* * *
" Delta Solaris.
Niezgodnosc w odczycie siatkowki oka u Starszego
Straznika Bungo. "
Napis pojawil sie mrugajac ostrym kolorem. Revengeno
westchnal znowu. Podmienili nawet jego zaufanego! To przeciez musialo sie wykryc w
krotkim czasie. A wiec to nie rozgrywka dlugoterminowa. Wszystko rozstrzygnie sie w
najblizszych dniach. Dlaczego nie zlikwidowal Rudolfa? Do czego byl potrzebny na Delta
Solaris? Mozna bylo przewidziec, ze ten cos wymysli. Ech, by to...
Zerwal sie i podszedl do terminala. Nim sie jednak polaczyl,
zmienil zamiar i wezwal Niuchacza.
- Tak, Panie.
- Wejdz, Starszy. - Wskazal gosciowi fotel. - Jesli sie nie myle,
na Delta Solaris nie ma w tej chwili zadnego Niuchacza?
- Nie ma teraz i nie ma w ogole. Nie stacjonujemy tam, Panie. Nie bylo
do tej pory potrzeby.
- Potrzebny mi zaufany Starszy Niuchacz...
- Jestesmy wierni wladzy, a nie wladcy. - Starszy wyprezyl sie,
recytujac motto swego klanu.
- Tak, wiem o tym. Nie chcialem cie urazic. Ale ta wiadomosc musi
pozostac na razie w ukryciu. - Niuchacze zwykli byli miedzy soba porozumiewac sie
telepatycznie, a takie rozmowy byly zbyt latwe do przechwycenia.
- Jaka wiadomosc?
- Pochodzenie kilku osob znajdujacych sie obecnie na Delta Solaris.
- Dlaczego musi, Panie?
- Wisi nad nami grozba wojny domowej. Nie nalezy informowac wroga,
ile sie wie na jego temat.
- My nie mamy wrogow, Panie.
Revengeno westchnal w duszy. Ciezka byla ta rozmowa ze Starszym.
- Ale Cesarstwo ma. A wy sluzycie Cesarstwu. Wojna domowa to chaos.
Juz kiedys chaos was zdziesiatkowal. Chcecie to powtorzyc?
Po chwili zastanowienia Starszy Niuchacz odpowiedzial.
- Przysle ci, Panie, zaufanego Starszego. Powiesz mu, o kogo chodzi.
On wroci i zda ci relacje. Wtedy osadz, czy obowiazuje go milczenie mysli.
- Dziekuje, Starszy.
* * *
Zlowieszcza ( dla niektorych ) wiadomosc rozeszla
sie po stolicy : Anette zwoluje Rade na posiedzenie. Za dwa dni. Wiesc przyszla
droga telepatyczna, totez nie udalo sie ustalic, gdzie byla nadana. Wystraszeni
Radcy krecili sie po miescie niczym wsciekle osy. Ci, ktorzy nie byli przekonani o
smierci Cesarzowej, nie wiedzieli, jaka postawe przyjac wobec jej nastepcy. Z kolei
ci, ktorzy wierzyli Revengeno - a bylo ich coraz mniej - naradzali sie jak zapobiec
wojnie domowej. Nie smieli sie przy tym pokazywac na oczy Cesarzowi. A ten postanowil
zaufac czlowiekowi, ktory osadzil go na tronie. Wszyscy oczekiwali z napieciem Rady.
* * *
- Panie. - Starszy Niuchacz pojawil sie w drzwiach
gabinetu Wezyra. - Przybyl twoj zaufany wyslannik. - Wskazal glowa za siebie.
- Niech wejdzie. Wybacz, Starszy, ale musze z nim rozmawiac w cztery
oczy.
- Tak, Panie. - Niuchacz schylil glowe ze zrozumieniem i
uszanowaniem. Wpuscil tamtego i zamknal drzwi.
Revengeno wlaczyl odpowiedni wentylator, aby jego zapach nie
draznil Starszego i wskazal mu miejsce blisko siebie.
- Panie. - Zaczal gosc. - Tak, jak chciales, sprawdzilem kilka
osob, obecnie przebywajacych w wiezieniu Delta Solaris. U wiekszosci straznikow
wykrylem zapach planety, ktory dobiega takze od ciebie.
- Nie u wszystkich?
- Nie, Panie. U co najmniej dwoch byl on w tak niklym natezeniu,
ze zapewne byl wynikiem kontaktu z wlasciwym nosicielem.
- Starszy Straznik Alex da Falco?
- Nie. - Revengeno odetchnal w duszy. - Jednym z nich byl Starszy
Straznik Bungo. Drugim byl jeden z Pomocnikow. Zgodnie z twym poleceniem, zawiadomilem
o tym Starszego Straznika Alexa da Falco. Zapach, ktory wydzielal Starszy Straznik
Bungo, zauwazalny byl takze u wieznia Revengeno da Costy oraz u wieznia Gondano. U
tych dwoch byl on na tyle mocny, iz mozna miec pewnosc, ze dopiero co opuscili
planete, dla ktorej ow aromat jest charakterystyczny.
