Poranek po raz pierwszy
Obudzilem sie z niezlomnym postanowieniem, ze dzisiaj musze
popelnic samobojstwo. Mysl ta miala charakter ostateczny. Rodzaj imperatywu -
kategorycznego jak piorun uderzajacy samotna brzoze rosnaca przy cmentarzu, moralnego
i na dodatek historycznego. Ja zas przypadkiem stalem sie tym ktory musial ten
imperatyw w sposob jednostkowy urzeczywistnic. Nikt i nic nie sa w stanie mnie
powstrzymac, pomyslalem i jak nigdy w zyciu poczulem sie dziwnie pewnie i
zdecydowanie. Prosze, prosze, pomyslalem, jak prawidla spoleczne potrafia wywierac
motywujace dzialanie. A moze i wydajnosc moja sie zwiekszy?- zaczalem sie
zastanawiac, gdyz trzeba wiedziec, ze zawodowo zajmuje sie wlasnie wydajnoscia
pracy. Lezalem tak, zastanawialem sie i wpatrywalem w nieregularne, zolte plamy na
suficie.
| rys. Rafal Maslyk |
Zona, ostrym glosem poganiala mnie do wstawania. Byla zdenerwowana,
znowu wyjezdzala na jakies szkolenie. Chcialem jej powiedziec o swojej decyzji ale
zrezygnowalem. Od ostatniego szkolenia podejrzewalem, ze zdradza mnie podczas szkolen
ze swoim szefem z pracy. Co im bede psul przyjemnosc gzienia sie na szkoleniu swoimi
dziwnymi pomyslami, pomyslalem. Wstalem i zaspany udalem sie do lazienki.
Spojrzalem w lustro. Wiec tak wyglada twarz trzydziestotrzyletniego faceta ktory
dzisiaj popelni samobojstwo, pomyslalem i postanowilem, ze w tak waznym dniu
zdobede sie na wysilek i ogole swoja Twarz. Jakby nie bylo stoi ona przed powaznym
krokiem. Twarz zas jak mawial Emanuel Levinas jest jakims tam lacznikiem pomiedzy
bytem a rzeczywistoscia.
Po ogoleniu twarz wygladala znacznie lepiej. Teraz to jest ogolona
twarz trzydziestotrzyletniego faceta ktory dzisiaj nieodwolalnie popelni samobojstwo z
czysta twarza, pomyslalem i poczulem zadowolenie z faktu, ze zdobylem sie na ten
heroiczny czyn. Jestem bowiem jednostka leniwa i gnusna do granic niemozliwosci i
ogolenie sie z rana jest dla mnie tak samo ciezkim zadaniem jak dla innego
przecietnego urzednika na przyklad przebiegniecie maratonu. Z rana przed praca to nie
jest latwe zadanie, przyznacie chyba, zas z punktu widzenia wydajnosci pracy pomysl
taki jest zupelnie malo efektywny.
Pozegnalem sie z zona (biedaczka nie zdawala sobie sprawy, ze to
ostatni raz) i wyszedlem do pracy, zas swiadomosc ze ide tam po raz ostatni
wprowadzila mnie w swietny nastroj. Mimo iz pracy swojej nie cierpie i meczy mnie
ona okropnie to jednak dzisiejszego dnia czulem sie jakis luzniejszy. Ostatecznie nie
codziennie jedzie sie do pracy po to by popelnic samobojstwo, pomyslalem i o malo
nie wpadlem w pulapke. Zaraz, czyzby mialo to znaczyc, ze zrobie to w pracy?
Oczywiscie, chyba tak, skoro tak pomyslalem to tak sie stanie, nie ma odwolania,
aczkolwiek przyznajcie moi drodzy szczerze, ze praca nie jest zbyt dobrze dobranym
miejscem do dokonywania tego rodzaju czynow. Tak tez zreszta sie okazalo.
