie teraz przed facetami tlumaczyl. Mam nie otwierac drzwi do lazienki, OK, nie otwieram.

Znow przysnelam. Budzi mnie ostry, ponaglajacy dzwonek. Otwieram i prosze grzecznie panow hydraulikow o pomoc w wyniesieniu mebli. Wedlug instrukcji, znaczy sie. Teraz oni popatrzyli na mnie dokladnie tak samo, jak ja na mego przyglupa przed chwila. Jeden nawet pokazal cos palcem na czole, szwargoczac po szwedzku. Wyglada wiec, ze raczej nie pomoga, pies ich drapal.

A pieprze te meble! Prowadze fachowcow prosto pod drzwi lazienki, niech zajma sie chociaz ta rura. Otwieraja. Ten pierwszy zajrzal, odskoczyl, zzielenial na gebie i belkoczac cos o jakims akwarium, zwalil sie nagle na ziemie. Drugiego zamurowalo - stoi jak mumia, nic sie nie odzywa, ani drgnie. Zerkam i ja. Madry ten moj chlop, nie powiem. Przylozyl szybe do otworu drzwi, uszczelniajac ja silikonem. I plywa sobie teraz tam cichutko jak rybka. Taka rybka z troche dziwnym grymasem rybiego ryja - jakis przerazony i smutny zarazem.

Ta plyta z marmuru lezy sobie teraz na tej rybce-palancie. A ja na niej kwiatki skladam, jakby nie bylo, to maz byl przecie. Za to szybe zabrali policjanci ze soba. Do analizy - ostrzegli. Dzwonili pozniej, zeby oddac. Nie chcialam. Kupilam sobie taki maly estetyczny stoliczek. Caly drewniany - dla odmiany. Siedze tu teraz sama i sie zastanawiam - wrocic do Polski czy nie? Dzwonil przed chwila Jureczek z kondolencjami. Milo. Jeszcze sie nie chajtnal, ale juz pracuje i nawet niezle sie ustawil. Spytalam sie go tylko, co mysli na temat folii, skor i temu podobnych. Strasznie go to rozbawilo, gebe rozdziawil. Chyba mnie nie zrozumial...

Malmo, 1998

 
Tomasz Osinski { redakcja@valetz.pl }
poprzednia strona 
			powrot do indeksu nastepna strona

24
powrot do poczatku
 
The VALETZ Magazine : http://www.valetz.pl
{ redakcja@valetz.pl }

(c) by The VALETZ Magazine. Wszelkie prawa zastrzezone.