|
Nasamprzod siegnalem po poziomy hierarchii struktury komorki, po samo jej dno: powlok elektronowych i atomow, kationow, anionow i rodnikow, w przemieszczenia i rozmieszczenia elektronow w powlokach elektronowych. Analizowalem zazebiajace sie koliste, eliptyczne i osemkowe ksztalty orbitali elektronowych, wiazane lancuchami pol magnetycznych generowanych elektronowymi pradami. Analizowalem informacje zakodowane w formach pol elektromagnetycznych wiazan czastek, w rezonansach tworzonych drganiami ich skladnikow. Nie chemiczna, nie tylko elektryczna, ale przede wszystkim magnetyczna architektura orbitali i powlok elektronowych, rozlozona w calej objetosci ich mikroprzestrzeni, w zmieniajacych sie nieustannie ich formach, zapamietywala informacje w postaci dynamicznych zmian konfiguracji pradow i ich strumieni, Tu magazynowala sie informacja, energia, tu nastepowala ich transformacja i przekaz. Dzialo sie to niby losowo, ale w tych przypadkowych sekwencjach zdarzaly sie regularnosci. Nalezy zatem modelowac metodami chaosu... Zbadalem korelacje poslugujac sie pierwsza jaka mi przyszla do glowy metoda - kodem o charakterystyce bialego szumu... Regularnosci powtarzaly sie, wiec nosily cechy samopodobienstwa. Nalozylem zatem analize fraktalna, przebadalem portrety fazowe tych ukladow dynamicznych i znalazlem fluktuacje fraktalne. Sa! Wielowymiarowe stany stacjonarne, cykle graniczne, stany periodyczne i niby periodyczne... I atraktory, dynamicznie niestabilne. Powtarzaly sie bez korelacji dlugozasiegowych, czyli zawieraly informacje maksymalnie skumulowana!
Wszedlem w stopien wyzej, w poziom drobin - wody, czasteczek wegla, sole, organiczne i nieorganiczne reszty kwasowe... Poddawalem je symulowanym dzialaniom wszelakich pol, dodalem energetyke - przemiany kwantow energii, fotony, fonony... Rozszerzylem skala samopodobienstwa procesy z poprzedniego poziomu. Procesy nizszego poziomu zaczely nagle kaskadowo rozdwajac sie, potrajac, i w tych wyzszych, pochodnych im przestrzeniach fazowych, zjawiska sie powtarzaly! Wszedlem wiec w monomery, czyli pojedyncze nukleotydy, w aminokwasy, w czasteczki odpowiedzialne za energetyke przemian komorkowych, w enzymy, witaminy, hormony, barwniki... Narastanie struktur bifurkowalo ku klasom skomplikowanych stanow dynamicznych, ku wyzej rzedowym konfiguracjom molekul, a te z kolei podazyly blizej nieokreslonymi gradientami dokads, jakby znaly cel swego ruchu. Juz zamierzalem nakazac permuterom poddac analizie elektromagnetycznej, informacyjnej i fraktalnej kolejny poziom ustrukturowania biomaterii - poziom polimerow komorkowych, poziom kodu genetycznego, makroczasteczek DNA, RNA, bialek - bowiem ruch monomerow sterowany jest bodajze przez geny, gdy...
Monomery zaczely spontanicznie samoporzadkowac sie. Sparowywaly sie wiazaniami wodorowymi komplementarne sobie, jak negatyw z pozytywem, zasady azotowe, a laczac sie z ryboza czy dezoksyryboza - cukrami i z kwasem fosforowym zawiazaly nukleotydy... i tu sie rozdwoily na polimery z uracylem i polimery z tymina, wolnymi koncami uporzadkowawszy sie liniowo w polimery kwasow nukleinowych: RNA i DNA. Autokatalitycznie ukladaly sie okreslone, powtarzajace sie sekwencje nukleotydow, generujac dlugie, podwojne, helikoidalne lancuchy, a w sekwencjach tych kryl sie ten sam bialy szum, ktory zainicjowalem w informacyjnej strukturze wiazan elektromagnetycznych. Spod tego mrowienia molekul wylanialy sie... przerozne kody porzadkowe, kody genetyczne, fluktuujace, czesciowo nadmiarowe, poprzedzielane z okreslonym prawdopodobienstwem korelacjami w postaci intronow i ekscytonow, uodporniajacych kody na przeklamania a czasteczki na mutacje, a wszystkiemu w najnizszej warstwie informacyjnej odpowiadaly slabiutkie lecz spojne promieniowania elektromagnetyczne...
