The VALETZ Magazine nr. 4 (IV) - listopad 1998
[ ASCII ]
( wersja ISO 8859-2 ) ( wersja CP-1250 )
poprzednia strona 
			powrot do indeksu nastepna strona

VALETZ KONTAKT INFORMACJE
 
Granice nauki
    SKLADANIE KOSMICZNEGO PUZZLE'A
Jerzy Sikorski (redakcja@valetz.pl)

Puzzle - to bardzo pouczajaca i atrakcyjna zabawka dla dzieci w roznym wieku. Z drobnych kawalkow sklada sie caly obrazek. Czasem trzeba sie sporo nagimnastykowac, aby taki duzy i skomplikowany obraz ulozyc i, aby wszystkie fragmenty dobrze do siebie pasowaly. Uczy to cierpliwosci, systematycznosci i umiejetnosci przewidywania.
Praca naukowa nad poznawaniem praw przyrody tez czesto przypomina taka zabawe w puzzle. Zbieramy liczne fakty obserwacyjne, dziesiatki lub setki drobnych fragmentow i staramy sie ulozyc je w jakas logiczna calosc. Budujemy wiec nasz obraz swiata mozolnie, od stuleci dopasowujac do siebie znalezione kawalki. Czasem uklada nam sie to w pewne wieksze fragmenty obrazu - powstaje wiec jakas teoria. Czesto tez okazuje sie, ze szlismy bledna droga, ze kilkanascie lub kilkadziesiat kawalkow niby pasowalo do siebie dajac jakis fragment pozornie sensownego obrazu, lecz nastepnych czesci - czyli faktow empirycznych - juz nijak sie do tego dopasowac nie daje. Wtedy trzeba z calej koncepcji zrezygnowac i zaczynac ukladanie na nowo. Mowimy wowczas o przelomach lub rewolucjach w nauce.
Przykladem moze byc przewrot Kopernikanski, ktory zmusil do calkowitej zmiany koncepcji w ukladanym poprzednio obrazie Wszechswiata. Sledzac historie rozwoju nauk przyrodniczych da sie wyroznic sporo takich przewrotow - np. darwinowska teoria ewolucji, teoria wzglednosci i mechanika kwantowa, odkrycie rozszerzania sie Wszechswiata i jeszcze wiele innych.
Oprocz pewnego podobienstwa sa tez istotne roznice pomiedzy zabawka typu puzzle a budowaniem naukowego obrazu swiata. Do zabawki - puzzle dolaczony jest zwykle gotowy obrazek, ktory trzeba ulozyc. Wiemy z gory, jaki powinien byc efekt naszej ukladanki. Wiemy takze, ze ilosc i rodzaj kawalkow w pudelku jest akurat taka, jak potrzeba. Nie powinno ich ani zabraknac, ani pozostac w nadmiarze. Wiadomo ponadto, ze z zalaczonych kawalkow mozna ulozyc tylko ten jeden jedyny obraz, a nie zaden inny.
Jakze odmienne jest pod tym wzgledem ukladanie obrazu swiata. Nie znamy przeciez z gory tego obrazka, ktory trzeba ulozyc. Nie wiemy takze, czy ten obraz ma skonczone rozmiary, czy da sie go ulozyc ze skonczonej liczby elementow w skonczonej liczbie krokow czy tez proces ten bedzie sie ciagnac praktycznie w nieskonczonosc. Jesli przyrownac kawaleczki puzzle'a do zbieranych danych empirycznych, to tych danych przybywa nam ciagle. Natura jakby stale dosypuje nam nowe fragmenty do tej ukladanki. Czy jest gdzies kres tego procesu? A moze sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Moze to, co ukladamy tak pracowicie to nie jest plaski obraz, lecz jakas przestrzenna, moze nawet wielowymiarowa, konstrukcja.
