The VALETZ Magazine nr. 5 (V) - grudzien 1998
[ ASCII ]
( wersja ISO 8859-2 ) ( wersja CP-1250 )
poprzednia strona 
			powrot do indeksu nastepna strona

 
4. Po tamtej stronie chmur
    Z serii nowe kino francuskie

Francuscy aktorzy sa ostatnio rozrywani przez amerykanskich rezyserow. Kariere w Hollywood robia Gérard Depardieu, Jean Reno, czy chocby Christopher Lambert i Vincent Perez. Graja raz w lepszych, raz w gorszych filmach. Christopher Lambert po "Niesmiertelnym" nie osiagnal juz niczego w kinie amerykanskim i byc moze zrezygnowalby z dalszej kariery w Stanach, gdyby wiedzial, jak sie ona potoczy. Kino francuskie proponowalo mu o wiele ciekawsze role. W komedii "Arlette. Uwiesc czy poslubic?" Lambert sam zakpil ze swojego wizerunku hollywoodzkiego gwiazdora, grajac amerykanskiego zigolaka, ktory probuje uwiesc starzejaca sie spadkobierczynie sieci kasyn w Las Vegas. Kolejnymi przykladami moga byc "Subway" Luca Bessona czy "Max i Jeremiasz". Ten drugi to sensacyjny film o starzejacym sie platnym zabojcy. Mlody adept tej sztuki ma go zlikwidowac, ale obaj przyzwyczajaja sie do siebie i wkrotce, poza praca, zaczyna ich laczyc przyjazn. W tych filmach widac, ze Lamberta stac na cos wiecej niz kolejna czesc "Niesmiertelnego", czy "Mortal Kombat".

Gérard Dépardieu, po udanym wystepie w "Zielonej karcie" rowniez nie mial powodow do dumy, grajac w filmach nie najwyzszych lotow. Najwiekszym dotychczas osiagnieciem Depardieu za oceanem byl chyba film "1492. Odkrycie raju". Ostatnio powrocil w epickim "Czlowieku w zelaznej masce", co mozna na pewno uznac za sukces komercyjny, ale nie artystyczny. Ale czyz nie o to chodzi aktorom grajacym w Hollywood? Vincent Perez tez nie spodziewal sie chyba Oscara za role w drugiej czesci kultowego w Stanach "Kruka". I nawet Jean Reno nie byl zbyt wybredny przyjmujac role w "Mission Impossible", czy w "Godzilli". Juz w styczniu bedzie go mozna zobaczyc w nowym filmie akcji pt: "Ronin" z Robertem De Niro. Wyglada na to, ze tymi filmami aktorzy francuscy chca "zarobic na zycie", a swoje ambicje artystyczne zaspokajaja raczej w filmach europejskich.

Podobnie wyglada sprawa z francuskimi aktorkami, choc tu mozna znalezc chlubne wyjatki. Zanim jednak o tych, ktore potrafily odmowic, z przykroscia musze napisac, ze zludnemu czarowi hollywoodzkiej slawy ulegla Emmanuelle Béart, wystepujac w "Mission Impossible", Iréne Jacob grajac w "Wydziale poscigowym", Isabelle Adjani firmujac swoim nazwiskiem nieudany remake francuskiego przeciez filmu "Diabolique", czy Anne Parillaud pojawiajac sie w sensacyjnej "Niewinnej krwi" ("Innocent Blood") Johna Landisa z Anthonnym LaPaglia, a ostatnio w "Czlowieku w zelaznej masce". O Julie Delpy nigdy nie mialam dobrego zdania i jej dobrze zagrana rola w "Przed wschodem slonca" byla dla mnie milym zaskoczeniem. W tym filmie grana przez Julie Francuzka spotyka Amerykanina, z ktorym spedza cala dobe rozmawiajac i spacerujac po Wiedniu. Byl to wstep do takich filmow, jak "Rozmawiajac, obmawiajac", czy tez "Clerks - Sprzedawcy" i "W pogoni za Amy" Kevina Smitha. Ale zaraz pozniej aktorka popelnila blad przeprowadzajac sie do Hollywood z nadzieja na wielka kariere. W tym samym roku wraz z Jean-Huges Anglandem zagrala tam w "Zabic Zoé" ("Killing Zoé") i sluch o niej zaginal.