Nie musialem juz specjalnie wymuszac dzialania programu, on dzialal dalej sam. Interweniowalem wowczas, gdy poziom komplikacji wymykal sie mozliwosciom obliczeniowym i nieobliczeniowym maszyn. Rozpoznawalem znany mechanizm transkrypcji i powielania sie kwasow nukleinowych, mechanizm kodowania bialek trojkami z czterech zasad sekwencji dwudziestu aminokwasow, narastanie z tej pierwszorzedowej struktury wyzszej - pofaldowan, i konformacji trzeciorzedowej, przestrzennej... Samorzutnie kreowaly sie i mnozyly lawinowo, niemal inflacyjnie, wyspy stabilnosci i atraktory w postaci kompleksow nadczasteczkowych, i ustrukturowialy sie i wyodrebnialy funkcjonalnie. Cytoplazma, biotektony, plastydy, organelle, mikrotubule, energetyka mitochondriow, synteza bialek w rybosomach, kod w chromosomach, te ostatnie w jadrze komorkowym, blona ze skomplikowanym mechanizmem depolaryzacji potencjalow... Cala dziedzicznosc zwinieta w genach jadra, porownywalna z zsekwencjonowana mapa genotypu i... kolekcja genow swiata. Nasuwaly mi sie obrazy narastania czasoprzestrzeni w strukturze fraktonowych konformacji, obrazy tworzenia rozmaitosci z jej stanami stabilnymi, kwasistabilnymi i atraktorami, odpowiadajacymi elementarnym skladnikom materii... A kiedy doszlo do lawiny samoograniczenia funkcji kodu genetycznego wiodacych ku specjalizowania rozwoju samych komorek, do autoreprodukcji kwasow nukleinowych w jadrze komorkowym, do podzialu komorki - kolejnych bifurkacji na ktorychs tam poziomach samoorganizacji, nie posiadalem sie ze zdumienia.
A elektromagnetycznie? Wciaz powtarzalo sie to samo - samoorganizacja i uporzadkowanie bylo komplementarne do dynamicznego obrazu pol elektromagnetycznych, do ich rezonansow i wyzszych i nizszych drgan harmonicznych, ktore z chwila ustrukturowania sie komorki w calosc rozblyslo elektromagnetyczna, pulsujaca rytmicznie aura... Zywe, dynamiczne, na poly krystaliczne, regularne struktury oddzialywaly na siebie zmieniajac przy tym wlasna forme i co najdziwniejsze, elektromagnetycznie odznaczaly sie samopodobienstwem na wszystkich skalach organizacji: kazda czesc przypominala calosc. Zdawalo sie, ze mam do czynienia z holistycznym obrazem, z hologramem zapisanym w molekularno-fraktalnym podlozu komorki, z zywym swiatem zrodzonym w semantydzie informacji...
Zanim przeszedlem do nastepnego etapu swej wizji, przez pewien czas skupilem uwage na toczacych sie rownolegle innych watkach programu. Informacja zawarta w jadrze komorkowym od najprostszych do najwyzej zorganizowanych genomow to miliony do miliardow nukleotydow, uwzgledniwszy kumulatywnosc informacji. Sekwencja nukleotydow z ich czterema zasadami to jakby algorytmiczny, skonczony automat krokowy ze sprzezeniem zwrotnym o wszystkich mozliwych naraz regulach dzialania. Trojki nukleotydow - symetria unitarna z czyms wewnetrznym w rodzaju koloru z chromodynamiki kwantowej... Zasady gromadzenia informacji w DNA to, oczywiste, jezyk na symbolach i gramatyka, a pozniej inne "-tyki" dotyczace informacji, a sam DNA - swoista pamiec, semantyd, baza danych i zarazem procedury transkrypcji na bialka, czyli bank danych. Przeplyw informacji tak jak i strzalka czasu - jednokierunkowy. Szum w strukturze DNA przypominal z kolei aperiodycznosc kwasikrysztalow... Kolejnosc - DNA, RNA, bialka z enzymami na pierwsza mysl podsuwaly dordainowe stany fraktonowe, proznie i materie z oddzialywaniami, wskutek ktorych powstawaly wyzszorzedowe konformacje materii od czastek elementarnych po wielkoskalowa strukture, a katalityczne funkcje enzymow - ekranowanie syntezy bialek na podobienstwo ekranowania przez proznie oddzialywan dalekozasiegowych do oddzialywan lokalnych czy ekranowania nadprzewodnictwa, co roznicowalo synergetycznie struktury komorki. Wyzej rzedowe struktury bialek przywodzily na mysl i same konformacje fraktonowych stanow... I, oczywiscie, wrazliwosc na warunki poczatkowe, prowadzaca do kaskad bifurkacji az po krytyczne, aczkolwiek stabilne stany chaosu, z charakterystycznymi stalymi podwajania okresu w katastrofalnych momentach procesu cytogenezy. Czy jest i widoczny dobor w sekwencjach DNA? Jest, rzeczywiscie, to bledy w transkrypcji DNA i w kodowaniu bialek podczas przypadkowego bladzenia po przestrzeni informacyjnej... Prawdziwe to czy zludne analogie? Nie moglem, niestety, pozwolic sobie na ich zglebianie, musialem podazac do celu.
