The VALETZ Magazine Numer 1 (sierpień 1998)
<<  Poprzednia strona Indeks Następna strona >>

Enkidu ( redakcja@valetz.pl )

Informacje o autorze z  racji swojej objętości zostały umieszczone
na oddzielnej stronie. Kliknij tutaj by je przeczytać.

Panie prezesie telewizji!

Kiedy obudziłem się dzisiaj rano nie przypuszczałem nawet, bo jakże mogłem przypuszczać, że dusza moja pogrąży się w rozpaczy. Nikt przecież nie zakłada przy goleniu, że tego właśnie dnia takie pojęcia jak dobro, piękno i prawda stracą dla niego wszelką dotychczasową treść, stając się już tylko pustymi wyrazami na literę 'd', 'p' i 'p'.

Został pan powołany na stanowisko po to, by zwykły człowiek, zwany potocznie widzem, oglądając telewizję czerpał z niej nie tylko radość i zadowolenie ale również i pewność, że podstawy bytu kosmosu są niezachwiane.

Jestem, a właściwie do dnia dzisiejszego byłem stałym i oddanym widzem telewizyjnym. Wprawdzie nie oglądałem przytłaczającej większości programów proponowanych przez pana telewizję, ale nie narzekałem. Rozumiem bowiem, że czasy się zmieniły i ludzie też się zmienili, więc dziś i bełkot telewizyjny musi znaleźć swe miejsce w środkach masowego przekazu. Nie narzekałem, bo wśród bezwartościowych programów, hałaśliwego chłamu, znalazłem prawdziwą telewizyjną perłę. Moje życie nabrało kolorów odkąd pewnego dnia, włączając swój stary jeszcze wtedy telewizor, natknąłem się przypadkiem na ten nieziemski, bogaty w treści i wymyślny w formie program. Odtąd obejrzałem każdy jego odcinek, a myśl, że następnego dnia wyemitowany zostanie kolejny, pomogła mi przezwyciężyć mój nałóg alkoholowy. Ażeby już bez kompromisów rozkoszować się całą gamą barw i dźwięków, zakupiłem nowy sprzęt telewizyjny: kwadrofoniczny system nagłośnieniowy i panoramiczny, 100 Hz telewizor. Było warto. A na wypadek gdybym nie mógł obejrzeć na żywo któregoś z emitowanych odcinków, nabyłem wielogłowicowy magnetowid. Moje szczęście było pełne i trwało do dzisiejszego dnia. Bo dzisiaj, panie prezesie, stała się rzecz zła, która nigdy, przenigdy nie powinna była się stać. Pana telewizja skrzywdziła nie tylko mnie ale zaburzyła ład we wszechświecie.

Kiedy jak zwykle siedziałem wygodnie w fotelu, i w duchu powtarzałem każde boskie słowo mojego ukochanego programu, a spiker jak zwykle swym mistycznym głosem wypowiedział słowa: "Kanał lewy" w tym właśnie momencie , zamiast transcedentalnego "szyyyyyyyyyyy..." w lewym głośniku, symbolizującego zło we wszechświecie, jego supremację i stały rozrost, zaległa tępa, kłamliwa fałszująca prawdę cisza, która w tym momencie zaburzyła równowagę kosmosu, skamieniałem i zatrzymałem oddech. Wprawdzie głos spikera zapowiedział: "Kanał prawy", po której to zapowiedzi wybuchło naturalne w tym momencie "szyyyyyyyyyyy..." z prawego głośnika, zwiastujące nadejście zbawiennego dobra i odrodzenie się życia. Jednak pomyślcie, na co miała się natknąć odpowiedź ze strony dobra, kiedy pytanie zła w postaci "szyyyyyyyyyyy..." lewego głośnika nie zostało postawione. To co nastąpiło potem, zamiast być odbiciem świętego kosmicznego dialogu dwóch przeciwstawnych sił, stało się kpiną, śmiesznym monologiem, naigrawaniem się z rzeczy ostatecznych. A spiker jakby tego nie zauważał, tym samym, dotąd prawdomównym głosem oznajmił: "Kanały w przeciwfazie". Jakże jednak to "szyyyyyyyyyyy...", pojawiające się po tych słowach mogło obrazować odwieczne zmaganie się dobra ze złem, jin z jang, węża z ptakiem? Wszak mistycznego "szyyyyyyyyyyy..." ze strony zła zabrakło. I dalej, kiedy spiker zapowiadał nastanie ery ładu: "Kanały w fazie", to czy pojawiające się tu "szyyyyyyyyyyy...", symbolizujące zwykle boską równowagę, dialektyczną jedność przeciwieństw, równowagę jin i jang oraz pokój pomiędzy ptakiem i wężem, czy nie było obelgą i urągowiskiem z prawdy?! Niczego nie zmienia fakt, że już do końca programu wszystkie "szyyyyyyyyyyy..." pojawiały się we właściwych momentach, po swoich zapowiedziach, wątpliwość bowiem została posiana, nic już nie jest takie same.

Nie domagam się od razu kary śmierci dla winnego tej katastrofy, ale 25 lat to aż nazbyt wspaniałomyślny akt łaski, dla burzycieli świętego porządku.

Z poważaniem:

wierny, choć teraz już głęboko wątpiący telewidz.


<<  Poprzednia strona Indeks Następna strona >>

34

(c) Valetz Crew & Ancient Spirit Of Valetz

http://www.valetz.pl
Kontakt: redakcja@valetz.pl