Zaraz po przyjsciu do biura wyczulem, ze cos jest nie tak. Wszyscy
patrzyli sie na mnie dziwnym wzrokiem. Czyzby wiedzieli, ze dzisiaj to zrobie,
pomyslalem. nie, to niemozliwe uspokajalem sie. Usiadlem przy biurku i wyjalem z
szuflady papiery, rozlozylem je na biurku. Nastepnie nastawilem czajnik i czekalem
az sie woda zagotuje. Gdy tak czekalem i zastanawialem sie od czego rozpoczac
prace podszedl do mnie Kamil, jeden z niewielu porzadnych w biurze i powiedzial:
- Niezly widok nam zafundowales stary z rana, ale wystarczy,
powycieraj sie bo jeszcze jakis zyczliwy powie wiesz komu i beda klopoty.
- Nie za bardzo rozumiem o co ci chodzi - odpowiedzialem zgodnie z
prawda.
- No stary nie udawaj - podsunal mi pod nos lusterko i zobaczylem, ze
cala szyje mam we krwi, efekt pospiesznego golenia, braku wprawy i nadmiernego
pospiechu.
- Dzieki stary za zwrocenie uwagi naprawde, nie zauwazylem tego,
przez chwile myslalem ze moze wszyscy domysliliscie sie mojego zamierzenia, a tu
takie zamieszanie spowodowalem goleniem. Wstalem i podszedlem do czajnika, zalalem
szklanke herbaty i zanioslem ja na swoje biurko. Kamil chyba chcial jeszcze o cos
zapytac, widzialem jak sie wahal, ale poniewaz nie byl z tych cwaniakow co to chca
wiedziec wszystko o wszystkich i wszystkim, dal sobie spokoj. Wlasnie za to tak go
lubilem, potrafil zrozumiec, ze czlowieka ktory ma popelnic samobojstwo nie
nalezy zameczac pytaniami z samego rana.
- No to na razie, powiedzial tylko i wolnym krokiem odszedl w kierunku
swojego boksu.
Praca nie szla mi najlepiej, wykonczylem sprawozdanie dotyczace
wydajnosci pracy, ktore mialem dzisiaj dostarczyc szefowi. Bylo wygladzone do granic
perfekcji ale i tak bylem pewny, ze bedzie sie czepial. Zawsze cos mu sie nie
podobalo, a to dlaczego takie duze zroznicowanie, a to dlaczego takie male
zroznicowanie i inne takie, nie ukrywajmy bzdurne uwagi mial. Wszystko oczywiscie
mialo swoje zrodla w fakcie, ze niestety szef nie mial zadnego rozeznania w
sprawach wydajnosci. Zreszta ja wcale nie mowie, ze szef musi sie na tym znac,
skadze, daleki jestem od tego, ale niech chociaz sie nie czepia i da czlowiekowi
pozyc. Byl szefem efekciarzem i chcial sie popisywac i blyszczec zas moje
sprawozdania charakteryzowaly sie solidnoscia, nie zas blyskotliwoscia lub jak
mawial Kamil blaskowatoscia efekciarska. Gdy tak sie uzalalem wpadlem na pewien
pomysl, nie byl to moze duzy pomysl, raczej nie byl to tez zaden sredni pomysl,
ale jakis malutki pomyslik to byl jakby nie patrzec. Ot, wymyslilem ze aby
zwiekszyc wydajnosc pracy nalezy po prostu wprowadzic do regulaminu punkty
zakazujace pracownikom z rana podejmowania wszelkich czynnosci pochlaniajacych zbyt
duzo energii, a wiec na przyklad biegania maratonow, budowanie karmnikow dla ptakow,
zbieranie kapsli, grania na grzebieniu, farbowania wlosow oraz oczywiscie golenia sie.
Usiadlem przy komputerze i spisalem caly swoj pomysl w formie
uporzadkowanej, regulaminowej z punktami, paragrafami i wszystkimi wymogami formalnymi
takimi jak numery porzadkowe, sygnatury, kody tajne i inne tego typu pierdoly do
ktorych szef przywiazywal szczegolna wage. Raz gdy zamiast kreski dolnej _ zwykla
- napisalem to szef tak sie wsciekl, ze ryczal niczym jakies dzikie zwierze. Piana
mu z ust ciekla i cale biurko zalala, dywan i biurko nadawaly sie oczywiscie do
wymiany, podobnie jak garnitur szefa i moj sweter. Ale to dawne czasy teraz szef sie
uspokoil znacznie i nie ryczy tylko wrzeszczy straszliwie.