Zawahalem sie, czy nie nalezy modelowac embriogenezy, lecz nie. Nie musialem, wystarczylo ograniczyc sie do samej plytki nerwowej. Cofnawszy nieco fazy wyluskalem z kranca chaosu fragment zawierajacy komorke z gory przeznaczona kodem na neuron. Powiekszylem go, uruchomilem iteracje programu ewolucyjnego... Komorki specyficznymi niskomolekularnymi bialkami poroznicowaly sie w mezoderme i ektoderme. Mitoza preneuronalnych komorek w kolejnych atraktorach uksztaltowala niebawem roznoksztaltne warstwy ektodermy podszyte tkanka posrednia. Wybralem wersje najprostsza, bliska rzeczywistej plaskiej ektodermie, ktora w kolejnych etapach wygiela sie, zamknela w rurke, wyciagnela, rozszerzyla jednym koncem wyciagnawszy liczne wypustki: dwie, trzy, cztery... wiele. Podwojna zostawilem na pozniej; trzy to w sam raz. Zajrzalem na chwile w watek obliczeniowy i elektromagnetyczny programu, by zbadac tajemnicza sile sprawcza przyszlego neuronowej indukcji. Byl to i jezyk kodu genetyczny, i bialka i neuromediatory w komorkach obu obszarow komorkowych, i kolosalna ilosc nagromadzonej informacji, i ukierunkowane, spojne lsnienie mezodermy napierajace na brzask preneuronalnych komorek, a w sferze chaosu - wielowymiarowy, fluktuujacy dziwny atraktor w przestrzeni selekcyjnej, jakby pole morfogenetyczne, o strukturze przypominajacej... przyszle mozgowie. Drzewo mozliwych drog rozwoju, warianty zalezne od wzajemnych powiazan nasuwaly tez zjawiska toczace sie na wielowymiarowych sieciach. Wiec dalej...
Nastapila neuralna inflacja, ledwie nadazalem za jej sledzeniem, bowiem wszystko ruszylo naraz. Jednoczesnie ruszyly ewolucje trzech wypustek generujace trzy glowne czesci mozgowia, ruszyla ekspresja stu tysiecy genow specjalizujacych komorki, ruszyla selektywna mitoza, synteza neurotrofin, aferentow, migracja komorek, narastac poczelo rusztowanie z komorek glejowych, po nich falami ruszyly rosnace neuryty. Wystarczylo, ze wyruszyl jeden, a juz za nim, jakby ulegaly zasadzie dzialania automatu komorkowego, ruszala cala chmara, ameboidalnie przesuwajac sie wraz z jadrami w kierunku miejsc docelowych, rosly stozki wzrostu wypustek dendrytow rozdwajajac sie na okreslonych, jakby kwantowych poziomach, wypuszczajac wlokna terminalowe, neurofibryle, aksony, ktore wydluzajac sie, wypelniajac rurkowatymi mikrotubulami przewezaly sie obrastajac mielinowa oslonka. Neurony drzewiaste, jajowate, wrzecionowate, ziarniste, rdzeniowe, gwiazdziste, male i duze siatkowe, neurony rdzenia, wzrokowe, ruchowe, szare, czarne, galaretowate... Adhezja agreguje komorki w ganglie, tworzac w kolejnych aktach bifurkacji fazowe przekroje zalazkow domen mozgowych, ktore rosnac, ksztaltuja egzotycznie brzmiace anatomiczne czesci mozgu. Na oczach powstawalo staromozgowie z jego rdzeniem kregowym i przedluzonym, pniem, tylomozgowiem z paczkujacym zen mozdzkiem; srodmozgowie; miedzymozgowie z jego talamusem i hipotalamusem, polem wechowym, mindalina, przegroda, obrecza limbiczna, hipokampem w korze starej z odwroconymi komorkami piramidowymi; podwzgorze, wzgorze, gruczoly hormonalne, nerwy wzrokowe, pierwotna wzrokowa kora, kora dawna, kora nowa... Neurony roznicowaly sie i jakby zawczasu wiedzialy dokad, migrowaly do miejsc docelowych, wypuszczajac po drodze jakby z rozmyslem macki dendrytow, a dotarlszy do celu, pozostawaly, tracac mozliwosci syntezy DNA.