I wreszcie jeszcze jedna istotna roznica. Dziecko ukladajace obrazek jest wzgledem tego obrazka kims zewnetrznym. Czlowiek badajacy swiat sam jest fragmentem tego swiata. Musi wiec sam siebie wbudowac w jego obraz, jesli ma to byc obraz kompletny. To nas ustawia w dosc dziwnej sytuacji. Nasza swiadomosc i silne subiektywne poczucie indywidualnosci prowadzi nasze myslenie ku ostremu podzialowi na "Ja" i "Reszta Swiata". Niejako odruchowo ustawiamy sie wobec tej "Reszty Swiata" na zewnatrz, troche jak to dziecko wobec ukladanego obrazka. Takie ustawienie sie "na zewnatrz" badanego swiata daje nam poczucie obiektywnosci opisu. Mamy przekonanie, ze budujemy obraz swiata taki, jaki on jest niezaleznie od naszego istnienia i postrzegania. Byc moze. Czy jednak nie tkwi w tym przekonaniu jakas pulapka, z ktorej nie zdajemy sobie do konca sprawy?
Wedlug aktualnie akceptowanego obrazu Wszechswiata rozpoczal on swa ewolucje przed kilkunastoma miliardami lat osobliwym wydarzeniem zwanym Wielkim Wybuchem. Po tych miliardach lat dzialania bezosobowych sil natury na jednej z planet krazacych wokol jednej z bilionow gwiazd doszlo do powstania tak dziwnych struktur jak swiadomi siebie i swego otoczenia ludzie. Byc moze w innych zakatkach kosmosu takze powstal swiadomy siebie rozum, nie ma to chwilowo wiekszego znaczenia. Sam fakt zaistnienia takiego rozumu we Wszechswiecie stwarza poniekad nowa sytuacje. To poprzez nasze mozgi (i ewentualnie inne, jesli gdzies istnieja) Wszechswiat, niejako od wewnatrz, zaczyna poznawac i opisywac sam siebie. Na osobliwosc tej sytuacji zwracal juz uwage jeden z filozofujacych fizykow wspolczesnych John Wheeler. To tak, jakby jeden z kawalkow zabawki puzzle uzyskal w pewnym momencie wyrozniona pozycje wobec innych fragmentow i zaczal "obmyslac", jak wyglada caly obrazek, do ktorego on nalezy. Czy fragment jakiejs wiekszej calosci moze ogarnac te calosc? Taka jest chyba nasza sytuacja wobec Wszechswiata. Pozwole sobie w tym kontekscie zacytowac poglad jeszcze jednego wielkiego fizyka Rogera Penrose'a: "Umysl i swiadomosc wydaja mi sie tak wazne, ze bez nich wszechswiat nie jest w istocie Wszechswiatem. Wszystkie dotychczasowe opisy wszechswiata nie licza sie z tym faktem. Uwazam jednak, ze tylko zjawisko swiadomosci moze nadac realnosc teoretycznym modelom wszechswiata". Jest to poglad dosc smialy, probujacy siegnac samych korzeni naszej teorii poznania.
Powrocmy jeszcze do owego rozdarcia na "Ja" i "Reszta Swiata". To patrzenie na swiat z pozycji zewnetrznego obserwatora jest charakterystyczne dla metodologii nauk przyrodniczych, jaka uformowala sie w naszym Zachodnim kregu kulturowym, wywodzacym sie jeszcze ze starozytnej Grecji i jej tradycji filozoficznej. Takie podejscie do swiata najbardziej przypomina owa zabawe w ukladanie obrazka przez kogos zewnetrznego. Kompletowanie tej ukladanki jest zajeciem mozolnym. Kolejne pokolenia uczonych dodawaly swoj wklad do tego dziela, majac jednoczesnie swiadomosc, ze poznano jedynie drobny fragment ogromnego obrazu. Byl wprawdzie w dziejach fizyki taki okres, kiedy wydawalo sie, ze obrazek jest juz w swej zasadniczej formie prawie ukonczony, kiedy klasyczna mechanika i elektromagnetyzm opisywaly niemal wszystkie znane wowczas zjawiska fizyczne. Zaledwie kilka drobnych kawaleczkow nie pasowalo jeszcze do calego ulozonego obrazu. I te kilka nie pasujacych kawalkow zmusilo do rewizji calej koncepcji obrazka. Obok obrazu klasycznego musial powstac obraz relatywistyczny i kwantowy. Jednoczesnie zdano sobie sprawe, ze pelen obraz swiata jest znacznie obszerniejszy i bardziej zlozony, niz sie wczesniej wydawalo.
