The VALETZ Magazine nr. 2 (VII) - kwiecien, maj 1999
[ ASCII ]
( wersja ISO 8859-2 ) ( wersja CP-1250 )
poprzednia strona 
			powrot do indeksu nastepna strona

 
Edukacja

CZEGO JAS SIE NIE NAUCZY...
czyli KSZTALCENIE DLA PRZYSZLOSCI

rys. A. Jasinski

Od wrzesnia tego roku rozpoczac ma sie wdrazanie zapowiadanej od pewnego czasu reformy systemu edukacji. To nie tylko nasz polski problem. Swiat sie zmienia w coraz szybszym tempie, przybywa nowej wiedzy inne zas jej elementy traca na znaczeniu. Ksztalcac mlodych ludzi trzeba liczyc sie z tym faktem. To nieuchronne, nie uciekniemy od tego.

Nie chce tu jednak recenzowac konkretnego zaplanowanego u nas w Polsce sposobu reformowania szkolnictwa. Ukazuje sie bowiem na ten temat wystarczajaca ilosc glosow w prasie, radiu i telewizji, glosow czesto uwarunkowanych politycznymi sympatiami i antypatiami ich autorow. To mnie nie interesuje. Chcialbym natomiast spojrzec na problem ksztalcenia z szerszej, ogolnocywilizacyjnej niemal perspektywy. Nie jestem tu zadnym prekursorem takiego podejscia bowiem juz prawie trzydziesci lat temu prezentowac je zaczal Alvin Toffler w swej ksiazce "Future Shock" (jej polskie tlumaczenie ukazalo sie w 1998 r.) a zawarte w niej przemyslenia autora zainspirowaly mnie do napisania niniejszego tekstu.

Dzisiejsze ksztalcenie, nawet to realizowane w najlepszych szkolach, jest w tym sensie anachroniczne, ze nie przygotowuje nalezycie do zycia w spoleczenstwie przyszlosci. Caly system obecnego szkolnictwa nastawiony jest na przygotowanie mlodych ludzi do funkcjonowania w spoleczenstwie ery przemyslowej, a wiec w systemie, ktory przestanie dominowac jeszcze za ich zycia ustepujac erze postindustrialnej.

Obecnie funkcjonujacy system ksztalcenia ugruntowal sie ostatecznie w XIX wieku wraz z nastaniem ery przemyslowej i jako efekt przystosowania sie do niej. Szkoly staly sie jakby "fabrykami" produkujacymi masowo taki typ ludzi jaki niezbedny byl w tej epoce. W takiej szkole - fabryce nalezalo zgromadzic w jednym miejscu (budynku szkolnym) wlasciwy "surowiec" - uczniow i "wyprodukowac" z nich ludzi wyposazonych w odpowiednie umiejetnosci, odpowiednio uformowanych i akceptujacych wlasciwy system wartosci. "Produkcje" wykonywali stosownie wykwalifikowani wyrobnicy - nauczyciele - specjalisci od poszczegolnych fragmentow procesu ksztalcenia. W szkole - fabryce mlody czlowiek nabieral nawykow pozwalajacych mu nastepnie bez wiekszego szoku wpasowac sie w przyszla prace. Takie typowe szkolne atrybuty jak przychodzenie na okreslona godzine, rytm lekcji regulowany dzwonkiem, wykonywanie wielu czynnosci na komende nauczyciela, wszystko to pozwalalo pozniej zaakceptowac jako oczywistosc rytm chodzenia do fabryki lub biura na konkretna, zawsze ta sama godzine, wykonywanie podobnych czynnosci narzuconych przez zwierzchnikow, ktorzy (podobnie jak wczesniej nauczyciel) mieli tez wladze oceniania pracownikow. Nawet przerwa obiadowa byla na komende. To wszystko razem czynilo ze szkoly skuteczny instrument dobrego przygotowania do zycia w spoleczenstwie przemyslowym.

Coraz wiecej znakow na niebie i ziemi wskazuje na to, ze trwajaca dwa stulecia era przemyslowa wchodzi w faze schylkowa. Konczy sie dominujaca rola wielkich fabryk zatrudniajacych tysiace lepiej lub gorzej wykwalifikowanych robotnikow czy tez biur zatrudniajacych setki miernych urzednikow rutyniarzy. Ich wszystkich stopniowo zastepuja nowe technologie i globalna informatyzacja. Potrzebny staje sie natomiast calkiem inny typ czlowieka. Nie wystarczy juz, aby rozumial on terazniejszosc i przystosowal sie do niej. Dzisiejszy mlody czlowiek musi nauczyc sie sztuki pewnego przewidywania przyszlosci. Przewidywania kierunkow i tempa zmian, albowiem to wlasnie ciagla zmiennosc jest cecha zaczynajacej sie epoki postindustrialnej. Dzisiejsza szkola (nie tylko w Polsce) zupelnie do tego nie przygotowuje. Szkoly, nawet te renomowane, KSZTALCA LUDZI WCZORAJSZYCH, wyposazonych w wiedze o przeszlosci, z ktorej nic nie wynika dla przyszlosci. Ilu dzisiejszych maturzystow potrafi sprobowac chocby wyobrazic sobie siebie i swiat za lat dwadziescia lub trzydziesci? A przeciez to ich bezposrednio dotyczy. To oni za te przykladowe dwadziescia lat beda napierani i wypierani przez pokolenie tych, ktorych dzis jeszcze nie ma na swiecie.