Z kory nowej wprost wyeksplodowalo pozostale siedem czesci mozgowia, doznawszy uprzednio bodaj najwiekszej bifurkacji, bo podzialu na polkule, wiazane naroslymi pekami aksonow spoidel. Ogladalem, jak niektore neuryty, przeslizgnawszy sie miedzy soba, w szalenczym pedzie mnoza sie, niczym plesn obrastaja wczesniej powstale struktury, i rozparlszy sie w miejscach przeznaczenia, zostawiwszy za soba podkorowa mase biala niezwykle dlugich wyrostkow, roznicuja sie i ksztaltuja - buduja neurony zroznicowanej kory, piec lub szesc warstw, warstwa po warstwie: roznoksztaltno-wrzecionowata, dlugoaksonalna piramidalna, gwiazdzista, znow piramidalna o krotkich aksonach, ziarnista, i ostatnia, drobinowa, w ktorej traca jadro, traca zdolnosc mitozy i ustaja w stanie krytycznym, daleko od rownowagi, z bezsilnie wyciagnietymi na skraj kory odrostkami; warstwy poprzeplatane cialkami komorkowymi, wypustkami dendrycznymi, aksonami, mnostwem wlokien, prazkow, spoidel, polaczen odchodzacych i przychodzacych, polaczen bliskich wewnatrzkorowych i asocjacyjnych, polimodalnych, laczacych odlegle obszary kory; warstwy geste, rzadsze, kolateralne pietrowo, sciagane zarazem w prostopadle do warstw kolumny, poprzedzielane wloknami promienistymi i peczkami dendrytow... Obrastaja w wypustki, w synapsy, fraktalnie narasta i falduje sie kora, poglebia bruzda miedzy polkulami, ksztaltuja platy czolowe, ruchowe, czuciowe, sluchowe, skroniowe, plat ciemieniowy, bruzdy boczne, plat potyliczny, wzrokowy... I kora zamiera strukturalnie na granicy chaosu.
Nie koniec jednak na tym. Wewnatrz, na zakonczeniach dendrytow, wlokien, drzewkach koncowych aksonow, kolcach, nadal mrowi od sie powstajacych pecherzykow zawierajacych mediatory synaptyczne, od tworzacych sie synaps i swoistych laczy logicznych - synaptycznych szczelin, przekaznikow neuronowych, od podatnosci na jony, wzbudzen blon neuronowych, elektromagnetycznego i bialego szumu... Mozg, po zakonczeniu migracji neuronow i samoustrukturowaniu sie, finalizuje formowanie polaczen neuronowych - zawiazuje neuronowa siec, stabilizuje ja wagami synaptycznych polaczen za pomoca rodzajow i okreslonych dawek mediatorow, tworzeniem specyficznych bialek i podazaniem do polaryzowania wlasnosci neuronow wchodzacych w sklad poszczegolnych struktur. Stabilizuje sie w chwiejnej rownowadze, krzepnie strukturalnie i w miare tworzenia polaczen asocjacyjnych, lokalnych i globalnych, wiazacych odlegle obszary mozgu, przerzedza, pozwala na genetyczna optymalizacje, na wybiorcza, zaprogramowana apoptoze, degeneracje i smierc wielu, wielu nadmiarowych komorek, aksonow, dendrytow, wlokien, nawet synaps i przekaznikow, jakby ta olbrzymia nadmiarowosc strukturalna zredukowac miala kore do pozadanego stanu, zapewniajacego przekaz informacji morfogenetycznej, eliminowac bledy i utrwalac te jedna jedyna siec, ktorej odtworzenie, oprocz samego rusztowania, na ktorym siec zostala rozpieta, nigdy nie bedzie mozliwe i kora zostanie na zawsze skazana co najwyzej na funkcjonalna plastycznosc samej siebie, lecz nigdy na odtworzenie swego budulca.
