The VALETZ Magazine nr. 5 (X) - grudzień 1999,
styczeń 2000
[ ISO 8859-2 ]
( wersja ASCII ) ( wersja CP-1250 )
poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

  Monstrum

Monstrum

Monstrum
Ilustracja: Kasia Zieminska
Monstrum rodziło się w czarnych kropkach biedronek, w zaułkach dziurek od kluczy, w myśli o myśli i wszędzie tam, gdzie bycie myślało o sobie.

Uśmiech Monstrum przechylał głowę chłopca w kierunku jej włosów, gdyż w niepewności ich ruchów było coś z dzieciństwa Monstrum. Smutek przeginał gałęzie wierzby w gorzkie półkola.

Monstrum żywiło się bzdurną rozmową o rzeczach niczyich i słowami tych, co mówią ciągle o sobie. Falowało zaś na różnych poziomach rozmowy, nienasycone radością głodu.

Monstrum spało tylko w myślach mistrza, który w rozmowie o pogodzie chwytał strzępki zwierzeń i budował z nich człowieka pod obgadanym niebem. Monstrum oddychało wtedy łagodnie.

Na granicy lotu Monstrum ma małe nóżki tępych robotników i zdartych nauczycieli, obsadza grządki palcami, pięty siejąc w zimie.

Monstrum gotuje wodę w długich wypracowaniach o ciężkich tematach. Paruje chyłkiem uśmierzając kwaśny odczyn nauczycielek, oszczędzających tylko leworęcznych, których wolałyby tyłem na przód. One też czasami gwiżdżą na gazie.

Monstrum wisi czasem na linie cyrkowca. W koncentracie uwagi patrzących i patrzonego stęża swoje bycie jak punkt w układzie współrzędnych równoległych stóp jego.

Monstrum nie ma wieku, czasami bywa w miejscach, gdzie mają swe bycie ludzie starzy i wtedy zmarszczka myśli przebiega ukośnie po grzbietach Monstrum.

Monstrum choruje w oczach zakochanych mącąc kolory tęczówek. W zwężonym świecie tabletek od bólu głowy rozpaczliwie krzyczy, że miłość nie zazdrości.

Monstrum krwawi, gdy ktoś zbyt głośno powie kurwa przy zasklepiałej staruszce lub innym gównem skaleczy rdzeń niewinnej dziewczyny. Można dodać i pominąć pierdołowatość ich twarzy.

Monstrum umierało pasiaście rozpłaszczając się w paskach tęczy i przejściach dla pieszych, gdzie łagodność i kontrast przeczy prostocie linii. Umierało zawsze, bo tylko trwa.

Monstrum nie było, gdy w plątaninie czasu ktoś zgubił czerwony długopis od błędów. Błędem nie była zguba, lecz plątanina, a może samo niebycie.

 
Kasia Ziemińska { korespondencję prosimy kierować na adres redakcji }
poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

17
powrót do początku
 
The VALETZ Magazine : http://www.valetz.pl
{ redakcja@valetz.pl }

(c) by The VALETZ Magazine. Wszelkie prawa zastrzeżone.