The VALETZ Magazine nr. 5 (V) - grudzień 1998
[ ISO 8859-2 ]
( wersja ASCII ) ( wersja CP-1250 )
poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

 
Płomyk Wspomnień

"Obudźmy się ze snu lęku
Powstańmy z pogardy, kłamstwa, hańby
Już blisko dzień
Że będzie lepszy - uwierzmy
Z ciszy się nocy podnieśmy!"

W niedzielę 13 grudnia tego roku wyciągnęłam spod szafy stary zakurzony magnetofon szpulowy. Założyłam taśmę i zaczęłam słuchać nagrania ze Zjazdu Solidarności w Hali Oliwii w Gdańsku. Zapaliłam dwie świeczki i postawiłam je w oknie. Dziś chyba nikt już tego nie robi, bo w żadnym innym oknie nie zabłysnął płomień. Czyżby tak wiele się zmieniło, czyżby zmienili się sąsiedzi? Pamiętam przecież jeszcze jak dziś pewien wieczór kilkanaście lat temu. Nasz czarno-biały telewizor nagle zaczął źle odbierać: pojawiły się poprzeczne paski i słychać było szum. Akurat trwał Dziennik i ktoś skutecznie zakłócał fale telewizyjne, by ludzie nie oglądali fałszywych wiadomości. Wtedy w oknach zaczęły się pojawiać świeczki: jedna, druga, trzecia - jak jakiś tajemniczy szyfr. W ten sposób ludzie dawali sobie znaki, że wszyscy są po tej samej stronie. Kiedyś zapalali też świeczki w rocznicę grudnia'81, choć było to zakazane i wymagało odwagi. Dziś nikt nie będzie prześladowany za świeczkę w oknie i może dlatego nikt jej już nie zapala...

"A potem po skończonej walce
Pozwól nam rozprostować palce
Choćby już była tylko pustka."

W tym roku rocznica Stanu Wojennego po raz pierwszy wypadła również w niedzielę, zupełnie jak 17 lat temu. Dlaczego słuchałam właśnie Zjazdu w Hali Oliwii? Przecież nagrano go jeszcze przed Stanem Wojennym, latem 1981 roku. Ponieważ na tej taśmie słychać jeszcze zapał tych ludzi, którzy dziś nie pamiętają, lub nie chcą pamiętać tamtych czasów. Gdyż pada tam parę zdań, parę myśli, które warto sobie czasem przypomnieć. Dlatego, że jest tam parę piosenek, których nigdy nigdzie indziej nie słyszałam, a do których lubię wracać.

Są takie chwile, które chcemy zapomnieć, które zamykamy w podświadomości, w "niepamięci". Dlaczego nikt nie obchodzi już rocznic Stanu Wojennego? Czy jest to okres, który ludzie chcą wymazać z pamięci? Odkreślili tamte czasy grubą kreską. Nie zrozumcie mnie źle, nie namawiam tu do żadnych rozliczeń, bo polityka już mnie nie interesuje. Nie interesuje mnie już nawet historia, bo historia jest odczłowieczona. Same fakty i daty, bez mowy o tym jak wtedy żyli ludzie, co myśleli i co czuli, nie dają żadnego obrazu tamtych czasów. Interesuje mnie tylko to, jak historia wpływa na ludzkie losy, na codzienne życie zwykłych ludzi.

"Już nie brzmi dla nas jak szyfr
Stary wiersz o współczesnej treści:
Są w ojczyźnie rachunki krzywd
Obca dłoń ich też nie przekreśli"

Dlaczego piszę o Stanie Wojennym, dlaczego wspominam tamte czasy, tamtych ludzi? Przecież miałam zaledwie parę lat i tak niewiele pamiętam. Czasami się zastanawiam, co naprawdę zapamiętałam, a co znam tylko z opowiadań. To fascynujące odkrywać przeszłość. Poznawać wydarzenia, które działy się, gdy byliśmy już na świecie, ale których nie możemy pamiętać, bo byliśmy jeszcze za mali. Coś jednak pamiętam. Pamiętam jak układałam krzyże z kwiatów, pamiętam czołgi na ulicach, pamiętam strach...