I tak wygenerowalem w encefalogenezie potencjalna tabula rasa, jeszcze w stanie embrionalnym, ktora dalej nie tyle rozwijac sie mogla, ile mogla sie uczyc i to jedynie pod wplywem zewnetrznych, a i wlasnych pobudzen. Sprawdzilem jeszcze, czy aby ta apoptoza nie zapobiegala uczeniu sie sieci korowej rzeczy nadmiarowych. Chyba tak... Musialem zatem uwzglednic kanaly zmyslowe i motoryke wirtualnego mozgowia, ktorego nalezy poddac uczeniu sie, by doprowadzic do kumulacji doswiadczen i do powstania swiadomosci; wirtualny podmiot bedzie przynajmniej "naturalny" gdy uwiklam go w kontakt ze swiatem zewnetrznym...
Przyspieszylem, nie szedlem juz liniowo. Permutery, aczkolwiek wolniej, moga pracowac rownolegle, nieliniowo. Nuze! Rozdzielilem prace na trzy watki, kazdy do jednego encefektora - czynnosciowy, uczenia sieci, obliczen na sieciach stanow, i symultanicznie pociagnalem naraz. Skompilowalem wyniki...
Dalem losowe wejscia na zmyslach, nadalem motoryke... Spontanicznie spolaryzowaly sie blony, ruszyly bioprady, zawrzaly wagami synaptyczne pecherzyki. Wzmacnianie i przeskoki impulsow miedzy przewezeniami w aksonach, przewodzenie w neurofibrylach, oscylacje binarnych stanow czasteczek tubuliny, interferencja pradow i strumieni mediatorow w szczelinach synaptycznych, pulsy i fale analogowo-ciaglej czynnosci elektrycznej neuronow i dyskretnej czynnosci przelacznikow synaptycznych, synchronizacja oddzialywan elektromagnetycznych przez komorki neurogleju, przez lipofusyne, melanine, hem w hemoglobinie, przez plyn ustrojowy zmieniajacy przenikalnosc diamagnetyczna osrodka, skrecajacy plaszczyzny polaryzacji fal, cala dynamika... Objawily sie mechanizmy regulacji energetycznych przemian, mechanizmy elektrostazy, petle sprzezen zwrotnych na wszystkich naraz skalach, sprzezen iterujacych przekaznictwo, samoorganizujacych juz deterministycznie w zamkniete warstwy przeroznych rodzajow sieci neuronowych o jednokierunkowych, wielokierunkowych i cyklicznych przeplywach, ktore agregowaly, laczyly w moduly, wyodrebnialy w obszary hierarchicznej, wieloczesciowej, rozproszonej, a przez to wysoce nieliniowej, rownoleglej i wielowymiarowej, ukonstytuowanej ewolucja architektury. Stabilizowane szlaki skojarzeniowe, obwody pamieciowe utrwalajace rozproszone, holograficzne engramy pamieci utrzymywane wiezami przyciagania dziwnych atraktorow, integrowane liniami, torami i kanalami informacyjnymi, wpadajace w niezliczone petle sprzezen mieszajacych stany wejscia i wyjscia, wydzielane stopniowo w lokalne grupy stanow, domeny podsieci, odpowiadajace funkcjonalnym czesciom mozgowia, kazda pracujaca wlasciwym sobie rytmem. Fale theta hipokampa, fale delta, beta, alfa, znow theta... Domeny sieci kory fazuja przejsciowo w rytmie batuty theta, kora mozgowia rezonuje w wyzsze poziomy integracji i wpada w swoisty, cykliczny rytm pracy, przebijajacy sie poprzez tlo szumow informacyjnych wlasnych neuronowych sieci...