Pozytywnie wyrozniaja sie z tej grupy Sophie Marceau, a przede wszystkim Juliette Binoche. Pierwsza z nich zagrala u Mela Gibsona w "Walecznym sercu", a wkrotce potem w nowej ekranizacji powiesci "Anna Kareniena" Lwa Tolstoja. Juliette Binoche natomiast juz dwukrotnie odmowila Stevenowi Spielbergowi, ktory proponowal jej role w "Indiana Jones", a pozniej w "Jurasic Park". Przyjela dopiero propozycje Anthony'ego Minghellii zagrania sanitariuszki Sary w "Angielskim pacjencie" i zdobyla za te role Oscara, ktorego sama sie nie spodziewala. Przed uroczystoscia rozdania Oscarow w 1997 roku powiedziala: "Nie przygotowuje przemowienia z podziekowaniami, gdyz Lauren Bacall na pewno wygra, wiec moge tam pojsc i czuc sie bezpiecznie".

Wydaje sie, ze aktorzy i aktorki francuskie wreszcie zmadrzeli: przyjmuja propozycje zza oceanu, lecz pozniej wracaja do kraju i ewentualnie czekaja na nastepne. Nie traca glowy i nie probuja grac w amerykanskich filmach za wszelka cene. Rozumieja, ze tam sa tylko towarem, a nie tworzywem. Wiekszosc z nich ma na swoim koncie role u rezyserow europejskich, wsrod nich takze polskich: Andrzeja Wajdy, Andrzeja Zulawskiego, Romana Polanskiego, czy Krzysztofa Kieslowskiego, ktorzy daja im szanse wspoltworzenia filmu. Czesto powierzali im oni role, ktore popychaly lub zmienialy bieg ich kariery. Tak bylo szczegolnie w przypadku Andrzeja Zulawskiego, ktory filmem "Opetanie" zmienil wizerunek Isabelle Adjani, uwazanej wczesniej za aktorke bardzo powsciagliwa i zjawiskowa. U Zulawskiego zagrala kobiete opetana przez zle moce - byc moze samego diabla - w sposob bardzo przekonywujacy, nie obawiajac sie wydobyc szalenstwo i brzydote, o ktore nikt by jej nie podejrzewal.

Podobnie bylo z Sophie Marceau, ktora zadebiutowala w mlodziezowej komedii "Prywatka" ("La Boum"), a pozniej zagrala w jej kontynuacji "Prywatka II" ("La Boum II"), za ktora dostala nawet Cezara. Ale swoj talent aktorski pokazala dopiero u Zulawskiego, w "Szalonej milosci", a potwierdzila w ich drugim wspolnym filmie "Moje noce sa piekniejsze niz wasze dni". Jak zwykle u tego rezysera aktorka musiala uzewnetrznic najglebiej skrywane instynkty i najbardziej osobiste uczucia. Zagrala kobiete zafascynowana starszym od siebie tajemniczym mezczyzna, ktory powoli traci pamiec. Wsrod jej francuskich filmow warto rowniez wymienic zabawna komedie "Corka D'Artagnana" o przygodach podstarzalych juz muszkieterow i corki jednego z nich. W 1995 roku Sophie Marceau po raz pierwszy stanela po drugiej stronie kamery i wyrezyserowala krotkometrazowy, 10-minutowy "Swit na opak" ("L'Aube a l'envers").

U Krzysztofa Kieslowskiego jako pierwsza zagrala Iréne Jacob w przepieknym "Podwojnym zyciu Weroniki". Pozniej pojawila sie jeszcze po raz drugi w jego ostatnim filmie - "Czerwony". Byla to ostatnia, obok "Niebieskiego" i "Bialego", czesc trylogii o kolorach symbolizujacych Wolnosc, Rownosc i Braterstwo. W dwoch pozostalych czesciach zagraly Juliette Binoche i Julie Delpy. Iréne Jacob ma takze na swoim koncie koprodukcje francusko-angielsko-niemiecka pt. "Zwyciestwo", w ktorej partnerowal jej sam Williem Dafoe. Szkoda, ze potem trafila do wspomnianego juz "Wydzialu poscigowego", by zagrac tam mala rolke dziewczyny "sciganego" Wesleya Snipesa. Juliette Binoche zagrala w ekranizacji "Huzara na dachu", zanim zdobyla wreszcie Oscara za "Angielskiego pacjenta". A Julie Delpy mieszka w Hollywood, chodzi na lekcje wymowy i castingi, ale ostatnio udalo jej sie jedynie wystapic w horrorze "Amerykanski wilkolak w Paryzu" i promujacym go teledysku grupy Bush.

