The VALETZ Magazine nr. 5 (X) - grudzien 1999,
styczen 2000
[ ASCII ]
( wersja ISO 8859-2 ) ( wersja CP-1250 )
poprzednia strona 
			powrot do indeksu nastepna strona

  Kontakt

    - To cos przylecialo z galaktyki 23A. Na razie nie udalo nam sie zlokalizowac zrodla. Po przebyciu milionow kilometrow zniklo tu. - Postac w bialym kitlu wskazala na niewielki uklad planetarny w prawym, gornym rogu.
    Zaszumialo na sali obrad. Czlonkowie senatu i inne wazne osobistosci komentowali miedzy soba oswiadczenie profesora Tag. Podnioslo sie do gory kilka rak.
    - Co to za planeta?
    - Komputer wyliczyl, ze to Niebieska III. Dokladniej, niedaleko od Niebieskiej.
    Profesor Tag byl pierwszym, ktory dostrzegl dziwny obiekt, ktory wdarl sie do przestrzeni terytorialnej panstwa. Szybko zorientowal sie, ze nie byl to asteroid. Zachowywal sie, jakby celowo kierowal sie w miejsce, w ktorym aktualnie sie znajdowal. To dziwne zachowanie i jego bliskosc do waznego osrodka w ukladzie gwiezdnym Niebieskiej sprawily, ze profesor zdecydowal sie zainicjowac spotkanie politykow i wojskowych.
    - W poblizu Niebieskiej III? - Upewnil sie general, patrzac na wskazane miejsce.
    Faktycznie to general Garrond, dla ktorego naukowiec pracowal, zwolal sesje rady, poniewaz Tag nie dysponowal takim przywilejem. Garrond byl naczelnym dowodca II Armii Transgalaktycznej. Politycy zadali jeszcze kilka pytan, ale po kwadransie general uznal, ze spotkanie powinno dobiec konca.
    - Dziekuje, profesorze Tag. - zakonczyl zolnierz - I, jak juz mowilem na poczatku, o calej sprawie...
    - Tak, zapomniec. - Dopowiedzial mu uczony.
    Kiedy wszyscy wstali glownodowodzacy sil zbrojnych wymaszerowal z sali. Kiedy upewnil sie, ze w poblizu nie ma nikogo wyciagnal komunikator i polaczyl sie z dowodcami swoich pulkow. Usmiechnal sie, odczekal, az zadzwieczy sygnal odbioru. - Mamy ich.



    Miasto tetnilo zyciem letniego dnia, gdy nagle w atmosfere wdarl sie gigantyczny obiekt. Swiecaca kula z olbrzymim loskotem przetoczyla sie po niebie i kilka sekund pozniej wybuchla. Eksplozja wywolana upadkiem rozpetala na planecie pieklo. Niewyobrazalne masy energii szukaly ujscia, pochlaniajac wszystko na swojej drodze. W pewnym momencie planeta targana wstrzasem wybuchu rozpadla sie i przestala istniec.
    - Stracilismy Niebieska III.
    - Jak to stracilismy?! - sedziwy general Dart nie dowierzal wlasnym uszom.
    - Nie ma jej na radarze.
    Dowodca podszedl do pulpitu - Wlaczyc drugi radar. Przekazac obraz na monitor.
    Frontowa sciana holu zmienila kolor na blekitny, by po chwili wypelnily ja kolka, migajace punkty i cyferki.
    - Niebieska powinna byc na prawo w czerwonym kolku. - Wskazal reka oficer.
    - Zblizenie… jeszcze - dajcie maksymalne. - Zolnierze zgromadzeni w centrum dowodzenia 2 Armii Transgalaktycznej wstali ze swoich miejsc, niektorzy otworzyli szeroko usta w niemej bezradnosci. - Wyslac eskadre zwiadowcza w kubik 3a,4a,2s. Nakazuje ciagla lacznosc. Pelna gotowosc bojowa. Wszyscy na stanowiska.
    Wszyscy spojrzeli na generala. Czekali na ostatni rozkaz, jaki mogl wydac... Starzec spojrzal na podloge, na olbrzymi ekran - Zielony, III. - Odchrzaknal i powtorzyl - Zielony, III!!!
    Sale wypelnil harmider, juz wiedzieli - nastapil kontakt i to wrogi. Kazdy chcial jak najszybciej przygotowac sie do odparcia ataku.



