rzepowiedziano, ze w blasku slonca nieznanego dnia miasto zostanie zniszczone przez
morze. Mieszkancy nie umieli wyobrazic sobie, w jaki sposob morze mogloby
zaszkodzic miastu, skoro lezalo ono w glebi ladu, wysoko ponad plaza. Postanowili
wiec zignorowac przypowiesc. Ale jeden z medrcow przypomnial sobie, ze daleko na
wschodzie zdarzaja sie wielkie pojedyncze fale, ktore potrafia siac ogromne
spustoszenia na ladzie. "Skoro wszystkie morza sa polaczone ze soba - tlumaczyl
ow medrzec - dlaczego jedna z tych wielkich fal nie mialaby ktoregos dnia uderzyc i
w nasz brzeg? Wyznaczmy sposrod nas straznika, ktory osiadzie nad samym morzem i
bedzie je obserwowal. Kiedy nadejdzie wyznaczony dzien i horyzont uniesie sie od
samotnej fali, straznik przybiegnie by nas ostrzec." Wyznaczono wiec sposrod
najbystrzejszych chlopcow straznika i wybudowano mu dom. W miejscu, gdzie plaza
spotykala sie ze stromym, porosnietym lasem klifem postawiono wieze obserwacyjna
wysoka na piec pieter. Aby w decydujacym momencie straznik nie pogubil drogi, z
wiezy, poprzez las, poprowadzono dlugi korytarz, ktory zamienial sie w droge
wiodaca do miasta. Najmniej wazne w budowli pokoje straznika umieszczono rownolegle
wzdluz korytarza, ale za lasem, aby sztormy nie przeszkadzaly mu w wypoczynku pomiedzy
codziennym wpatrywaniem w horyzont. Straznik zamieszkal w nowym domu i rozpoczal
obserwacje, a jego zycie odtad, az do smierci w 103 lata pozniej stalo sie
najbardziej mozolna rutyna, jaka czlowiek moze sobie wyobrazic i tylko poczucie
odpowiedzialnosci utrzymywalo go przy zdrowych zmyslach. Codziennie wstawal przed
switem, przechodzil szklanym korytarzem do wiezy i siadal w fotelu naprzeciw morzu, a
kiedy przychodzil zmierzch wracal korytarzem do domu i kladl sie spac. Na poczatku
jedynie patrzyl w horyzont i odkryl, ze jest on niezmienny. Kiedy minelo dziesiec
lat, stwierdzil, ze jego obserwacje powinny byc bardziej wszechstronne i zaczal
zwracac uwage rowniez na fale, a przerysowujac ich migotliwe ksztalty zauwazyl,
ze ukladaja sie w rozlegle sceny batalistyczne. Kiedy minelo dwadziescia lat
rozszerzyl swoje badania o niebo i odkryl, ze powierzchnia Altostratusow jest rowna
2/3 powierzchni Cirrusow i Cumulonimbusow liczonych lacznie, zas Altocumulusy
wystepuja zamiennie z mewami. Kiedy minelo trzydziesci lat zrozumial, ze nie
sposob obserwowac nieba nie zbadawszy najpierw slonca. Z poczatku zaintrygowala go
dlugosc ostatniego - zielonego promienia slonecznego, ktory ukazuje sie przy
zachodzie, potem jednak porzucil ten trop i powrocil do scen batalistycznych, w
ktorych paradoksalnie okazalo sie, ze refleksy sloneczne wystepuja jedynie na
miedzianych zbrojach kusznikow z Keth. Kiedy minelo czterdziesci lat zdecydowal sie
porzucic niebo jako zbyt odlegle i zajac sie ptakami. Zaobserwowal 123456 mew
smieszek, 12345 labedzi niemych, 1234 kormorany, 123 pelikany, 12 rybolowow i jednego
albatrosa. Kiedy minelo piecdziesiat lat zauwazyl, ze ilosc ptakow zalezy
wlasciwie tylko od ilosci wielorybow i niezwlocznie zaczal nanosic ich ksztalty
na mape. Przy odrobinie dobrej woli ukladaly sie one w slowo "oapsoeuhncii".
Kiedy minelo szescdziesiat lat dostrzegl wreszcie gwiazdy za dnia ukryte wzdluz
krawedzi chmur, a szczegolnie Altocumulusow. Kiedy minelo siedemdziesiat lat
zaczal badac kolory, jednak dopiero, kiedy minelo osiemdziesiat lat odkryl, ze
zaleza one od wiatru, na ktory nalezy brac 2-3 dniowa poprawke. Kiedy minelo
dziewiecdziesiat lat, kompletnym wykresem przyspieszen lawic ryb powrocil do
tajemniczego obrazu batalistycznego. Tym razem na moment ujrzal go wyraznie -
zolnierze masakrowali wies. Wtedy wlasnie zaczal podejrzewac, ze wszystko co
widzi tworzy jeden niezwykle istotny dla niego wzor. Dokladnie w dniu, w ktorym
minelo sto lat od chwili kiedy zamieszkal w domu nad plaza, udalo mu sie
polaczyc wszystkie obserwacje w calosc. To co ujrzal napelnilo go niepokojem. Po
bitwie, z wioski nie pozostalo juz nic. Stala jedynie samotna wieza. W jej ksztalcie
straznik rozpoznal cien swojej wiezy. Odwrocil sie w strone ladu i zrozumial,
ze zostal oszukany. Bowiem przez sto lat, kiedy on zajety byl odkrywaniem zagadki
morza, morze mozolnie wyplukalo klif. Zabralo las, poslugujac sie wymiarem czasu
niezauwazalnym dla ludzkiego oka i w tym dokladnie momencie, jakby drwiac z czlowieka,
tryumfalnie wchlonelo jego dom, a wraz z nim szklany korytarz, ktorym straznik
codziennie dwukrotnie przechodzil nieswiadomy podstepu. Minie kolejne 350 lat, zanim
morze dotrze do miasta, jednak uwieziony w wiezy straznik nie otrzyma szansy
ostrzezenia go.
|
|