Wydrukowalem calosc i spialem spinaczem. No, no, calkiem
porzadny dokument z tego wyszedl. Trzeba bowiem dodac, ze mimo swojej niecheci i
wstretu do pracy biurowej, obiektywnie rzecz biorac nie bylem znowu taka najgorsza
miernota. I pomysly jakies czasami tam mialem i szybko potrafilem niektore zadania
wykonac, czasami nawet szybciej niz jakis mlody i dynamiczny dupek, tak ze pieniedzy
za darmo na pewno nie bralem. Ale co robic, nie cierpialem pracy, pozoranctwa i calego
sztucznego zgielku i juz. Dokladnie przeczytalem caly projekt, poprawilem
literowki, niektore niezbyt zgrabne sformulowania oszlifowalem. W ostatniej chwili
dodalem klauzule, ze zapisy te nie powinny dotyczyc osob ktore w dany dzien maja
zamiar popelnic samobojstwo. Moze do konca nie byla ona merytorycznie wlasciwa,
ale nie mialem sily by zabronic sobie odrobiny subiektywizmu, w taki dzien jak
dzisiaj, byloby to prawdziwie masochistycznym okrucienstwem. Po chwili zastanowienia
dopisalem jeszcze zakaz uprawianie seksu z rana. Przez chwile zastanawialem sie czy
nie dodac tu jakiejs dodatkowej furteczki co by dawala szanse takim osobom jak na
przyklad szef w trudnych dniach, przed zebraniem, delegacja, zarzadem sobie jednak
poswawolic, ale zrezygnowalem. Czlowiek ktory ma popelnic samobojstwo nie powinien
zbyt wiele myslec o seksie, to moze dzialac oslabiajaco to raz. A takie cwaniaki
jak szef to i tak znajda luke jak by tu obejsc regulamin, wiec nie musze sie o nich
martwic, to dwa.
Wydrukowalem ostateczny projekt instrukcji. Zrobilem ksero dla
siebie, drugie do segregatora spraw w toku i dwa dla szefa. Lubil dostawac wszystko w
dwoch egzemplarzach - jednym oficjalnym spietym spinaczem i drugim nieoficjalnym spietym
dwoma spinaczami i obwiazanym czerwona wstazeczka. Taki byl z niego dualista.
Zlosliwi ponoc twierdzili, ze tak zamieszal w kadrach, ze pensje tez podwojna
dostawal, ale czego to ludzie nie wymysla z zawisci. Nasze biuro jest zas duze i
zawistnych w nim nie brakuje. Cwaniakow i karierowiczow rowniez. Na przyklad taka
Ruda. Przechodzac kolo ciebie potrafi rzucic okiem na ekran komputera i widzi
absolutnie wszystko, co do slowa, przecinka i kropki, co tam piszesz. Ponoc na jakichs
specjalnych kursach sie tego nauczyla. Umiejetnosc ta okazala sie dosc cenna bo
juz po miesiacu pracy awansowala na kierownika dzialu, po pol roku byla dyrektorem
i wszyscy twierdzili, ze za rok najdalej poltora bedzie wiceprezesem. Zwlaszcza
Pikutnik Michal, swiezo zatrudniony absolwent, lizus i donosiciel jakich malo
przodowal w tych przypuszczeniach i plotkach. Ponoc nawet sam Prezes podczas bankietu
zapytal sie o to co sie dzieje u Rudej w dziale. Najciekawsze w tym wszystkim bylo,
ze sama zupelnie nie potrafila komputera uzywac, ale co po to jej do zycia
potrzebne, a co u innych nakukala to jej.
Gdy wszedlem do sekretariatu szefa jego sekretarka Milena rozmawiala
przez telefon. Rozmowa najwidoczniej miala charakter prywatny bo co chwila wybuchala
perlistym smiechem. Juz chcialem sie wycofac i sprobowac za pare minut gdy
zauwazyla mnie i pokiwala mi reka bym nie odchodzil. Poczulem sie podbudowany,
Milena zawsze mi sie podobala ale nigdy nie mialem smialosci jej to powiedziec.