Metoda ukladania obrazu swiata krok po kroku z drobnych kawalkow okazala sie mimo wszystko dosc owocna. Ulozony, chocby tylko fragmentarycznie, obraz pozwala nam coraz skuteczniej w tym swiecie funkcjonowac. Jednoczesnie, takie systematyczne i zmudne badanie fragment po fragmencie wystawia ludzka cierpliwosc na ciezka probe. Czlowiek ma tak uformowana psychike i wbudowana w nia ciekawosc, ze chcialby znac caly obraz swiata juz, teraz, natychmiast. Na podstawie ulozonych przez nauke fragmentow dokonuje ekstrapolacji na calosc, brakujace obszary obrazu wypelnia swoimi wyobrazeniami, a czesto zyczeniami. Nie moze zniesc sytuacji, gdy na pytania - co jest na tych nie ulozonych jeszcze obszarach obrazu - trzeba odpowiedziec: "nie wiemy, moze nasi nastepcy to jakos uloza". W ten wlasnie sposob, z owej niecierpliwosci i checi natychmiastowego ogarniecia calosci obrazu powstalo wiele systemow filozoficznych i religijnych, ktore proponowaly pewien calosciowy opis ukladanego zmudnie obrazu i naszego w tym obrazie miejsca.
Inny jakby rodzaj propozycji wypracowaly na przestrzeni wiekow kultury Wschodu wywodzace sie z hinduizmu, buddyzmu czy taoizmu. Tamtejsze podejscie - w przeciwienstwie do podejscia Zachodniego - proponuje odrzucic to rozdarcie na "Ja" i "Reszta Swiata". Eksponuje sie bardziej fakt, ze sami jestesmy elementem swiata, tym jakby kawaleczkiem w ukladance-puzzle. Zamiast spojrzenia na swiat "z zewnatrz" proponuje sie wtopienie w obraz swiata, poczucie sie jego czastka. Ku temu zmierzaja np. wszelkie praktyki medytacyjne. Zamiast poznawania sugeruja doznawanie swiata. Wedlug tego paradygmatu nie jest wazne, jak wyglada obrazek czy chocby jego fragmenty. Wazniejsze jest, aby czuc sie w pelni jego czescia, wtopic sie w niego. Propozycja ta lagodzi pewien dyskomfort psychiczny, jaki powstaje w nas na mysl, ze nasza naukowa ukladanka obrazu swiata ciagle jest fragmentaryczna.
Zaiste osobliwym produktem ewolucji Wszechswiata jest czlowiek ze swoim rozumem. Z jednej strony jestesmy tego Wszechswiata integralna czastka zbudowana z takich samych atomow jak planety i gwiazdy. Z drugiej zas jestesmy zdolni do analizowania swiata i samych siebie jakby z zewnatrz, i do ukladania tego kosmicznego puzzle'a. Ta zabawka na razie jest jednak troche nieodpowiednia do naszego wieku. Nie jest dopasowana do wieku i mozliwosci dziecka. Stopniowo jednak do niej dorastamy i byc moze kiedys calkiem dorosniemy.

 

poprzednia strona 
			powrot do indeksu nastepna strona

20
powrot do poczatku
 
The VALETZ Magazine
[ http://www.valetz.pl ] lub
[ http://venus.wis.pk.edu.pl/magazine ]
kontakt: redakcja@valetz.pl oraz redakcja@valetz.pl

(c) by The VALETZ Magazine. Wszelkie prawa zastrzezone.

Powielanie i kopiowanie na dowolny nośnik w czesci lub calosci zabronione.
Odpowiedzialnosc za tresci tekstow i prac graficznych spoczywa na barkach ich autorow, a poglady wyrazane przez nich nie zawsze zgadzaja sie z pogladami redakcji.
Materialy prezentowane na lamach The VALETZ Magazine sa wlasnoscia ich autorow. Redakcja nie zwraca nadeslanych materialow i zastrzega sobie tez prawo do skracania tekstow.