| rys. Rafał Masłyk | Wiadomość rozniosła się po Cesarstwie lotem nadświetlnej
błyskawicy. "Anette IV odnalazła się! Wraca do stolicy!" Lud był
szczęśliwy, bawił się i radował. Mądrzejsi ludzie mniej - wiedzieli, że oznacza to
nie lada kłopoty. Przecież od kilku miesięcy panował Vincent da Bradgio, którego sami
wybrali. Paru ludzi było przerażonych. Do tych zaliczał się obecny Cesarz i jego
rodzina. Wreszcie kilkoro osób było kompletnie zdezorientowanych. Był to Revengeno oraz
ci, których przekonał, że widział zabitą Anette na własne oczy, gdy jeszcze był
Renną. Ci też pierwsi podjęli konkretne kroki aby sprawdzić, co się dzieje.
* * *
- Revengeno! - Cesarz wstał z tronu i podszedł do
wchodzącego do sali Wezyra.
- O co tu chodzi? Zaufałem ci, gdy mówiłeś o śmierci Anette IV.
- Panie. - Revengeno właściwie zinterpretował nastrój władcy i
ukłonił się nisko.
- Zapewniam cię, że Cesarzowa Anette IV nie żyje od półtora roku.
Na własne oczy widziałem jej śmierć.
- Jak niby zginęła?
- Gdy zażywała spaceru ponad chmurami, w programie obsługującym jej
kombinezon nastąpił błąd.
- Błąd?
- Panie, to był zamach. Błąd ten został wprowadzony przez byłego
Starszego Prog na polecenie ówczesnego Wezyra, Rudolfo da Costy. Zbadały to dokładnie
moje służby.
- No i ...?
- Błędnie działający program odciął dopływ powietrza do wnętrza
kombinezonu. Cesarzowa udusiła się. Zorientowawszy się, co się dzieje, próbowała
dotrzeć do pałacu, włączyła pole sprowadzające, ale...
- Ale ...?
- Była zbyt wysoko. Na taras spacerowy pole sprowadziło zwłoki. Wtedy
widziałem jej twarz. Była straszliwie wykrzywiona cierpieniem. Ta twarz do tej pory śni
mi się czasami. Panie, z całą pewnością Cesarzowa Anette IV była wtedy martwa. I
jest martwa do dziś. Nic mi nie wiadomo o udanym stosowaniu nekromancji.
- Kim jest więc ta Anette, która ponoć żyje i ma się dobrze?
- Jeszcze nie wiemy, Panie. Gdy tylko coś będzie nam wiadome,
niezwłocznie cię poinformuję.
Vincent opadł ciężko na cesarski tron i oddał się rozmyślaniom.
Revengeno skłonił się i wyszedł.
* * *
Wezyr był niemal pewien, że za wszystkim stoi Rudolfo
da Costa. Człowiek tego pokroju co on nie zwykł się tak łatwo poddawać. Powinien
zostać stracony za królobójstwo, ale... Jak to się często okazuje, był zbyt cenny,
by go zabijać. Mógł się jeszcze przydać. Revengeno wiedział, jak łatwo było uciec
z Delta Solaris. W końcu sam był tego dowodem. Wystarczyło tylko mieć oddanych ludzi,
którzy znaleźli by sobowtóra lub poddali chętnego operacji plastycznej. Dlatego też
po odzyskaniu stanowiska wprowadził parę zmian w zarządzaniu więzieniem. Przede
wszystkim najrzadziej raz w tygodniu sprawdzano sensorem siatkówki tożsamość
więźniów. Poza tym wszyscy strażnicy zostali wymienieni na zaufanych Revengeno. Tym
bardziej więc było niemożliwe, by da Costa stał za wszystkim. Może jego ludzie...? A
może zupełnie kto inny? W końcu w całym cesarstwie muszą być tysiące takich, jak
były Wezyr Cesarzowej Anette IV. Ale jak to udowodnić? Jak przekonać miliardy prostych
ludzi, że ich ukochana Cesarzowa nie żyje? I, wreszcie, gdzie ona naprawdę jest?
Widziało już ją kilka osób, ale sama była nieuchwytna. Podobno otaczała się
strażą i nie dopuszczała do siebie nikogo. Jeżeli ruszy na stolicę i zażąda swego
stanowiska ... Tron spłynie krwią. Czerwono będzie na ulicach, na placach i po domach.
Wybuchnie wojna domowa.
* * *
Napis migał ostrzegawczo, zwracając na siebie uwagę.
Revengeno podszedł do terminala i odczytał go niechętnie.
" Delta Solaris.
Niezgodność w odczycie siatkówki oka u więźnia
Rudolfo da Costa. "
Podmienili go? Jak? Kto? Przecież strażnicy to moi
ludzie - Wezyr myślał gorączkowo. Zmienił kanał, połączył się ze Starszym
Strażnikiem.
- Alex! Co się dzieje?
- Reno! - Starszy był od lat przyjacielem rozmówcy. - Nie mamy
pojęcia. Rutynowa kontrola wykazała inny wzór oka u byłego Regenta. Na przesłuchaniu
okazało się, że to jakiś podmieniec. Dranie wyczyścili mu pamięć. Wie tylko, że
nazywa się Rudolfo da Costa i jest więźniem na Delta Solaris.
- Skąd się wziął?
- Był ostatnio śmigacz.
- Sprawdziliście gościa?
- Nie było gości. Był nowy więzień - jakiś Gondano. Ten też jest
po czyszczeniu pamięci.
- Kto go przyjmował?
- Nowych zawsze przyjmuje Bungo. On nie mógł zdradzić! Nie Bungo!
Przecież znamy go obaj, jest u nas od wielu lat!
- A sprawdziłeś, czy to jest naprawdę Bungo?
- Co? - Alexa zatkało. Po chwili rzucił przez ramię parę słów.
Potem odwrócił się do monitora i odpowiedział. - Sprawdzę to. Prześlę ci wynik.
Monitor zgasł. Revengeno westchnął ciężko. Teraz mógł być pewnym
tego, kto stoi za pojawieniem się ducha Cesarzowej Anette IV. Wcale się z tego jednak
nie cieszył.
|