Teraz w momencie gdy bylem zdecydowany i pewien siebie nie powinna sie chyba na mnie
obrazic. Czyz mozna obrazic sie na czlowieka ktory ma popelnic samobojstwo?
| rys. Rafal Maslyk | Usiadlem skromnie na krzeselku i czekalem na swoja szanse. Mimo
swojego poprzedniego postanowienia by nie myslec o seksie w obecnosci Mileny jakos
trudno bylo mi sie powstrzymac patrzac na jej wspanialy biust i wyzywajaco czerwone
usta. Tak wiec dokonalem szybkiej korekty regul i stwierdzilem, ze czlowiek ktory
ma popelnic samobojstwo owszem nie powinien zbyt wiele myslec o seksie, bo to moze
dzialac oslabiajaco, jednak zeby nie wpasc w zbytnie przygnebienie, moze sobie
troszeczke pofolgowac, oczywiscie jedynie w scisle okreslonych sytuacjach. Tak tez
zrobilem.
Milena skonczyla rozmowe i spojrzala na mnie zdziwionym wzrokiem.
Co sie jej dziwic, ostatecznie zawsze widziala mnie jak skromnie i cichutko z plikiem
papierow sie do gabinetu szefa przemykalem, chylkiem jej mruczac dzien dobry. A tu
prosze, rozsiadl sie na krzeselku, usmiecha sie, patrzy smialo w oczy, wzrok mu
sie nawet na biust zeslizguje - zupelnie nie ten czlowiek. Jednym slowem przemiana
jakas nastapila. Bystra z niej dziewczyna byla bo nie dala znac po sobie zbytniego
zdziwienia i nie strofowala jak uczniaka, ze sie w dekolt zupelnie jawnie, bezczelnie
i glupio gapi. Ludzka rzecz, jak jest na co popatrzec, to dlaczego nie mialby rzucic
okiem? Byle tylko umiar i dobry smak zachowal.
- Panie Epilogenie, nie poznaje pana taki pan dzisiaj radosny i pelen
zycia, co sie stalo?
- A pani Milenko, nie uwierzy pani, ale rzeczywiscie dzisiaj jest
szczegolny dzien w moim zyciu. Tyle sie go w ponuractwie przezylo, zycie i ta
bezsensowna praca do usmiechow mnie nigdy nie nastrajaly zbytnich, a tu prosze, nie
uwierzy mi pani, ze dzisiaj nawet w pracy czuje sie naprawde szczesliwy.
Rozmawialibysmy sobie tak do wieczora a moze nawet i dluzej bo czyz mozna odmowic
czlowiekowi ktory ma popelnic samobojstwo odrobiny rozmowy? Jednak nie bylo nam to
pisane, bo drzwi gabinetu szefa sie otworzyly i wyszedl z nich jakis mezczyzna.
Przedpoludnie
Mimo iz widzialem go tylko przez chwilke przyjrzalem sie
dokladnie. Postawny, w sile wieku, w nienagannie skrojonym garniturze, z laska w
ksztalcie glowy pudla a moze innego zwierzaka. Spojrzal mi gleboko w oczy i bylem
pewien ze on wie o moim dzisiejszym zamiarze. Co wiecej usmiechnal sie lekko. Znaczy
sie, ze nie tylko wie ale i jest przychylnie usposobiony, popiera i zacheca.
Wszedlem do gabinetu szefa i od razu sie zorientowalem, ze cos
dziwnego sie musi wydarzyc. Ot, drobne przeczucie. Mina Szefa nie byla zbyt
imponujaca. W przeciwienstwie do mnie mial zly dzien. Podkrazone czerwone oczy
swiadczyly o grubszym pijanstwie. Chodzily plotki, ze razem z szefem z sasiedniego
biura, jakiegos multimedialnego muzeum, w ekskluzywnej agencji towarzyskiej, od czasu do
czasu, dzikie orgie urzadzaja. Pikutnik ponoc zdobyl adres tej agencji i nawet tam
byl na zwiadach, ale nie wierze by go wpuscili go na pietra zarezerwowane dla
specjalnych gosci, musial sie jakas panienka drugiej kategorii w pokoju na parterze
zadowolic. Ale znajac Pikutnika to mozna wyrokowac, ze nie poprzestanie na tym i
moze kiedys wpuszcza go na pietro.
