| ilustr. Mroziol | Jedna z telewizyjnych stacji kablowych przypomniala niedawno amerykanski film z 1995
roku "Harrison Bergeron" oparty na opowiadaniu Kurta Vonneguta. Poniewaz dla
dalszej czesci tego felietonu niezbedna bedzie znajomosc tresci tego filmu,
pozwole sobie pokrotce ja przedstawic.
Jesli wiec nie ogladaliscie go i chcecie nie tracic przyjemnosci jego ogladania,
nie powinniscie dalej czytac. Ja, ze swojej strony, zobowiazuje sie nie streszczac
dokladnie filmu, lecz tylko przedstawic jego tematyke. Mysle, ze to nie przeszkodzi
pozniej obejrzec "Harrisona Bergerona" z przyjemnoscia.
Film przedstawia Stany Zjednoczone w blizej nieokreslonej przyszlosci. Dokonala sie
tzw. "druga rewolucja amerykanska". Aby zapobiec wojnom, rzeziom, nienawisci
(czy to wszystko nie brzmi znajomo w kontekscie ostatnich wydarzen?), ktore w niedawnym
okresie czasu zabraly kilka milionow istnien ludzkich, wprowadzona nowy zapis do
konstytucji. Nie jest juz tam powiedziane, ze "wszyscy ludzie rodza sie rowni",
tylko, ze "panstwo musi zadbac o to aby wszyscy ludzie byli rowni". Jesli
jeden czlowiek nie bedzie mogl nikomu niczego zazdroscic (bo wszyscy beda tacy
sami) znikna powody konfliktow miedzyludzkich. Panstwo zabralo sie z energia do
zapewnienia owej rownosci. Ludziom zbyt rozwinietym fizycznie
specjalnie utrudnia sie zycie - najlepsi sportowcy musza startowac ze specjalnymi
ciezarkami, najlepsi golfisci uzywaja dziwacznie powykrecanych kijow, tenisisci
rakiet etc. etc. Najwazniejsze jednak pozostaly roznice intelektualne. Poniewaz
rownanie moze dokonywac sie tylko "w dol" (trudno z idioty zrobic
geniusza, w druga strone to duzo latwiejsze), prowadzone sa okreslone programy
oglupiajace spoleczenstwo. Malzenstwa zawierane sa zgodnie z zaleceniami komputera
- czlowiek inteligentny dostanie za wspolmalzonka
osobe odpowiednio glupia. W szkole problemy mozna miec raczej za zbyt wysokie oceny.
Wszyscy nosza na glowach specjalne obrecze spowalniajace przebieg mysli. Ogromna
role odgrywa wszechobecna telewizja - idiotyczne seriale i teleturnieje kroluja na
ekranie. Jesli to wszystko nie pomaga, pozostaje operacja mozgu. Za sprzeciwianie sie
woli panstwa groza bardzo ciezkie kary - egzekucje sa na porzadku dziennym.
Oczywiscie powszechna rownosc jest pewna fikcja - ktos musi tym swiatem
zarzadzac. Dodam, ze nie jest ta osoba prezydent USA,
ktory przedstawiony jest jako idiota podobny do reszty spoleczenstwa. Nie bede
zdradzal zakonczenia, dodam tylko cytat "zabierajac nam nienawisc, zabraliscie
nam takze milosc...".
Film jest bardzo nierowny, trudno sie zorientowac jaka konwencje przyjal rezyser.
"Harrison Bergeron" przechodzi z groteski w komedie, pozniej w dramat ale
zapada w pamiec i zmusza do rozmyslan. I tymi refleksjami chcialbym sie teraz z Wami
podzielic.
To co utkwilo mi w pamieci to wizja oglupiajacej telewizji przyszlosci. Kroluja
tam idiotyczne teleturnieje, w ktorych nie wymagana jest zadna wiedza, seriale
telewizyjne o najprostszych scenariuszach oraz mnostwo roznych talk-show. Co nam to
przypomina?
Tak jest. Przeciez to nie jest zadna fantastyka. Taka ramowka opisuje wlasciwie
wiekszosc obecnych stacji telewizyjnych, niestety, wlaczajac w to rowniez
telewizje publiczna. W przedstawianiu oglupiajacego programu, kroluje zwlaszcza
pewna znana stacja niepubliczna... Zreszta co ja bede bawil sie w eufemizmy - wszyscy
i tak domysla sie, ze chodzi o Polsat.
Przeanalizujmy wiec po kolei tygodniowy program przecietnej wspolczesnej stacji
telewizyjnej:
Seriale. Wiadomo, ze najlepiej jest kupowac przerazliwie dlugie i tanie soap-opery.