    W tym samym czasie w pewnym laboratorium w pasie asteroid Atalesu IV.
    - Jezeli ich znajda, to wymiota do czysta. Garrond musi sie popisac przed publika.
    - Masz racje, Lethor. Ale z drugiej strony to szansa kontaktu - odparl drugi naukowiec - Dlugo na nia czekalismy.
    - Niech tylko nie przeksztalci sie w konflikt zbrojny.
    - Nie zapominaj, ze my tez mamy cos, dzieki czemu mozemy brac udzial w grze. - Usmiechnal sie Lethor.
    - Komputer juz prawie wyseparowal potrzebna informacje z szumu.
    - Widzisz, jestesmy do przodu.
    Wnetrze laboratorium rozswietlaly jedynie kolorowe lampki na pulpicie wielkiego komputera i niewielki hologram, obracajacy sie ponad stolem. Przypominajacy ciasny splot rur lub przestrzenna pajeczyne, przedstawial stopien zaawansowania obrobki wprowadzonych danych. Obaj uczeni z powrotem pograzyli sie w pracy.



Ilustracja: Aleksander Jasinski
    Od kilku godzin w centrum dowodzenia drugiej galaktycznej kilku oficerow oczekiwalo na meldunek z rekonesansu na nieznanym obiekcie. Postanowiono nie ryzykowac i wyslano kilka slabo uzbrojonych mysliwcow. Nagle ekran centralnego komunikatora rozblysl.
    - Tu eskadra zwiadowcza, stracilismy jedna maszyne na meteorycie. Poza tym zadnych sladow zycia ani techniki.- zrelacjonowal sucho pilot.
    - Rozumiem, wracajcie do bazy. - general Garrond odwrocil sie do zgromadzonych w sali. - Wiec, nie mamy nic. Musze cos powiedziec tym pismakom. Co proponujecie ?
    Zapanowala krepujaca cisza. Nikt sie specjalnie nie spieszyl z podsuwaniem sugestii, gdyz ryzykowalby, ze stanie sie mimowolnym wykonawca. W tym momencie powtornie rozlegl sie swiergot komunikatora, po czym na monitorze pojawila sie glowa generala Darta ze sluzb informacyjnych, oficerowie odetchneli z ulga.
    - Mamy ich. - oswiadczyl krotko Dart. - Podaje wspolrzedne.



    - Prosze sie uciszyc. Zaraz wszystko wyjasnie. - general uspokajal zgromadzonych w dziennikarzy.
    - Co sie dzieje z Niebieska? Czemu telefony nie dzialaja? Czy to wasza wina? Wytlumaczyc. Czy znowu zestrzeliliscie satelite komunikacyjnego? - Padaly pytania z sali.
    - Prawda jest o wiele powazniejsza. Otoz, pragne zlozyc najszczersze kondolencje rodzinom i przyjaciolom osob przebywajacym ostatnio na planecie Niebieskiej III ukladu Niebieska w naszej galaktyce. - Wszyscy umilkli, general kontynuowal - Planeta Niebieska, jak wynika z naszego zwiadu, przestala istniec. Sadzimy, ze mamy tu do czynienia ze zbrojna napascia obcych. Moge tylko powiedziec, ze jest mi bardzo przykro, iz stracilismy ja i ze tej sprawy tak nie zostawimy.
    Po minucie milczenia, najbardziej trzezwo myslacy z dziennikarzy zapytal - Jak to stracilismy?
    General pochylil sie do przodu, wsparlszy na blacie mownicy.
    - Nieznana nam cywilizacja wysledzila nasza i wyslala ku nam zdalnie sterowany pocisk. Ten po wejsciu w atmosfere zanihilowal sie razem z planeta.
    Nastapil huragan pytan, dziennikarze przekrzykiwali sie tak, ze prawie nic nie mozna bylo uslyszec General wylowil z halasu tylko jedno: Co pan ma zamiar zrobic?
    - Oswiadczam, ze na agresje odpowiemy agresja. Moge pocieszyc nasz pograzony w smutku gatunek, ze sily militarne zostaly postawione w stan pogotowia bojowego, a nawet, ze wysledzilismy zrodlo, skad zostal wystrzelony pocisk. Dziekuje. - I dowodca II Armii Transgalaktycznej wszedl do windy. - Zadarliscie z nami, to zobaczycie. - uderzyl piescia w sciane kabiny.



