The VALETZ Magazine nr. 2 (12) - czerwiec,
lipiec, sierpień 2000
[ ISO 8859-2 ]
( wersja ASCII ) ( wersja CP-1250 )
poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

  Masakra intelektu
        "Higiena mordercy" Amelie Nothomb

Okładka książkiAby wprowadzić w klimat dziwnej, bo składającej się niemal z samych dialogów, noweli Amelie Nothomb, zacznę od przytoczenia trzech scen. Załóżmy, że dwie pierwsze, powiązane ze sobą, miały dużą szansę zdarzyć się naprawdę.

Z początkiem roku szkolnego w dobrym liceum, do klasy mat-fiz doszedł nowy uczeń. Stał na korytarzu i patrzył na woźnego, który obiecał mu wskazać wychowawcę klasy. Po kilkunastu minutach do szkoły wszedł młody, szczupły brunet, a woźny kiwnął potwierdzająco głową. Nowy uczeń podszedł, przywitał się, a nauczyciel wskazał mu kilka osób stojących pod oknem. "To twoi koledzy". Potem "Zaopiekujcie się nowym". Sam poszedł do pokoju nauczycielskiego, a grupka udała się do swojej sali. Po drodze jeden z uczniów wyjaśnił nowemu, że jest jedyną osobą, która w poprzedniej klasie miała piątki zarówno z przedmiotów ścisłych, jak i humanistycznych. A więc Geniusz, bo z tonu, jakim to oznajmił, wynikało, że nie było to łatwe.

Scena kolejna, jakiś rok później, była poprzedzona rzadkim w tej szkole wydarzeniem. Do mat-fizu przeszła uczennica z klasy humanistycznej, cieszącej się wśród umysłów ścisłych fatalną renomą, podsycaną zresztą przez wychowawcę matematyka. Ale dziewczyna, nazwijmy ją Łania, była obojętna na złośliwe uwagi i radziła sobie zupełnie dobrze, a na lekcjach polskiego po prostu brylowała. No i pewnego dnia nowy, który zdążył się już zaaklimatyzować i zżyć ze swoją klasą, był świadkiem następującej sceny. Była przerwa i towarzystwo paliło papierosy w toalecie. Na poprzedniej lekcji omawiany był "Proces" Kafki. Polonistka zaczęła od stwierdzenia, że książka ta jest obciążona błędną (i bardzo powszechną, niemal oficjalną) interpretacją, jakoby chodziło o metaforę totalitaryzmu. W dyskusji klasa doszła do wniosku, że jest to książka o strachu. Wspomniany Geniusz, zresztą nie tylko on, nie był o tym przekonany i w takim rozognionym nastroju wszyscy wyszli na przerwę. Jak wspomniałem, palili papierosy. Geniusz wpadł nagle do toalety, spóźniony i z zadyszką. Wyrzucił z siebie "Właśnie dyskutowałem z Łanią!". Wszyscy zorientowali się po jego (zwykle bardzo pewnym siebie) spojrzeniu, że został zmasakrowany. Łania rozłożyła go intelektualnie na łopatki, a poszło właśnie o "Proces".

No i scena trzecia. Przechodzę do czasu teraźniejszego, bo zbliżamy się czasowo do akcji "Higieny Mordercy". Jest rok 1991. Na granicy Arabii Saudyjskiej z Irakiem i na wybrzeżu Zatoki Perskiej siły wojsk koalicji antyirackiej sposobią się do ataku, który ma nie tylko przywrócić wolność napadniętemu przez Irak Kuwejtowi, ale też zmusić do kapitulacji wojska dyktatora Saddama Husejna. Bombowce i myśliwce tankują paliwo, pod ich skrzydłami podwieszane są bomby i rakiety samonaprowadzające, piechota czeka na wyniki rozmów na linii USA-Rosja-ONZ-Irak, które przesądzą o ataku. W tym samym czasie żołnierze iraccy ustawiają na pustyni imitacje czołgów, na które mają się nabrać piloci amerykańscy.

Sytuacja ta budzi zainteresowanie Pretextata Tacha, pisarza-Noblisty, który, przygwożdżony do wózka inwalidzkiego swoją gigantyczną otyłością, czeka w swoim domu na śmierć. Jest już stary, w dodatku właśnie wykryto u niego rzadkiego raka. Lekarze dają mu 2 miesiące życia, czym sędziwy pisarz specjalnie się nie przejmuje. Zajada karmelki, pije swoje ulubione drinki (alkohol+cukier+śmietana), pali cygara i przygotowuje się do ostatniej prawdopodobnie rozrywki - rozmów z dziennikarzami. U zmierzchu swojego tajemniczego żywota postanowił bowiem po raz pierwszy udzielić wywiadów. Jest zrelaksowany i całkowicie pewien potęgi własnego intelektu. Niebezpodstawnie, choć nie do końca...

Pierwsze rozmowy całkowicie potwierdzają jego doskonałą samoocenę. Dziennikarze, co prawda cwane typy, są zupełnie do tych rozmów nieprzygotowani. Nie czytali jego książek i nie mają pojęcia, kim może być ich autor. Ten zaś bezlitośnie to wykorzystuje, demaskując nie tylko ich nieznajomość literatury, ale także poważne braki w zdolności logicznego myślenia, hipokryzję, słaby układ nerwowy i trawienny (dla jednego z dziennikarzy rozmowa skończy się torsjami po wysłuchaniu codziennego menu pisarza), a także zwykły strach i obrzydzenie. Są to bowiem jedyne uczucia, jakie dziennikarze żywią do Pretextata Tacha - człowieka o odrażającej fizjonomii i takiej też duchowości. Wszyscy dziennikarze opuszczają dom pisarza zniszczeni psychicznie i wycieńczeni intelektualnie.