- Siadajcie kolego Epilogenie, wskazal mi krzeslo, pokazcie ten
raport o wydajnosci, mam nadzieje, ze wzieliscie sobie do serca moje uwagi o
koniecznosci jakichs nowych, efektownych pomyslow i cos tam unowoczesniliscie?
- Oczywiscie, mam osobny raport - podalem mu dzisiejsze opracowanie.
Mina jego swiadczyla, ze go z lekka zaskoczylem. Myslal przez chwile i tez
postanowil mnie zaskoczyc.
- To dobrze, widzicie okres jest teraz nadzwyczajny i kazdy powinien to
sobie uswiadamiac, a teraz usiadzcie sobie tam w kaciku i wypastujcie moje buciki.
Tylko dokladnie i sumiennie, maja blyszczec jak pingwinie ogony w blasku ksiezyca.
Rzeczywiscie, udalo mu sie mnie zaskoczyc bezblednie. Skad on te
pingwiny wzial? Nigdy bym nie podejrzewal go o zainteresowania fauna antarktyczna. No
prosze, mozna z czlowiekiem dziesiec lat przepracowac i nie wiedziec, ze na ten
przyklad interesuje go literatura, biologia czy filatelistyka, zamyslilem sie. Przez
chwile pastowalem w milczeniu, gdy nagle:
- Pozwolcie no tu Epilogen - zawolal mnie ostrym glosem szef.
Wlasnie skonczyl czytac raport i zaraz mi powie swoje rzeczowe i niezwykle konkretne
uwagi, pomyslalem. Co wy za gowno mi tu dajecie? Zakazujecie mi uprawiania seksu z
rana? Mi, szefowi ktory jak z rana nie zateguje to w pracy nie popracuje?
No prosze, na dodatek szef jest poeta, pomyslalem i spojrzawszy na
jego twarz zauwazylem w niej jakas delikatnosc, wznioslosc i poetyckie wrecz
uduchowienie. Jak moglem nie zauwazyc tego przez te wszystkie lata, wyrzucalem sobie.
- Poza tym, dlaczego nie wstawiliscie specjalnego paragrafu na stronie
trzeciej. Zostawiliscie pusta linijke przerwy, nie wiadomo po co, a tam az sie prosi
by jakis blyskotliwy paragraf wstawic. Nie wiem, moze cos o strukturalizacji
wewnetrznej, moze cos o hierarchizacji integracyjnej, wymyslcie cos. To tyle na
dzisiaj. Aha, bylbym zapomnial, musze was poinformowac, ze postanowilismy pana
zdegradowac od nastepnego miesiaca. Przyczyny tej decyzji sa scisle poufne, ale
prosze mi wierzyc powody dla ktorych to uczylismy byly powazne. To tyle, nie
przeszkadzajcie mi dluzej. Aha, i cwiczcie w domu pastowanie, cwiczcie bo mowie wam
okres jest nadzwyczaj powazny i trzeba byc tego swiadomym.
Wstalem z krzeselka i udalem sie do wyjscia. No tak, pomyslalem,
jednym slowem Szef mnie zdegradowal. Ogarnely mnie najgorsze uczucia nienawisci wobec
niego. Po chwili uspokoilem sie. Moze on nie jest winny? Zmusili go podstepem,
pieniedzmi zbalamucili, on zas sam z siebie jest porzadny, pomyslalem i
wspolczucie dla szefa poczulem. Choc z drugiej strony to co mu bede wspolczul,
zawsze spada na cztery lapy, ja zas znalazlem sie w dosc nieprzyjemnej sytuacji. Po
siedmiu latach pracy zostalem zredukowany, ot tak bez specjalnego powodu, dla zachcianki
jakiejs. Na dodatek zrobili mnie w konia swoja droga i wszystkie moje plany zburzyli.
