nr. III - pazdziernik 1998
[ ASCII ] |
( wersja ISO 8859-2 ) | ( wersja CP-1250 ) | ||||||
|
|
|||||||
Pytania ostateczne Jerzy Sikorski (redakcja@valetz.pl)
Przeklenstwem czlowieka jest to, ze musi myslec. Cos osobliwego zaszlo przed setkami tysiecy lat w swiecie ssakow naczelnych. Nie potrafimy jeszcze dzis dokladnie odtworzyc calego splotu uwarunkowan, ktore doprowadzily do wylonienia sie homo sapiens, faktem jest jednak bezspornym, ze sita ewolucji odcedzily tak dziwna wlasnosc mozgu jak nasza zdolnosc myslenia. Zapewne pierwotny czlowiek paleolitu robil ze swego mozgu podobny uzytek, jak inne ssaki naczelne - to znaczy kombinowal, jak tu przetrwac i zachowac gatunek. Stopniowo jednak, rozgladajac sie wokol siebie zaczal coraz lepiej poznawac otaczajacy go swiat, zaczal sie nad nim zastanawiac, analizowac, stawiac pytania i poszukiwac odpowiedzi. Jednym slowem zaczal myslec. Rozny uzytek z tego myslenia robiono w dziejach ludzkich, czasem wspanialy a czasem wrecz okropny. Ksiegi by mozna o tym napisac (juz zreszta napisano). Ja chcialbym tu na moment zatrzymac sie przy jednej z wlasnosci naszego myslenia - jest nia zaciekawienie otaczajacym swiatem. To z niego wziela sie nauka - w tym nauki przyrodnicze - oraz filozofia. Czesto piszac o historii nauki lub filozofii uzywa sie patetycznych zwrotow w rodzaju: "juz od zarania dziejow ludzkosc interesowaly problemy...". Od zarania dziejow do czasow obecnych zdecydowana wiekszosc ludzkosci interesowaly problemy od nauki i filozofii raczej odlegle. Rozwazania filozoficzne i naukowe byly glownym zajeciem stosunkowo nielicznej grupy ludzi. Nie znaczy to jednak, ze calej reszty tak absolutnie nic one nie obchodzily. Owszem, obchodzily, tyle ze nie na codzien. Jesli tylko zwyklego czlowieka nie przygniataly calkiem do ziemi troski o byt podstawowy, to od czasu do czasu nachodzila go taka potrzeba dowiedzenia sie czegos wiecej o swiecie. Nachodzily pytania jak to w tym swiecie wszystko funkcjonuje i dlaczego, a takze pytania zupelnie fundamentalne o sens tego wszystkiego oraz o miejsce i przeznaczenie czlowieka. I tu oczekiwano gotowych odpowiedzi od tych, dla ktorych rozwazania tego typu problemow byly glownym zajeciem, gdyz byli odpowiednio wyksztalceni i przygotowani. To oni wiec, ci nieliczni, byli tworcami systemow filozoficznych i religijnych oraz nauk przyrodniczych. I mimo, ze czesto wynosili sie dumnie ponad reszte "motlochu", to tak wlasciwie pelnili rowniez sluzebna wobec niego role. Tolerowani i utrzymywani zawdzieczali swa pozycje temu, ze na wytwory ich rozmyslan istnialo pewne zapotrzebowanie. Starali sie wiec to zapotrzebowanie spelniac. Historia kultur dostarcza nam calego spektrum roznych systemow religijnych i filozoficznych opisujacych rozne aspekty swiata, miejsce czlowieka w nim oraz nasze przeznaczenie. Ta mnogosc ofert moze byc wrecz niepokojaca. Skoro bowiem tych propozycji jest az tyle to znaczy, ze chyba zadna z nich nie jest w stanie usatysfakcjonowac wszystkich. Zwykle z powodu urodzenia sie i wychowania w okreslonym kregu kulturowym jestesmy szczegolnie przywiazani do obowiazujacego lub dominujacego w nim systemu filozoficznego i religijnego. Dzis jednak, przy postepujacej globalizacji i przenikaniu sie kultur trudno byc calkiem gluchym na inne propozycje. Do tej szerokiej oferty roznych religii i filozofii dolaczyla w ostatnich stuleciach nauka i to dolaczyla skutecznie, rzec mozna przebojowo. Wsrod elit intelektualnych XVIII i XIX wieku rozpowszechniac sie zaczal poglad, ze tylko wyniki badan nauk przyrodniczych dadza satysfakcjonujaca i ostateczna odpowiedz na pytania zastrzezone dotad dla religii lub filozofii - a wiec skad sie wzial Wszechswiat i jakie prawa nim rzadza, jaka