Oprocz nich mozna jeszcze zobaczyc proste obrazy sensacyjne, schematyczne az bola
zeby. Nie przecze, sa i inne. Nie dam nic zlego powiedziec o moich ulubionych
produkcjach Chrisa Cartera "Z Archiwum X" i "Millenium". Ale to sa
tylko wyjatki.
Teleturnieje. To juz nie sa teleturnieje, w ktorych wazna jest wiedza, jak stara,
dobra "Wielka gra", czy tez niedobitek "Miliard w rozumie".
Pokazywane teleturnieje nie wymagaja jakiegokolwiek intelektu, lecz szczescia. A jesli
nawet pytania sugeruja, ze wymagana jest jakas znajomosc faktow na dowolny temat to
sa one tak sformulowane, ze trzeba byc idiota aby odpowiedziec nieprawidlowo.
Przyklad - w jakiej dziedzinie Nagrode Nobla dostala Maria Curie-Sklodowska? Czy byla
to chemia, matematyka, czy akupunktura? To nie jest pytanie
audiotele, to autentyczne pytanie ze wspolczesnego teleturnieju "wiedzy"...
Wazne aby widz poczul sie madry znajac odpowiedz na pytanie w programie
telewizyjnym, w ktorym mozna wygrac wartosciowe nagrody. A co do audiotele, to nawet
nie chce mi sie o tym wspominac... Zauwaze jednak, ze TVP zmniejszyla ilosc
mozliwych odpowiedzi z trzech do dwoch. Bylo zbyt trudne?
Filmy. Wlasnie Polsat pokazal jako "Mega-hit" (czyli, jak rozumiem, najepszy
film tygodnia?) "Mortal Kombat". Film, przepraszam za okreslenie, glupszy niz
ustawa przewiduje. I to nie jest wyjatek, to ostatnio jest juz regula.
Talk-show. Kazda szanujaca sie stacja telewizyjna wprowadza swoj wlasny program, w
ktorym popularni i lubiani prezenterzy rozmawiaja z gwiazdami zycia publicznego. Uwaga!
Czasem, ktoras z tych znanych osobistosci chce powiedziec cos co uwaza za wazne i
interesujace, ale szybko zostaje przez prowadzacego doprowadzona do porzadku - niech
lepiej powie o tym kto stoi za plecami pana mlodego na zdjeciu slubnym, lub opisze
swoje zycie seksualne. To jest wazne, to jest naprawde interesujace.
Programy historyczne i kulturalne. Zauwazyliscie moze jakies, na ktorejs ze stacji?
Ja nie, ale moze dlatego, ze nie ogladam zbyt duzo telewizji. Moze to ja mam jakis
wypaczony jej obraz?
I co wlasciwie wynika z tego wszystkiego? Ja, pomimo tego, ze zawsze lubilem wszelkie
teorie spiskowe, nie twierdze jednak, ze oglupianie telewizyjne jest centralnie
sterowane przez Tajna Organizacje, majaca na celu zrownanie ludzi ze soba, aby
zapobiec zazdrosci, konfliktom i wojnom. Wiadomo, ze
chodzi o to aby zwiekszyc ogladalnosc, ktora ma znaczenie dla wplywow z reklam, a
wiec trzeba prezentowac tresci latwe, przyjemne i zrozumiale dla wszystkich. Rownac
mozna tylko w dol. A w ten sposob nie wytworzy sie widza wymagajacego, a widzowie
wychowani na takich programach nie beda potrzebowac niczego innego, niz to co oferuje
i dostepna telewizja. Kolko sie zamyka. Zalew kolorowych programow na pewno tez
oderwie ludzi od czytania czegokolwiek poza kolorowymi magazynami.
Dobrowolnie wiec przeksztalcamy nasz swiat na podobny do tego z "Harrisona
Bergerona". Nie potrzebujemy do tego rewolucji, nie potrzebujemy zakulisowych
dzialan tajemniczych sil. A zapewniam Was, ze nie byl to swiat, w ktorym ja i
zapewne wieksosc z Was chcialaby zyc. A jesli nawet spowoduje to zmniejszenie sie
ilosci konfliktow miedzyludzkich to i tak zgodze sie z Harrisonem Bergeronem, ze gra
nie jest warta swieczki.
A za jakis czas jego rozpaczliwy apel "Zdejmijcie obrecze, sprobujcie pomyslec
samodzielnie" rowniez pozostanie bez odpowiedzi. |
|