    Ryk syreny porwal na nogi wszystkich w koszarach. Po kilku minutach na pozor bezladnego biegania piloci II Armii uformowali szyk i po zameldowaniu u dowodcy popedzili do hangarow. W tym czasie sygnaly komunikatorow w prywatnych domach porywaly na nogi dziesiatki oficerow. W przeciagu dwoch godzin II Galaktyczna, jak ja popularnie nazywano, objawila sie w pelnej sile bojowej gdzies pomiedzy Utargiem i Atalesem oraz w miliardach domow na ekranach sciennych lub hologramowych. A byla to imponujaca sila, skladajac sie z 20 krazownikow, 5 magazynowcow, sluzacych do przenoszenia mniejszych jednostek miedzy galaktykami, setek niszczycieli i mysliwcow stanowila potege nie do pokonania. Przynajmniej wszyscy mieli taka nadzieje. Posrod nieruchawych, a wiekszych od niejednego niszczyciela, magazynowcow przemykaly mysliwce, ustawiajac sie w swojej kolejce do zaladowania. Po niedlugim czasie wiekszosc malych statkow znalazla sie w ich przepastnym brzuchu. Trzy krazowniki usadowily sie na czele kolumny, a pozostale ubezpieczaly tyl. Galaktyczna dryfowala w przestrzeni kosmicznej gotowa do startu.
    Potrzeba zorganizowania sily wojskowej, ktora bylaby w stanie oprzec sie nieznanemu wrogowi, pojawila sie wraz wynalezieniem napedu parsekowego. Coraz czestsze wyprawy w glab i na kresy znanego kosmosu stwarzaly zagrozenie wykrycia cywilizacji przez obcych. Obcych, ktorzy mogli miec nienajlepsze zamiary. Poza tym dopiero, gdy powstal silnik umozliwiajacy podroze na znaczne odleglosci, sensowna stala sie jakakolwiek obrona przed nieznanym gatunkiem.
    - Zolnierze, idziecie na walke z obcymi. Tymi, ktorzy wymordowali waszych krewnych i znajomych na Trzeciej Niebieskiej. Nikt z nas nie chcial rozlewu krwi, ale jestesmy zobowiazani bronic naszych obywateli i cywilizacji.
Garrond wylaczyl kamere, usiadl w fotelu i ciezko westchnal - Juz czas.



    Laboratorium w pasie asteroid Atalesu IV.
    - Zadzwon do Darta. Mamy cos, co moze ich zainteresowac.
    - Co to? - twarz w komunikatorze wyrazila zaciekawienie.
    - Sami nie wiemy, z reszta to moze byc tajne.
    - Przeciez musze im cos przekazac - rozmowca nalegal.
    - Powiedz mu i tak sie wyda - wtracil sie Lethor.
    - Tak jak mowilem, nie wiemy, co to moze byc, a to moze oznaczac wiele rzeczy.
    - Nie chcesz oswiadczyc swiatu, ze...
    - Nie wykluczam takiej mozliwosci - przerwal naukowiec - A teraz zadzwon tam.
    Obaj badacze odczekali pare minut, gdy znowu odezwal sie komunikator.
    - Dzien dobry. Tu general Dart. Podobno wiecie lub macie cos, co moze nas zainteresowac. - Powiedziala twarz z ekranu.
    - Otoz wysledzilismy pewien sygnal. Nie rozumiemy przekazu, ale pracujemy nad tym. - Zaczal starszy z naukowcow, profesor Pardwa. - Mamy podstawy przypuszczac, ze nie nalezy on do nas.
    Cisza, obecni w laboratorium czekali, co powie general. Ten po chwili namyslu rozkazal - Przekazac cala dokumentacje do centrum dowodzenia II Galaktycznej. O calej sprawie zapomniec.
    - Ale jeszcze...
    - Rozpoczynam transmisje. - Facjata z monitora zniknela, na jej miejsce pojawil sie napis "POTWIERDZIC PRZEKAZ".
    Uczony nacisnal klawisz "start".
    - To zolnierze, im wystarczy wskazac cel. Nie potrzebuja niczego wiecej. - Pocieszyl go kolega.