Sieci... co na nich? Na stanach wzbudzen, impulsow, wag, bliskich stochastycznym lancuchom, komorkowym automatom i sieciom spinowym, zawiazywaly sie reguly, wszystkie naraz, tworzac wraz ze stanami zaszumiony jezyk formalny sieci neuronowej, z symbolami, z gramatyka, ktory krokowo generujac zdania tworzyl perkolujace po sieci samoorganizujace stany kolonii neuronowych wzbudzen, ubocznie generujac ponad kolonia... entropie informacyjna. Ten dynamiczny chaos, grzeznac w atraktorach swych przestrzeni fazowych, pozostawial swoisty jezyk bladzacy po poszczegolnych neurosieciach czesci funkcjonalnych mozgowia. Odnosilem wrazenie, ze to jest klucz do zrozumienia dzialania roznych czesci mozgowia, ktore samouczac sie iteracyjnie przeroznymi metodami, propagacja wsteczna, gradientami sprzezonymi, samoorganizacja, wiencza swe uczenie sie w zdeterminowane juz postrzezenia, odruchy, emocje... Znowu zauwazalne powtarzalne sekwencje, znowu oznaki bialego szumu rozciagniete na wiele, wiele wymiarow, znow burzliwe zmiany mozgowego fraktalo-hologramu, zmierzajace do zwienczenia funkcjonalna asymetria korowych polkul... Tracic poczynalem z oczu drogi przekazywania informacji, umykaly uwadze sprzezenia. Musialem to jakos uproscic. Zaimplementowalem zatem do wszystkich skal dlugosci, do stopni swobody, wymiarow organizacji tkanki neurosieci, metode renormalizacji i upraszczalem siec, upraszczalem... Samopodobienstwo fragmentow mozgowia do niego calego i do powierzchni kory stawalo sie wprost zdumiewajace.
Migotalo, iskrzylo i pulsowalo i w oczach, i w umysle, promieniowalo pulsujaca, migotliwa aura! Ogladalem, jak fale uderzeniowe stanow nerwowej sieci rozprzestrzeniaja sie po roznych osrodkach mozgowia, jak skanuja caly mozg, jak on mieni sie barwami wzbudzen bitowych, spinowych, jak synchronicznie rozblyskuja i gasna jego rozproszone obszary, sterowane z obszaru kory przedczolowej, jak w koncu caly on rozblyskuje, przypominajac gwiazde otoczona protuberancjami plazmy, emituje strumienie elektromagnetyczne i sle je wzdluz linii magnetycznych slabiutkich pol, jak sie przyobleka w polyskliwa korone... Trzaski, jakie wydawaly syntezatory dzwieku przypominaly burze w jonosferze czy mikrofalowy szum wszechswiata.
Sledzilem dalej kroki programu. Czy spontanicznie powstanie swiadomosc? Nierownowagowy uklad wspolczesci mozgu zblizal sie do stanu rownowagi na granicy chaosu i porzadku, kazda czesc pracowala wlasciwym sobie rytmem, system wpadal w swoisty, cykliczny rytm pracy, oscylujac miedzy falami delta, theta, alfa, beta, lambda, zespolem kappa, ktore mieszajac sie dawaly jakby odmienne stany... Blyskawicznie przebiegaly i ewoluowaly w siebie rownania teorii systemow, ukladow nierownowagowych, teorii chaosu, katastrof, topologii wielowymiarowej, homotopii, synergetyki, przemian fazowych, przestrzeni probabilistycznych ... Rownania przewodnictwa przechodzace przez zmienne urojone w rownanie funkcji falowej, bezlik stochastycznych rownan rozniczkowych, mechaniki statystycznej, zdaje sie ze i nawet cos, co przypominalo rownania entropowe materii-energii... Dlugo czekalem na wynik, permutery niespiesznie imitowaly tak zwielowymiarowany aspekt funkcjonowania mozgu. Po dlugich godzinach dostalem dalekie, matematyczne przyblizenie swiadomosci: wieloczlonowe ciagi poprzesuwanych w fazie, kolosalnie zlozonych, posprzeganych i samogenerujacych sie autokatalitycznie ukladow rownan rozniczkowych, nieliniowych, bardzo wysokich rzedow, i to w dwoch kolumnach, oddzielnie dla prawej, oddzielnie dla lewej polkuli. Bylo w nich badajze wszystko, co odkryto w matematyce, i to musialo mi wystarczyc, tym musialem sie zadowolic. Co teraz? Poupraszczac, rozwiazac. Coz, powykrajac podprzestrzenie fazowe, poobnizac rzedy rownan, popodstawiac nowe zmienne, poblokowac wspolczynniki, zastosowac przeksztalcenia fourierowskie, poprzestawiac fazy, wektory, rezonanse, zsuperponowac funkcje polkul, jeszcze raz transformaty Fouriera... Sa rownania! Poszukajmy zatem ich odpowiednikow w matematyce i znajdzmy ich rozwiazania... Sa! Rozmaitosci... Tak, ale... Z samocyklicznie indukowanym zlozeniem rownan N-solitonowych z kwantowymi rownaniami falowymi i rownaniami pola materii-energii...