Bo powiedzcie sami czyz swiezo zdegradowany czlowiek moze tak spokojnie popelnic
samobojstwo? Mowie wam, ze nie moze i mimo calego sceptycyzmu mozecie mi uwierzyc
bo ostatecznie sam to przezylem.
Popoludnie
Wyszedlem od Szefa zalamany. Podszedlem do Milenki i powiedzialem
beznamietnym, mechanicznym glosem:
- Po siedmiu latach pracy zostalem zredukowany, ot tak bez specjalnego
powodu, dla zachcianki jakiejs.
- Jak to panie Epciu kochany, jak to mozliwe?
- Ano widzi pani, wszystko w dzisiejszym zlym i zepsutym swiecie jest
mozliwe. Nie wiem tylko jak to powiem w domu zonie.
- Panie Epilogenie, nie wiedzialam, ze ma Pan zone, dlaczego
ukrywal Pan to przed nami? -zaskoczonym tonem spytala sie Milenka. W jej zielonych
oczach pojawil sie smutek, w moich zas gleboka zaduma.
- No wlasnie, od kiedy to ja mam zone, spytalem sie siebie?
Przeciez ja nie mam zony, uzmyslowilem sobie po dobrej chwili. Skad ten pomysl, ze
ja mialem? Zaraz, zaraz, rano dowiedzialem sie, ze mnie zdradza ze swoim szefem.
Zgadza sie. Ale czy to jest dowod? Przeciez skoro nie mam zony to wszysto to bzdury.
Znaczy sie, nie zostalem zdradzony. Z radosci krzyknalem na caly glos:
- Hurra, nie zostalem zdradzony, nie zostalem zdradzony i z tej
radosci fiknalem koziolka. Po chwili zas drugiego, a co tam raz sie zyje,
pomyslalem i skoczylem po raz trzeci. Tym razem mialem mniej szczescia bo sie
potknalem, padlem jak dlugi na ziemie i uderzylem bolesnie w glowe.
- Cii, panie Epciu, nie tak glosno, szefa boli dzisiaj glowa -
troskliwym glosem powiedziala Milenka.
- A co tam pani Milenko, a co tam sie bede szefem przejmowal, dupek
jeden i tak nic nie jest w stanie zrozumiec. Poza tym czyz mozna odmowic odrobiny
radosci czlowiekowi ktory za pare godzin bedzie juz martwy?
- Jak to martwy, co pan mowi panie Epciu kochany?
- Jak to nie wiedziala pani, ze dzisiaj mam popelnic samobojstwo?
- Skad, taki pana radosny byl caly dzien, skadze moglam
przypuszczac.
- A ten cudzoziemiec z laska co go u pani sekretariacie widzialam to
nic pani nie mowil, ponoc dosc dlugo z pania rozmawial gdy ja bylem u szefa na
mekach.
- Prosze mi nie wspominac o tym wstretnym indywiduum, jak pomysle
co ten typ mi za ohydne propozycje skladal to wciaz nie moge dojsc do siebie. Niby
taki ukladny, grzeczny, a jak sie rozochocil to takie swinstwa gadal, ze nie moge
powtorzyc.
Nie naciskalem na nia i nie dopytywalem sie o charakter jego
propozycji. Pozegnalem ja i wrocilem do swojego biureczka w boksie przy oknie. Do
konca dnia w pracy nic sie juz nie wydarzylo.
Wieczor
Zjadlem kolacje. Wypalilem papierosa i postanowilem zrealizowac
moje poranne postanowienie. Przydaloby sie wypic jeszcze kieliszek rumu przed
egzekucja, pomyslalem. Papieros, rum i ksiadz, ot zwyczajne, niewyszukane ostatnie
zyczenia skazanca. Odnosnie ksiedza to sprawa byla jasna. Wiedzialem, ze nie
moglem na nic liczyc. Bylem skazany, bylem ofiara. Sklonnosci destruktywne,
nienawisc do swiata, pesymizm swiadczyly przeciwko mnie. Co prawda moj idealistyczny
charakter, niechec do zabijania i wrazliwosc jakos tam musialy sie przyczynic
sie do tego bezdusznego wyroku, samo-skazania na potepienie, ale w ostatniej instancji
chyba jednak winny byl system. Bo czyz swiat mi pomogl? Bo co ja ludek biedny moglem
sam?