    - Tu eskadra, wpadlismy w pas asteroidow. Przerywamy lacznosc.
    - Tam nie ma zadnych asteroidow. - Oficer spojrzal na dowodce.
    - Gdzie jestescie! - krzyknal general.
    - Kubik 3a... 4d... 2...
    Glosnik w centrum dowodzenia umilkl.
    - Dalej kontakt jest niemozliwy, musimy poczekac, az wyjda z drugiej strony pasa.
    - Analiza skladu meteorytow potwierdza moja teze, generale. - Odezwal sie jeden z analitykow z tylu sali. - Ten pas asteroidow to dawna Niebieska.
    Na sali zapanowala pelna smutku cisza. Przez cala minute nikt sie nie odezwal. Nagle general wrzasnal do mikrofonu.
    - Wracac, wycofywac sie stamtad! Tam mogla pozostac jakas bron obcych!
    Po kilku powtorzeniach rozkazu Garrond poddal sie, nie zdolal uzyskac potwierdzenia. Pozostalo tylko czekac.
    - Generale, dziennikarze chca z panem rozmawiac. Obywatele dopytuja sie, co sie stalo z Niebieska III. Komunikatory odmawiaja laczenia z ta planeta.
    - Zorganizuj konferencje prasowa za godzine przy wejsciu glownym.
    - Tak jest. - I przybysz zniknal w drzwiach centrum dowodzenia.



    - Koordynaty celu zostaly wprowadzone do waszych komputerow pokladowych. Ruszamy. - Zakonczyl przemowe naczelnik sil zbrojnych i jednoczesnie dowodca Drugiej Armii Transgalaktycznej.
    Kiedy skonczyl wszystkie statki skierowaly sie w jedna strone i poczely coraz szybciej oddalac sie od macierzystej planety.



    Laboratorium w pasie asteroid Atalesu IV.
    - Komputer skonczyl analizowac przekaz. - Naukowiec podniosl wzrok na kolege stojacego za monitorem - Mam juz w reku czysta informacje. Co teraz?
    - Dekodujemy. Zastanowmy sie, co mogliby chciec nam powiedziec.
    - Po pierwsze, Lethor, jezeli sa pokojowo nastawieni, to jak wygladaja i adres zamieszkania.
    - A jezeli wrogo...?
    - To moze byc wszystko, od wirusa niszczacego wszelkie urzadzenia elektroniczne po dyrektywy do konstrukcji bomby biologicznej.
    Pardwa zawahal sie: "Rozpoczac odczyt, czy nie ?" Lethor skinal zachecajaco glowa. "... Start".
    Po kilku dniach bezowocnych prob rozszyfrowania wiadomosci, uczeni powaznie zaczeli zastanawiac sie, czy rzeczywiscie przechwycili transmisje nieznanej cywilizacji. Zaden z ukladow liczb nie tworzyl sensownej informacji. Ani wartosci stalych matematycznych, ani slowa we wszelkich znanych im sposobach porozumiewania sie nie pasowaly do przekazu. Zaczeli sie zastanawiac nad innymi mozliwosciami odkodowania informacji, moze to jednak nie byl tekst, moze to bylo cos innego.
    - A jezeli to ma nam zilustrowac cos z ich rzeczywistosci ?
    - Jak to ?
    - Nie opisac, lecz pokazac w jakis schematyczny sposob.
    - Sprawdz to, Lethor.



    Dzien sie konczyl i w wiekszosci domow po tej stronie planety - stolicy galaktyki wlaczyly sie telewizory.
    - Mowi Jinks z glownego serwisu informacyjnego dnia. Wlasnie zaszlo pierwsze slonce, pogoda jest przyjemna i sprzyja spacerom. Wiadomosci: Flotylla statkow, ktora wyruszyla odpowiedziec na atak obcych, wlasnie dotarla do galaktyki 23A. Jutro nawiazemy z nimi kontakt. Jak na razie, udalo nam sie zdobyc jedynie oswiadczenie generala Garronda, ze zmiecie wrogow z powierzchni i pomsci nikczemna napasc na Niebieska 10 dni temu.
    Tag wylaczyl ekran. "To niemozliwe, zeby cywilizacja na podobnym poziomie rozwoju, co my chciala zniszczyc inna. Mysmy juz z tego wyrosli, wiec oni pewnie tez." - Zastanawial sie naukowiec. Im dluzej o tym myslal, tym bardziej byl przekonany, ze cos tu nie gra. W pewnym momencie powzial decyzje, wyszedl z glownego pokoju i udal sie do aparatu kulinarnego. Wystukal na klawiaturze nazwe posilku i po otrzymaniu go udal sie do laboratorium. Pochlonal kawalek jedzenia, bylo slodkie i papkowate, czyli takie jak lubil, ale cos powodowalo, ze z trudem przelykal kesy. Im dluzej jadl; tym trudniej bylo mu wchlaniac posilek. Zorientowal sie, ze jego umysl byl na tropie czegos. Podobnie sie czul wtedy; gdy wpadl na pomysl ruchomych glowic radarow i wtedy, gdy odkryl Prawo Ciaglosci. Nagle zakrztusil sie. Zerwal z wozka i poczlapal pedem do komputera. "Ktos przeciez musial wysledzic ten pocisk, widziec go, zanim uderzyl w planete. Ktos inny, a moze ten sam, wysledzil jego trajektorie wstecz i wskazal zrodlo. Na pewno nie wojsko, oni sa zbyt glupi. Jakis naukowiec tak, jak ja pracujacy dla armii. Ktos taki moze, musi miec jakies dane na temat tego zjawiska. Takie proste, czemu na to wczesniej nie wpadlem. Musze go znalezc." Zaczal pospiesznie przeszukiwac informacje o wszystkich uczonych, bedacych na etacie II Galaktycznej. Eliminujac kolejne nazwiska, uzyskal liste skladajaca sie z dwoch najbardziej podejrzanych : prof. Lethor i prof. Pardwa.



