| ilustr. Aleksander Jasiński | Pewna drobna kobieta pewnej chłodnej nocy udała się z pielgrzymką do miejsca, w którym robią to lwy, ale kiedy lwy zaczęły wyłaniać się z ciemności, wychodzić parami spomiędzy skał, nogi poplątały jej się z podniecenie i nie mogła uciekać i lwy ją pożarły.
Mąż jej, jasnowłosy i brodaty, spał w lepiance z błota i krowiego łajna, u boku łysej jak kolano, siedemnastoletniej Masajki. Śnił mu się dom rodzinny, śniło mu się, że starszy brat naciąga mu siłą na głowę nieczyste majtki starszej siostry, że chce mu wepchnąć do gardła zwiniętą w kulę parę brudnych skarpet. Obudził się z niesmakiem w ustach. W lepiance było potwornie duszno, wypełzł więc na zewnątrz. Nie pamiętał już swojego snu. Zapatrzył się w gwiazdy, nie, najpierw poczęstował się miętową gumą do żucia z własnej kieszeni, następnie zapatrzył w gwiazdy. Myślał o Europie, o domu rodzinnym i swojej starszej siostrze, której nienawidził i swoim starszym bracie, którego tak bardzo kochał, tak bardzo. Myślał o tym, że nad jego krajem gwiazdy są zupełnie inaczej rozmieszczone. Zastanawiał się, jak siostra zniosłaby rytuał inicjacyjny Masajek, potem przez chwilę myślał o żonie, drobnej kobiecie uderzająco podobnej do jego matki. Był pewien, że żona śpi sobie smacznie, mimo wszystko spokojnie, w swoim namiocie, gdzieś tam, mniej więcej, chociaż stąd nie widać, bo ciemno.
A ona wcale nie spała, o nie, była nieżywa, o tak, a w ogóle to niewiele jej już było. Sporo brakowało. Tego i owego, na przykład. Jasnowłosy, brodaty Europejczyk poczęstował się camelem z własnej kieszeni, w pełni świadom zabójczych właściwości cameli. Uważał się za twardego gościa. Przecież spał z Masajką. Nie wiedział, że Masajka udawała tylko, że śpi. Jak mogłaby zasnąć u boku tego dziwnego, jasnowłosego człowieka z Europy? Człowieka, który wziął ją tak, jak nikt nigdy jej nie brał i nie weźmie.
Człowiek ten skończył palić, zmarzł, wrócił do lepianki zrobionej z trawy i krowiego łajna, owinął się cuchnącymi krowimi skórami i zasnął.
Spał jak zabity aż do rana. Wtedy obudzili go i zaprowadzili do żony.
Znalazł ją jeden z pasterzy.
Wszyscy uznali, że to było samobójstwo.
Biały człowiek rwał sobie włosy z brody. Krzyczał: dlaczego mi to zrobiłaś?!! dlaczego?!! dlaczego?!! itd.
Łysa jak kolano, siedemnastoletnia Masajka wiedziała dlaczego. O tak. Ona wiedziała. |
|