Polscy rezyserzy nie obawiali sie obsadzac aktorow francuskich wbrew ich dotychczasowemu emploi. W bardzo dobrym filmie historycznym Andrzej Wajda powierzyl Gérardowi Depardieu trudna role tytulowego Dantona. W tym filmie wspaniale zagrali rowniez polscy aktorzy, przede wszystkim Wojciech Pszoniak, jako Robespierre, Boguslaw Linda, jako Saint-Just i Andrzej Seweryn, jako Bourdon. Takiej powaznej propozycji nie zlozylby Gérardowi zaden rezyser zza oceanu. Tam, po wystepie w "Zielonej karcie", jest uwazany za aktora komediowego i obsadzany w filmach typu "Tata i malolata" ("My father is a hero"). Nawiasem mowiac, jest to przerobka francuskiego filmu o problemach troskliwego tatusia i jego dorastajacej corki. Warto zaznaczyc, ze rezyserzy francuscy zatrudniaja polskich aktorow rownie czesto, co polscy francuskich. Jako ciekawostke wymienie tu role Romana Polanskiego - polskiego rezysera, ktory pracowal z wieloma francuskimi aktorami - we francusko-wloskim filmie "Czysta formalnosc" u boku Gérarda Depardieu. Francuski aktor gra tam czlowieka, ktory trafia na policje, gdzie komisarz - grany przez Polanskiego - oskarza go o morderstwo. Obaj wykreowali wspaniale role w bardzo dobrym filmie, w ktorym zaskakujace zakonczenie sprawia, ze nabiera on metafizycznego znaczenia.

Oprocz francuskich aktorow kariere w Hollywood robia stare filmy francuskie, przerabiane na amerykanska modle i pokazywane potem na calym swiecie. Kino francuskie nie ma dzis dosc silnej pozycji, by prezentowac swoje filmy za granica, a juz szczegolnie za oceanem. W Stanach nikt wiec nie widzial "Indianina w Paryzu" ("Un indien dans la ville"), ale wszyscy widzieli "Z dzunglii do dzunglii" ("Jungle 2 Jungle"). Roznica polega na tym, ze w tym drugim filmie Indianin przyjechal juz nie do Paryza, ale do Nowego Jorku :). Podobnie bylo z filmem "Nikita" przerobionym na serial, klasycznym "Diabolique" przerobionym na gniot pod tym samym tytulem, "Trzema mezczyznami i kolyska" przerobionymi na "Trzech mezczyzn i dziecko", filmem "Powrot Marcina Wojny" przerobionego na "Sommersby", komedia "La Total" przerobiona na "Prawdziwe klamstwa"... (moge tak jeszcze dlugo :) i wieloma innymi produkcjami znad Sekwany.

Trzecim "towarem eksportowym" sa rezyserzy francuscy, a wsrod nich chociazby Jean-Jacques Annaud, tworca "Siedmiu lat w Tybecie", idacy w slady takich francuskich rezyserow, jak sam Louis Malle, ktory w Stanach nakrecil "Skaze" czy tez "Atlantic City". Najsmutniejsza jest historia duetu rezyserskiego: Marc Caro i Jean-Pierre'em Jeunet. Po wspanialym i oryginalnym "Delicatessen", nakrecili "Miasto zaginionych dzieci" - film potraktowany przez krytyke, jako oskarzenie Hollywood o kradziez pomyslow Europie. "Miasto zaginionych dzieci" opowiada historie starca, ktory porywa dzieci, by krasc im ich sny. W koncu grupa dzieci pod wodza nieustraszonej dziewczynki i niedorozwinietego osilka uwalnia porwanych i konczy ten haniebny proceder. Wbrew przeslaniu tego filmu jeden z jego rezyserow - Jean-Pierre Jeunet - pojechal wkrotce do Hollywood, by wyrezyserowac tam czwarta juz czesc "Obcego". Trudno wiec miec pretensje do Amerykanow, ze kradna pomysly, skoro Francuzi, a z nimi inni Europejczycy, sami sprzedaja im swoje talenty.


ciag dalszy na nastepnej stronie...
 
Anna Draniewicz { annad9@valetz.art.pl }
 

poprzednia strona 
			powrot do indeksu nastepna strona

28
powrot do poczatku
 
The VALETZ Magazine : http://magazine.valetz.art.pl
{ magazine@valetz.art.pl }

(c) by The VALETZ Magazine. Wszelkie prawa zastrzezone.