    - Szanowni obywatele, to co widzicie za szyba, to uklad planetarny wroga. Nasze statki sa dla niego niewidoczne, ale my mozemy go doskonale obserwowac. Wlasnie te dwa male punkty, to ich jednostki. Jak widac sa smiesznie male w porownaniu z naszymi krazownikami. - Przemawial general Garrond - Mamy zamiar po kolei zniszczyc ich planety i wyeliminowac z wszechswiata na zawsze. General Dart osobiscie poprowadzi natarcie.
    Garrond odwrocil sie do ekranu - Generale Dart, zaczynamy.
    Dwa statki odlaczyly sie od eskadry. Z jednego jak chmara komarow wysypywaly sie mysliwce, drugi pomknal ku najblizszej z planet. Chwile pozniej dwa blyski rozswietlily ekran i planeta rozsypala sie na kawalki. Mysliwce skierowaly sie w chmure odpadkow, by dobic tych, ktorzy zdazyli sie ewakuowac z planety. W momencie, kiedy osiagnely strefe meteorytow, poczely jeden po drugim znikac z ekranu, pozostawiajac po sobie jasne smugi. Oficerowie na statku dowodczym oslupieli. Nie spodziewali sie tak efektywnej obrony.
    - Wycofac mysliwce !
    - Jak widzicie na swoich monitorach, najdluzszy, skok w historii eksploracji kosmosu zakonczyl sie krwawym powitaniem. Cala eskadra mysliwcow zostala zanihilowana w jednej chwili. Co sie stanie z nasza armia ? - Komentowal rozgoraczkowany reporter.



    Tag, laczac sie z Lethor, caly czas obserwowal relacje z ataku na uklad obcych.
    - Zanihilowani... zanihilowani... - Myslal glosno, gdy odpowiedzial mu glos w sluchawce - Halo, mowi Lethor. Z kim rozmawiam?     - Prof. Lethor? To pan zajmowal sie pociskiem, ktory zniszczyl Niebieska. - Tag bardziej stwierdzil niz zapytal. - Tu, prof. Tag. Ja takze pracuje dla wojska. Wiem, ze sprawa pocisku jest tajna, ale mam pewna teorie. - Wyrzucil jednym tchem - Otoz ja wskazalem miejsce, skad przylecial.
    Rozmowca na drugim koncu linii nie wiedzial, co powiedziec. Po chwili zapytal:
    - Jaka ma pan teorie?
    - Prosze wlaczyc monitor na relacje z ataku na obcych.
    Lethor wykonal prosbe.
    - Widzi pan. Mysliwce znikaja w kontakcie resztkami planety. ANIHILUJA SIE. - wrzasnal Tag - Rozumiesz!?
    - Anihiluja sie - powtorzyl.
    - Obcy sa z przeciwnej strony. Skladaja sie z...
    - ...antymaterii ! - Dokonczyli razem.
    - To nie byl atak, tylko przypadek. Ich sonda niechcacy, jakims dziwnym trafem przeskoczyla w nasz wymiar i w kontakcie z planeta zdezintegrowala sie.
    - Oni chcieli jedynie nawiazac kontakt.
    - To potwierdza moja teorie. - powiedzial Lethor - Przechwycilismy wiadomosc od nich.
    Tag zaniemowil.
    - Konczymy ja tlumaczyc. Wyglada troche dziwnie, ale chyba ma sens. - Kontynuowal uczony - Jestesmy pewni, iz przekazali nam koordynaty swojego ukladu.
    - Wiec skoro chca sie z nami spotkac, skoro otwieraja drzwi do swojego domu, to sa pokojowo nastawieni.
    - Musimy powstrzymac armie. - zawyrokowal Lethor - Mam dostep do szybkiej jednostki, za dwa dni bede na miejscu.
    - Powodzenia. - zakonczyl Tag.