Ich rozwiazania... Dotknalem umyslem swiadomosci... W encefektorach eksplozja, jakby co najmniej wybuchlo Slonce, co tam, Wszechswiat! Zszokowane ja omalze zespolilo sie z poznawanym, czulem, ze zione ducha, zabraklo mi tchu i ostatnim wysilkiem rozsprzeglem encefektory. Jeszcze oszolomiony doznaniem fenomenu swiadomosci, adaptacji sieci na granicy chaosu, natychmiast siegnalem po fizyczna interpretacje... "Stabilny, samoorganizujacy sie geonopodobny obiekt ze zlokalizowana wielowymiarowo koncentracja energii, skladajacy sie z samopodobnych mu podobiektow o skalach malejacym ad infinitum... Atraktor sieci o nieoznaczonej, stochastycznej skali granicznej, o silnych fluktuacjach falowo-mechanicznych, z cechami fraktalnymi, deformowalny pod dzialaniem bialego szumu..." Czyli swiadomosc to cos w rodzaju wielowymiarowej fali solitonowej czy geonu, kosmologicznej osobliwosci, o mocy dwudziestu watow?! Iles tam solitonow przebiegajacych po drogach nerwowych, zderzajacych sie i przenikajacych z soba, bez zmiany ksztaltu, fal ktore czesto nakladaja sie na siebie i rozchodza w przestrzeni mozgu? Ciag "trwalych rozwiazan" zmierzajacy do submolekularnych granic budulca, o przecietnej energii rzedu dziesiec do trzynastej potegi elektronowolta! Toz to energia rownowazna energii gausonow! W spoidle wielkim solitony podlegaja przemianie fazowej... Mamy zatem szczegolnie pojmowalne nadprzewodnictwo, polegajace na ekranowaniu swiadomosci w granicach mozgu... A gdyby tak soliton-swiadomosc pozbawic ekranowania, nadac jej dalekozasiegowe dzialanie, wyrzucic poza obreb, poza przestrzen mozgu, i pozwolic jej interferowac z innymi swiadomosciami, a nawet oddzialywac z gausonami... Czyzby nie mylil sie Dordain twierdzac, ze mysla mozna zmieniac prawa swiata?
Zaraz, zaraz... Osobliwosc? Gdzie te obliczenia na sieciach o 2 w N-tej potedze stanach? Wezmy aspekt ilosciowy, znajdzmy owe N. Mozg ma 10 do potegi 11 neuronow, kazdy neuron ma mniej wiecej l0 do piatej potegi synaps, dochodza drogi nerwowe... kolo stu obszarow i rejonow mozgowia, tyle samo mediatorow synaptycznych i typow wzbudzen elektrycznych, impulsow... neuronowe bialka, transmitery, modulatory... z enkefalinami i endorfinami... struktury neuronowe... stany sieci... 10 do czwartej! "Wymiar mozgu" wyniosl 10 do 20 potegi?!... Nogi ugiely sie pode mna. Zbieg okolicznosci, przypadek czy idealna zgodnosc z czynnikiem skalowania, z owym transcendentalnym wykladnikiem krytycznym ewolucyjnej samoorganizacji Wszechswiata? Cefalizacja wpisana w istnienie Wszechswiata, nastepstwo ewolucji prozni... Wszechswiat zmierzajacy do panswiadomosci? Metafizyka! Wszechswiat-mozg? Chodzilem tam i z powrotem podekscytowany do granic wytrzymalosci, i dopoty nie moglem znalezc sobie miejsca, poki nagle nie uprzytomnilem sobie, ze teraz musze powtorzyc to wszystko dla inaczej swiadomosci, a czasu juz niewiele...