- Rozpoznales te planete? - Wychylony do przodu Wezyr byl wyraznie
spiety i poddenerwowany.
- Tak, Panie.
Chwile pozniej Revengeno biegl do apartamentow Cesarza Vincenta da
Bradgio. Ten z ulga zgodzil sie na pewna propozycje. Sam tez wezwal Starszego
Niuchacza i poprosil go o utrzymanie owych wiadomosci w sekrecie przez dwa dni.
* * *
" Anette, a raczej Rudolfo, dobrze zagral, dajac
Radcom dwa dni ", myslal Wezyr obserwujac zebranych z lozy Cesarza. " Przez
te dni omal nie oszaleli. Teraz gotowi sa wlasnorecznie obalic da Bradgio, byleby
ocalic wlasne glowy i stanowiska. Zloza hold komukolwiek, kto poda sie za
zaginiona Cesarzowa. " Obyczaj nakazywal, aby wladca przybywal na Rade ostatni,
ale okolicznosci byly na tyle niezwykle, iz nie zdziwilo to specjalnie nikogo, ze
nastepca tronu siedzial w swej honorowej lozy juz wczesniej. Na szczescie, kazdy
Radca zauwazal go w pore i skladal odpowiedni uklon, po czym zamyslony zajmowal
swe miejsce. Wreszcie, pol godziny po przybyciu ostatniego Radcy, otwarly sie
wejsciowe wrota i weszla Cesarzowa.
Do tej chwili Revengeno myslal, ze nie bedzie zadnej Cesarzowej,
ze Rudolfo inaczej rozegra te partie. W tym jednak momencie runely plany Wezyra.
Powstal, jak wszyscy, ale rychlo nogi odmowily mu posluszenstwa i usiadl z
powrotem. Zreszta nie on jeden. Anette IV stala dumnie przed Rada, w ochronnym
plaszczu, ze zwyczajowa maska na twarzy. Otoczona byla swa nowa gwardia, ktora -
jak wiesc niosla - zawiazala sie blyskawicznie na planecie, na ktorej sie
znalazla. Gwardia trzymala bron - choc bylo to zabronione na Radzie - i kierowala
ja wokolo. Widac bylo, ze wiedza, jak jej uzyc i czekaja tylko na rozkaz.
Gdy Wezyr ochlonal na tyle, ze umial odwrocic glowe, spojrzal
na Starszego Niuchacza, ktory stal w ukryciu nieopodal. Byl to ten sam Starszy,
ktorego wyslal na Delta Solaris. Tamten jeszcze przez chwile analizowal dochodzace
go zapachy, po czym spojrzal na Revengeno. Skinal glowa, przytakujac na
niewypowiedziane pytanie. Revengeno ruchem glowy podziekowal mu i szepnal cos do
ucha Vincenta.
Tymczasem Anette powiodla wzrokiem po zebranych, dluzej wpatrywala
sie zza maski w nowego Cesarza i jego Wezyra. Wreszcie zwrocila sie do Radcow, a jej
glos zabrzmial w zapadlej ciszy jak wystrzal.
- Nie przypominam sobie, abym wyznaczyla tego czlowieka na nastepce
tronu. Kim on jest?
Vincent da Bradgio nie wytrzymal. Naprzemian blady i czerwony na twarzy
wstal, zdjal maske i wbil nienawistne spojrzenie w Anette.
- Ja jestem Cesarzem tego ludu. A kim ty jestes, ukrywajaca twarz za
maska Cesarzowej?
Anette prychnela i odwrocila sie.
- Nie zwyklam zdejmowac maski poza moimi apartamentami. Zaden Cesarz
tak nie postepuje.
- Udowodnij najpierw, ze nim jestes. Maske moze zalozyc byle
wiesniak. - Odparl da Bradgio.
- Dobrze, udowodnie to. Podajcie mi sensor siatkowki oka.
Sensor byl przygotowany, lezal w lozy Cesarza. Wezyr planowal przy
jego pomocy ujawnic oszukanstwo. Teraz jednak Anette sama go zazadala ...
Podano pudelko gwardzistom Cesarzowej, az ta go przytknela do oka.
Wszyscy wstrzymali oddech. Wzrok Radcow spoczal na ekranie, usytuowanym nad wejsciem
do sali. Po chwili, ktora zdawala sie przeciagac w nieskonczonosc, na monitorze
pojawil sie napis.
" Identyfikacja :
Anette IV da Francon
Cesarzowa 2496 - 2499
Zaginiona, prawdopodobnie martwa "
|