    - Zaatakujemy ich z dystansu.
    - Tak jest, generale.
    - Ustawic dziala. Jak bedziecie gotowi - ognia!
    Olbrzymie tarcze skierowaly sie w strone 8 planet ukladu. Po minucie rozblysly zolto i plomien przecial kolejna planete.
    - Zostalo 7.
    - Kontynuowac. - odrzekl beznamietnie dowodca.
    Cisza, swist i czyjs glos obwiescil - zostalo 6. I tak zniknelo 4, 5 i 6 cialo niebieskie.
    - Generale Garrond, jakis niewielki statek wyszedl z nadprzestrzeni, chyba nasz. - Meldowal zolnierz.
    - Przejac go i dokowac.
    Potezne pole grawitacyjne zaczelo coraz mocniej przyciagac przybysza, az ten zostal wchloniety przez cielsko statku dowodczego.
    - Musze rozmawiac z generalem Garrondem. Natychmiast!
    Nieznajomego zaprowadzono do sali przesluchan.
    - Chce sie z panem widziec, mowi, ze cos wie na temat obcych.
    - Polaczcie mnie z "przesluchaniami".
    Kiedy polaczenie zostalo zrealizowane, mezczyzna oswiadczyl - Jestem prof. Lethor. Mylicie sie co do obcych.
    - Czemu pan tak uwaza ?- Zaciekawil sie Garrond.
    - Zostaly dwie.
    - Rozszyfrowalismy wiadomosc, jaka znajdowala sie na sondzie, ktora zniszczyla Niebieska. Tak, to byla sonda a nie pocisk. Oni sa z antymaterii i ich obiekt, ktory jakims cudem dotarl az do nas, zamienil siebie i spora czesc planety w czysta energie.
    - To niemozliwe, oni zaatakowali nasze mysliwce.
    - Nie zaatakowali. Mysliwce weszly w kontakt z materia, a wlasciwie antymateria ich planety.
    - Zostala jedna. - Po raz przedostatni odezwal sie oficer nawigacyjny.
    - Dowody.
    - Musi mi pan uwierzyc, jezeli ich oszczedzicie, jestem przekonany, ze dostarcze odpowiednie dowody.
    General zamyslil sie. Przez kilka nieskonczenie dlugich sekund wpatrywal sie w twarz naukowca na ekranie.
    - Dobra - rzucil do oficerow. - Wstrzymac atak.
    - Zostala jedna. - powtorzyl nawigacyjny.
    - Prosze przyprowadzic do mnie profesora Lethora.



    Obaj panowie staneli na swoich czterech odnozach przed wielkim ekranem na scianie holu. Lethor wyciagnal macke z wydrukiem komputerowym.
    - To jest rozkodowany przekaz od nich.
    General podniosl tabliczke do czolek. Na jej powierzchni narysowane byly dwie sylwetki, jedna wyzsza od drugiej. Obok rozrysowano uklad planetarny obcych i podstawowe zaleznosci z ich matematyki. Postacie mialy po parze odnozy dolnych i pare gornych, poruszaly sie prawdopodobnie w pozycji wyprostowanej.
    - Sprawdzmy ostatnia planete ukladu. Moze ktos tam mieszka.
    - Niestety, jest ona zbyt blisko gwiazdy. Nic tam nie ma szans przezyc.
    - To juz koniec - stwierdzil Lethor.
    - Przegielismy - wtracil oficer nawigacyjny.
    - Ale nasza rasa pozostaje bezpieczna. - Odpowiedzial general Garrond. - Wracamy do domu. Uczcijmy smierc cywili, zolnierzy i generala Darta minuta ciszy.

 
Marcin Zmigrodzki { redakcja@valetz.pl }
poprzednia strona 
			powrot do indeksu nastepna strona

26
powrot do poczatku
 
The VALETZ Magazine : http://www.valetz.pl
{ redakcja@valetz.pl }

(c) by The VALETZ Magazine. Wszelkie prawa zastrzezone.