Zasiadlem raz jeszcze do encefektorow, do ektodermy z dwiema wypustkami do inaczego mozgowia ... Stopniowo, krok po kroku, powtorzylem procedury, z innymi warunkami poczatkowymi. Ekspresja genow, neuryty wcielajace sie w toku migracji w nieznane mi z nazwy rodzaje inaczych neuroidow, agregacja i mieszanie konglomeratow neuroidalnych sieci, wylanianie sie dwoch rownorzednych czesci mozgowia, archaicznego i nowego, ommatidia i nerwy wzrokowe mikrofalowe, sieci motoryczne, dotykowe, sieci czucia termicznego, elektrycznego... Rowniez i tu, z szybkoscia inflacji, eksplodowaly wyrazniej zroznicowane spoidla srodmozgowe, na oczach stawalo sie wyjatkowo usieciowione nowokorze, zawiazywaly warstwy sieciowe... piata, szosta, siodma, nastepne... Alez te sieci uczyc sie beda musialy nadmiarowych rzeczy... Oba mozgi ksztaltuja sie, falduja... powierzchniowo, wewnetrznie, i jeszcze sieci zawiazuja wyzszego rzedu konformacje stanow... Takze powstaja pecherzyki neuromediatorow, postaja synaptyczne kontakty, lecz z innym chemizmem czasteczek, z innymi bialkami, odmiennym metabolizmem. Skaluje dane, skaluje obrazy - jeden i drugi mozg samopodobny, do siebie, do drugiego; fraktalny konglomerat przenikajacych sie tkanek, redundantny sieciowo, bez genetycznej apoptozy, zdolny do odtwarzania... nie, stabilizuje sie na granicy porzadku i chaosu, na warstwie dziesiatej czy jedenastej...
Teraz srodowisko Misty. Nalozyc nieoznaczonosc postrzezen, rozmyta informacje, dyskretne dane, kwantowe impulsy pulsara bliskie glebokiemu snu, zaklocenia orientacji polarnych czasteczek, prawdopodobienstwo postrzezen... Niech sie uczy. Znow mijaja godziny, znow upraszczam rownania, rozkladam, wyliczam rezonansowe czestotliwosci... Szeregi czasowe i szum, szum, szum! Czyzbym zrobil w zalozeniach jakis blad? Sprawdzam... no tak, przez nieuwage i pospiech zadalem ziemski kod genetyczny, musze powtorzyc obliczenia. Juz mialem przerwac, gdy nagle odczulem inacza swiadomosc, zalsnilo jej slonce, tym razem niezupelnie klasyczne, rozmyto-kwantowe! Wyliczylem wymiar... Tez dziesiec w dwudziestej potedze. Identyczny wynik dla roznych warunkow poczatkowych, jakbym je subtelnie dostroil...
Cala droge wiodaca do obu modeli swiadomosci, skondensowana jak sama proznia, zakodowalem i wpisalem w pamieci permuterow, a zdublowany zapis wraz z kodem wreczylem do przechowania Okimurze. Kod, zgodnie z obietnica, zostawilem Wiktorowi. Wyczerpany dziesiatkami godzin pracy zbieralem sily. Relaks nie wystarczal. Musialem sie zdrzemnac. Gdy sie ocknalem, przerazilem. Rzut oka na zegar wyjasnial wszystko. Miast pracowac - spalem. Chcialem cofnac nagranie pustych godzin, lecz system ostrzegl mnie przed utrata danych. Zapamietalem je, a jakze, i juz chcialem kontynuowac monolog z maszyna, gdy ciekawosc wziela gore. Poplynal glos. Wsluchalem sie... Moj! Przytrafilo sie cos, czego nie przypuszczalem i nie przewidywalem. Wpadlem w jakis automatyzm, trans, letarg, lunatyzm, diabli wiedza w co, i nie dosc tego, zdolny bylem w tym nieswiadomym stanie do dzialania i logicznego myslenia. Zaniepokoilem sie. Co... Puscilem odtwarzanie od poczatku, dostroilem barwe, ton, szybkosc...
|
|
Grzegorz Rogaczewski
{ korespondencje prosimy kierowac na adres redakcji }
|
|
|
|