Ot co, podly jest jednak los czlowieka, zwlaszcza zas czlowieka
pozbawionego wszelkiej nadziei. Z tego wszystkiego zrobilo mi sie bardzo smutno i
zaczalem sie uzalac nad swoim smutnym losem. Tak sie uzalalem, ze wypilem cala
butle rumu i zasnalem w fotelu. Nawet w takim momencie, gdy gra toczyla sie jakby nie
bylo o moja dusze, nie potrafilem okazac zdecydowania. Ot, mdly, cieplawy ni to
zimny, ni to cieply trupek. Popelnienie samobojstwa przez takiego nie stanowi zadnej
znaczacej przemiany w wymiarze psychicznym, jest jedynie ostatecznym usankcjonowaniem,
potwierdzeniem wyboru czy tez fatum.
A jednak cos poszlo nie tak jak zaplanowal sobie moj przeciwnik,
czyzby sie pomylil? A moze interweniowalo przeznaczenie czy moze nawet Laska?
Ktoz to moze wiedziec.
Poranek po raz drugi
| rys. Rafal Maslyk | Obudzilem sie z dziwnym przeczuciem, ze stanie sie cos
niezwyklego, zerknalem na zegarek, cholera pietnascie po osmej, spoznie sie do
pracy. W pospiechu sie ubralem i bez sniadania pobieglem do pracy. Spoznilem sie
potwornie. Bylo grubo po dziewiatej jak wchodzilem do biura. Mimo wszystko mialem
nadzieje, ze moj postepek pozostanie nie ukarany. Czyz mozna opieprzac czlowieka
ktory popelni czy tez kiedys popelnil samobojstwo? Jednak sie mylilem grubo.
Zostalem wezwany do szefa, ktory wreczyl mi pismo informujace mnie, ze zostalem
zdemaskowany i na dodatek decyzja nowego prezesa zredukowany.
- Znaczy sie na bruk?
- Ano, dokladnie.
Tak wiec po siedmiu latach pracy znalazlem sie na bruku. Kupilem
sobie kapelusz i usiadlem niedaleko wejscia do biura w ktorym przepracowalem prawie
siedem lat. Napisalem karteczke: "Dzisiaj popelnie samobojstwo, prosze o
wsparcie na rum i papierosa oraz ewentualnie dobre slowo" i czekalem, czekalem,
czekalem. W koncu sie doczekalem. Ktos wrzucil mi monete, zagraniczna, zlota i
blyszczaca.
Nie musze dodawac, ze tym kims kto ja wrzucil byl postawny
mezczyzne, w sile wieku, w nienagannie skrojonym garniturze, z laska. Nie mial
najlepszej miny, ale jako twardziel nie dawal po sobie poznac, ze znowu cos tej nocy
poszlo nie tak. Zreszta zostal uruchomiony plan awaryjny i nie wiadomo kto sie okaze
lepszy tym razem - myslal tak samo jak zawsze.
Ten to nigdy nie daje za wygrana, od wiekow tak samo podstepny,
wytrwaly i imajacy sie roznych sztuczek. Jak sie dowiedzialem od dzisiaj byl on
nowym prezesem banku w ktorego biurach przepracowalem prawie siedem lat. Nie porzadzil
sobie bankiem za dlugo, bo po miesiacu przekazal prezesure Rudej, sam zas udal sie
w inne miejsce realizowac kolejne ze swoich zadan.
Aha, zupelnie przypadkowo dowiedzialem sie, ze ponoc
wspolwlascicielka agencji towarzyskiej z luksusowymi pokojami na pietrze byla Ruda.
Ponoc hobbystycznie sobie w niej dorabiala, ale tego nie wiem na pewno, bo nie mialem z
nia przyjemnosci osobiscie, zas Pikutnikowi to nie wierze za grosz i nikomu nie
radze.
Koniec |