bedzie jego przyszlosc, po co on wogole istnieje, kim jest w tym swiecie czlowiek i jaki sens ma jego bytowanie. Ten oswieceniowy optymizm zaczal jakby przygasac zwlaszcza w ostatnich dziesiecioleciach. To moze wydawac sie paradoksalne, gdyz wlasnie w XX wieku nauki przyrodnicze odnotowaly najwiecej osiagniec w poznawaniu praw przyrody. Jednoczesnie jednak nauka zaczela mowic jezykiem trudnym, nieprzyswajalnym dla szerokiego odbiorcy, ktory oczekuje na nurtujace go pytania odpowiedzi jasnych i jednoznacznych. Daje sie zauwazyc jakby pewne wyalienowanie nauki, mimo ze tyle jej wynalazkow wchodzi do codziennego uzytku. Nauka dostarczyla nam juz duzo nowej wiedzy o prawach rzadzacych swiatem. Nie ma jednak pewnosci, czy istnieje jakis skonczony zbior praw fundamentalnych, jakas fundamentalna ogolna teoria wszystkiego, ktora ostatecznie w jednym zwartym schemacie logicznym zawrze wszystkie wlasnosci materii oraz cale bogactwo jej ewolucji. Zaczyna sie powatpiewac, czy taka superteoria jest w ogole mozliwa. Slynne twierdzenie Goedla dotyczace zupelnosci i niesprzecznosci systemow aksjomatycznych jest tylko jednym z powodow tego pesymizmu. Co sie zas tyczy tzw. pytan ostatecznych o sens istnienia swiata i naszych w nim poczynan, to tu nauki przyrodnicze odmawiaja zupelnie odpowiedzi odsylajac na powrot do filozofii i religii, a wiec do calego mrowia propozycji oferowanych przez nie. Czyzby wiec mialo sie okazac, ze umysly nasze wyprodukowaly pytania, na ktore nigdy nie znajda odpowiedzi? I coz z tego, ze zdaniem niektorych sa to pytania zle postawione i stad problemy z odpowiedzia. One dla wiekszosci z nas realnie istnieja i czasem uwieraja jak przyslowiowy gwozdź w bucie. A moze to cena, jaka placimy za wyjscie ze swiata zwierzat? Nasuwa mi sie czasem takie skojarzenie z biblijna metafora o wygnaniu czlowieka z raju za zjedzenie owocu z drzewa madrosci. Czy australopitek lub sinantropus zyli jeszcze w raju zwierzat nie nekani przez pytania fundamentalne? Ktory z naszych praprzodkow siegnal po to zdradliwe jablko i zaczal myslec po ludzku? Moze nie nalezalo tego robic, a jesli juz to najesc sie tego owocu madrosci do syta, tak by starczylo czlowiekowi rozumu dla ogarniecia calej zlozonosci swiata. Wyglada na to, ze nasze zdolnosci intelektualne wystarczaja akurat na stawianie pewnych pytan, sa jednak zbyt skromne na znalezienie wszystkich odpowiedzi. I to jest chyba podstawowy dramat ludzkiego myslenia. Ewolucja zycia na Ziemi trwa juz od dwoch lub trzech miliardow lat, a czlowiek ze swoim mozgiem nalezy do jej najmlodszych wytworow. Jednak nasz uklad planetarny ma jeszcze przed soba kilka nastepnych miliardow lat istnienia. Patrzac z tej perspektywy trudno chyba przyjac, ze na naszym gatunku proces ewolucji zycia - w tym ewolucji rozumu - zakonczy sie. Nie wykluczone, ze to sam czlowiek majstrujac przy inzynierii genetycznej uruchomi calkiem nowe kierunki tej ewolucji i doprowadzi - swiadomie lub nie - do wylonienia sie gatunkow tak intelektualnie od nas roznych i dalekich jak my dalecy jestesmy od malp czy delfinow. Moze wiec to nie naszemu gatunkowi - dumnie nazywajacemu siebie homo sapiens - dane bedzie znalezienie odpowiedzi na pytania, ktore my zdolalismy jedynie postawic. Ale czy wtedy nie powstana nastepne pytania, ktorych my nie jestesmy w stanie nawet sobie wyobrazic? |
||||||||
|
|
|||||||
The VALETZ Magazine [ http://www.valetz.pl ] lub [ http://venus.wis.pk.edu.pl/magazine ] kontakt: redakcja@valetz.pl oraz redakcja@valetz.pl
(c) Wszelkie prawa zastrzezone.
Odpowiedzialnosc za tresci tekstow i prac graficznych spoczywa
Redakcja The VALETZ Magazine nie zwraca nadeslanych materialow,
Materialy prezentowane na lamach The VALETZ Magazine sa wlasnoscia
|