"Wicher wieje, wicher wieje
Nad grobami wicher wieje
Wolność musi przyjść
A my wyjdziemy z cienia"

Dwa lata temu w grudniu byłam w Stanach. Pewnego dnia pewna Amerykanka zaprosiła mnie do restauracji na śniadanie. Pytała mnie o różne rzeczy dotyczące Polski. Słuchała z dużym zainteresowaniem i widać było, że stara się zrozumieć. Opowiadałam jej jak było kiedyś, mówiłam o tym, że teraz jest lepiej, że dla mnie najważniejszą zmianą jest poczucie wolności - to, że mam paszport w domu i mogę podróżować po świecie. Rozmawiałyśmy o pustych sklepach i kilometrowych kolejkach - takie obrazy zapamiętali obcokrajowcy z dzienników z tamtych czasów. W pewnej chwili zdałam sobie sprawę z tego, że to nie ma żadnego sensu, że cała ta sytuacja jest bardzo abstrakcyjna: siedzę w restauracji gdzieś w Pensylwanii i rozmawiam z Amerykanką, która nie ma najmniejszego pojęcia o czym mówię. Widziałam tylko jej coraz większe ze zdziwienia oczy...

"Wysyłam Ci gazetę, która o wszystkim kłamie
Na czołowej stronie portret diabła (...)
Ty śpisz tam słodko w zielonej Montanie
Tulisz piersi do jedwabnego prześcieradła"

Rok temu w grudniu była u nas znajoma Francuzka i słuchając opowiadań mojej cioci nie mogła zrozumieć dlaczego my to wszystko jeszcze tak przeżywamy. Obejrzałyśmy razem "Śmierć jak kromka chleba" w telewizji. Opowiedziałam jej o tym, że pamiętam jak zbierano w kościołach pieniądze na jego produkcję. Ludzie dawali datki, żeby móc potem obejrzeć ten film. Mówiłam jej o dużej roli Kościoła w tamtych czasach, o jego otwartości na wszelkie pomysły, o skoncentrowanym wokół podziemiu. Przypomniało mi się, że w naszej parafii założyliśmy kiedyś klub wideo i puszczaliśmy filmy: "Człowieka z marmuru" i "Człowieka z żelaza" Andrzeja Wajdy, "Zabić księdza" Agnieszki Holland, dokumentalną "Kronikę z oblężonego miasta"...

"(...) jednak człowiekowi, co z marmuru
Nie może dziś podskoczyć człowiek z gliny
A także człowiekowi co z żelaza
Któremu dzień dzisiejszy nie jest metą
Człek twardogłowy wcale nie przeszkadza
Czy nawet dobrze uzbrojony beton"

A potem przy butelce białego wina przegadałam z nią całą noc. Wywołała potok wspomnień, zupełnie jak teraz ta taśma i słowa tych piosenek. Do dziś jestem jej wdzięczna za to, że obudziła we mnie wtedy te wspomnienia. Opowiadałam jej o książkach z drugiego obiegu, o tym jak słuchaliśmy w domu zakazanych kaset, jak czytaliśmy o Katyniu... Mówiłam o tym, jak potem po latach rozmawiałam z ludźmi, którzy zupełnie inaczej pamiętają tamte czasy, o tym jak odkrywaliśmy, że parę lat wcześniej nasi ojcowie być może stali po dwóch przeciwnych stronach barykady.

"Synku, twój ojciec nie jest Supermanem
Beret i teczka to codzienny strój
W teczce tej kolacja: kromka chleba z serem
Nie jest Supermanem synku ojciec twój"

Czyżby teraz zabrakło idei? Czy liczą się już tylko pieniądze? Mam nadzieję, że nie. Znam jeszcze takich ludzi, którzy potrafią zrobić coś, co wydaje im się ważne i potrzebne. Zresztą w tej chwili przed oczami macie tego dowód. Nie tracę więc nadziei. A za rok znów zapalę świeczkę i postawię ją na oknie. Może tym razem przyłączycie się do mnie i moja świeczka nie będzie jedyną, która tego dnia zapłonie...

*W tekście wykorzystano fragmenty piosenek ze Zjazdu Solidarności w Hali Oliwii.

 
Anna Draniewicz { redakcja@valetz.pl }
 

poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

4
powrót do początku
 
The VALETZ Magazine : http://www.valetz.pl
{ redakcja@valetz.pl }

(c) by The VALETZ Magazine. Wszelkie prawa zastrzeżone.