Ksztalcenie dla przyszlosci wymaga tez calkiem innego typu nauczyciela. Nauczyciela zdolnego patrzec w przyszlosc i przewidujacego nadchodzace zmiany. Dzisiejszy system ksztalcenia nauczycieli takze nie przygotowuje do tej roli. Nastawiony jest on, podobnie jak cala edukacja, na ksztalcenie nauczycieli wczorajszych. Jak ma byc zreszta inaczej, skoro ci co ich ksztalca oraz ci co decyduja o sposobie ich ksztalcenia tez sa wczorajsi.

Wspomniany na poczatku Alvin Toffler idzie w swych sugestiach dosc daleko stwierdzajac, ze w jakims stopniu konieczne bedzie odejscie od modelu szkoly - fabryki, w ktorej uczen spedza kilkanascie lat swego mlodego zycia. Aby nadazac za zmianami zachodzacymi w swiecie niezbedne stanie sie cos w rodzaju ksztalcenia permanentnego. W tej wizji nie ma sensu uczeszczanie do szkol roznych szczebli przez niemal dwadziescia lat. Skuteczniejszy moze okazac sie system, w ktorym po ok. dziesieciu latach nauki dajacej pewne wyksztalcenie ogolne zaczyna sie nastepnie laczyc dalsza nauke z pewnymi formami pracy - najpierw w stosunkowo prostych rodzajach uslug, a nastepnie coraz bardziej zlozonej w roznych rodzajach struktur spoleczenstwa postprzemyslowego. To wzglednie szybkie rozpoczecie pracy jest zarowno czynnikiem stopniowo usamodzielniajacym mlodego czlowieka (zaczyna juz troche zarabiac) jak i swego rodzaju kontynuacja edukacji zawodowej. Rownoczesnie, aby podnosic kwalifikacje i dostosowywac je do zmieniajacych sie wymagan, niezbedne stanie sie czeste uczestniczenie w roznego rodzaju systemach kursow, ktorych profil i zakres czlowiek wybiera sobie sam w zaleznosci od potrzeb i zainteresowan. W pewnym stopniu system takich kursow dzis juz istnieje, choc oferuje najczesciej stosunkowo proste kwalifikacje (np. kurs na prawo jazdy czy rutynowa obsluge komputera). Byc moze w przyszlosci, po odpowiednim rozbudowaniu oferty system taki stanie sie czyms dominujacym w procesie ksztalcenia ludzi i to nie tylko mlodych.

Ludzie zyjacy w spoleczenstwie postindustrialnym musza opanowac dwie zasadnicze umiejetnosci:

a) ciaglego uczenia sie nowych rzeczy,

b) dokonywania wyboru wsrod mrowia mozliwosci.

Jakos nie widac, aby obecne ksztalcenie kladlo nacisk na te dwa elementy.

Jesli czlowiek XXI wieku bedzie zmuszony w ciagu swojego zycia przystosowywac sie do przemian, ktore kiedys zachodzily na przestrzeni stuleci to musi tez chocby ogolnikowo wyobrazac sobie przyszlosc. Musi swa umyslowosc odpowiednio do tego wytrenowac. Nie mamy zbyt wiele dobrej literatury przyszlosci, byc moze jednak wybrane dziela takich pisarzy jak Artur C. Clarke czy Stanislaw Lem powinny znalezc sie wsrod obowiazujacych lektur i to na dosc juz wczesnym etapie edukacji. Moga one nie tylko rozbudzac wyobraznie ale i ukazywac rozne zagadnienia spoleczne, polityczne lub etyczne, z ktorymi dzieci beda mialy do czynienia kiedy dorosna.

Inna metoda ksztalcenia dla przyszlosci moga byc roznego rodzaju gry symulacyjne (obecnie juz stosowane np. przy ksztalceniu menedzerow), w ktorych uczestnicy rozpatruja rozmaite warianty blizszej i dalszej przyszlosci, musza wybierac wsrod roznych mozliwosci i analizowac skutki swoich wyborow. Cwiczenia tego typu moga ulatwic kazdemu tworzenie wyobrazenia o przyszlosci zarowno w skali indywidualnej jak i spolecznej. Rozbudzaja tez zaciekawienie przyszloscia minimalizujac obawy przed nia. Stworzenie systemu oswiatowego, ktory zdola wywolac taka ciekawosc moze byc naczelnym zadaniem rewolucji postindustrialnej w szkolnictwie.

"Czasownik KSZTALCIC trzeba zaczac odmieniac w czasie przyszlym" (A. Toffler).

 
Jerzy Sikorski { redakcja@valetz.pl }
 

poprzednia strona 
			powrot do indeksu nastepna strona

37
powrot do poczatku
 
The VALETZ Magazine : http://www.valetz.pl
{ redakcja@valetz.pl }

(c) by The VALETZ Magazine. Wszelkie prawa zastrzezone.