Tach nienawidzi świata, jednak szczególną idiosynkrazję czuje do kobiet, uważając je za istoty upośledzone fizycznie i umysłowo. Gdy więc okazuje się, że kolejną jego rozmówczynią będzie młoda dziennikarka, zaczyna od energicznej próby wyrzucenia jej. Ponieważ ona jest uparta, pisarz postanawia urządzić masakrę, spodziewając się, że atrakcyjna kobieta łatwo stanie się jego ofiarą. I tu czeka go niespodzianka. Nina - tak ma na imię ten gigant silnego charakteru - nie tylko bowiem przeczytała wszystkie jego powieści, ale jest także mistrzynią prowadzenia inteligentnej rozmowy. Co jednak najważniejsze, odkryła też tajemnicę związaną z jedną z książek Tacha - "Higieną mordercy" właśnie.

Amelie Nothomb
Amelie Nothomb
Książka ta, wydana przed laty, opowiada o parze nastolatków. Dziewczyna i chłopak - oboje nadzwyczajnej urody - zażywają rozkoszy beztroskiego dzieciństwa. Pragnąc być wiecznie szczęśliwi, postanawiają nigdy nie dorastać, przede wszystkim nie dojrzewać fizycznie. Stosują w tym celu cały wachlarz zabiegów natury znachorskiej. W sposób telepatyczny zawierają też układ - jeśli któreś z nich dojrzeje, drugie ma je zabić. I tak oto, pewnego pięknego dnia, gdy nago się kąpią w jeziorze, chłopak zauważa cieknącą spomiędzy nóg dziewczyny krew. Bez słowa jej sprzeciwu dusi ją.

Przez krytyków książka uznana została za majstersztyk metafory. W recenzjach prześcigano się w snuciu wniosków nt. "co autor miał na myśli?". Tymczasem książka opowiada szczerą prawdę, co Ninie bezspornie udaje się Tachowi wykazać. Zatem Noblista okazuje się zabójcą, choć nie pospolitym, bowiem czuje się całkowicie usprawiedliwiony - na temat kobiet wypracował sobie spójną teorię, która ma uzasadniać jego nienawiść. Jest tu wyraźne odniesienie do "Zbrodni i kary" Dostojewskiego. Do tego momentu także powieść Amelie Nothomb jest majstersztykiem. Dialogi prowadzone przez Ninę i Tacha są inteligentne, oboje prowadzą swoje wywody precyzyjnie, choć w różnych kierunkach, bowiem pierwotnym, ustalonym na samym początku celem ich rozmowy jest upokorzenie interlokutora, zrobienie z nim tego samego, co Tach zrobił z poprzednimi rozmówcami - masakra intelektualna. I właściwie chętnie skończył bym na tym opowieść o tej książce, poprzestając na oczywistym wniosku, że kobieta potrafi być piekielnie inteligentną i niebezpieczną rozmówczynią, że potrafi doprowadzić mężczyznę do stanu apopleksji intelektu, tak jak to Łania zrobiła niegdyś z Geniuszem w scenie opisanej na początku tej recenzji. Wszak mężczyźni często w swoim postrzeganiu kobiet są do Pretextata Tacha bardzo podobni, nie zdając sobie sprawy, jak wiele kobiet nie tylko może ich intelektualnie zniszczyć, ale wiedząc o ich antykobiecych stereotypach, chce, aby do takiego starcia doszło.

Niestety, w momencie, gdy Pretextat Tach, Noblista i błyskotliwy, pewny siebie dyskutant, jest już blisko poddania się (w myśl zawartej umowy ma się czołgać u stóp swojej pogromczyni), z Niny wyraźnie uchodzi energia. Jej zimne riposty zostają zastąpione pełnymi oburzenia okrzykami, a w końcu popełnia czyn, który w aspekcie moralnym zrównuje ją z Tachem. Nie wiem, czy był to ze strony Amelie Nothomb zamierzony chwyt literacki, mający na koniec lektury zmusić czytelnika do zastanowienia się nad tym, czy książka ta niesie jakieś ukryte przesłanie. Napięcie akcji w pewnym momencie wyraźnie opadło i może miało to stworzyć okazję do rozważań. Przede wszystkim - jak absurdalne idee mogą się narodzić w umysłach ludzi wybitnych, co może uczynić z nich jednostki niebezpieczne. I kim są właściwie są Nobliści? Czy nadanie tego tytułu postaci Pretextata Tacha było tylko przypadkiem?

Mówiąc krótko - zabawa przy czytaniu tej książki (przypominam: prawie wyłącznie dialogi) jest pyszna, choć chwilami budzi ona lekki strach. Jest to strach przed szaleńcami podobnymi do Tacha, ale także przed wyzwaniem, jakim może być wojna na słowa.

 
Witold Werner { korespondencję prosimy kierować na adres redakcji }
poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

23
powrót do początku
 
The VALETZ Magazine : http://www.valetz.pl
{ redakcja@valetz.pl }

(c) by The VALETZ Magazine. Wszelkie prawa zastrzeżone.