Pod
koniec ubiegłego roku Oficyna Wydawnicza G&P. z Poznania zainicjowała akcję
wydawania komiksowych adaptacji lektur szkolnych, starając się w ten sposób wprowadzić
komiks do szkół. Oficyna ta powołuje się na wypowiedzi Zofii Agnieszki Kłakównej,
autorki podręczników szkolnych, która stwierdziła, że "Szkoła musi komiks polubić
i włączyć go w swe edukacyjne zainteresowania" Gdyby kiedyś rzeczywiście nadszedł
dzień, w którym szkoła zaakceptowała by komiks jako jeden z nośników wiedzy, to
byłby to chyba najpiękniejszy dzień dla wszystkich miłośników komiksów. Czy jednak
propozycja Oficyny G&P. jest odpowiednią formą wprowadzania komiksów do szkół?
Do tej pory wydano adaptacje powieści Kornela Makuszyńskiego "Szatan z siódmej
klasy", skierowaną do uczniów klas 6 oraz "Awanturę o Basię" dla klasy 3. W
planach znajdują się już także adaptacje "Robinsona Cruzoe", "Syzyfowych prac"
oraz "O krasnoludkach i sierotce Marysi". Widać zatem, że ktoś na serio zabrał
się za tę akcję. Komiksy Oficyny Wydawniczej G&P. charakteryzują się praktycznie
niespotykaną na Polskim rynku komiksowym, jakością wydania. Są to komiksy w formacie
zeszytowym, ale wydane na doskonałym, kredowym papierze oprawione w dość sztywną
kartonową okładkę. Po prostu jest to przykład, dobrze wydanego komiksu. Jednak efekt
ten psuje nieco dość wysoka cena, która wynosi aż dziesięć złotych. Są to chyba w
tej chwili najdroższe komiksy z wydanych w Polsce, co biorąc pod uwagę dość
niewielką liczbę miłośników tej formy sztuki, jest dość ryzykowne. Niewątpliwie
pomysłodawcy tej serii komiksów zakładają, że ich produkt trafi do rąk znacznie
szerszego grona - uczniów szkół podstawowych, którzy zamiast czytać lekturę będą
woleli przeczytać jej komiksową adaptację. Pytanie tylko, czy jest to słuszne
założenie... Istnieje bowiem obawa, że spowoduje to, że nauczyciele zamiast zachęcać
dzieci i młodzież do czytania komiksów będą raczej zabraniać im czytania tych
adaptacji, obawiając się, że przeczytawszy komiks, dziecko uzna, że nie musi już
czytać lektury, co oczywiście nie było by niczym korzystnym... Bo mimo starań
autorów, komiksy te nie mogą zastąpić książek. I nie oznacza to, że autorzy
popełnili jakieś znaczące błędy, ale po prostu jest zupełnie niemożliwe wykonanie
idealnej adaptacji książki. Nie udało się to jeszcze dotąd w żadnym filmie i na
pewno nie uda się też w komiksie. Tym bardziej, że te adaptacje, nie tylko zubożają
nieco oryginały, one nie są także zbyt reprezentatywne dla gatunku komiksu... Bo
szczerze mówiąc nie są to komiksy, które wykorzystują w pełni możliwości wyrazu za
pomocą tekstu i rysunku. Adaptacje Oficyny G&P. przypominają raczej bardzo bogato
ilustrowane książki. Narracja zupełnie nie jest prowadzona przez rysunki - są one
jedynie uzupełnieniem narracji tekstowej, a przecież nie na tym polega komiks!!! Zatem
komiksy te mogą być jedynie niewielkim uzupełnieniem lektury szkolnej, natomiast
same w sobie nie wnoszą nic ciekawego...
Czy jednak komiks musi być skazany tylko na takie uczestnictwo w edukacji dzieci? Moim
skromnym zdaniem NIE. Po prostu, jeśli szkoła ma się otworzyć na komiksy, to niech
otworzy się na komiksy jako takie, a nie tylko na komiksowe adaptacje książkowych
lektur. Istnieje przecież wiele możliwości wykorzystania komiksów w szkole. Po
pierwsze, mamy dużo bardzo dobry komiksów, które jak to się mawia "bawiąc uczą"
i z powodzeniem mogłyby być wykorzystane na przykład w nauczaniu początkowym.
Oczywiście mówię tu o komisach Henryka Jerzego Chmielewskiego "Tytus, Romek i
A'Tomek" Seria ta bez najmniejszych przeszkód mogłaby być lekturą dla pierwszych
trzech klas podstawówki. Natomiast istnieje też wiele innych komiksów, które ze
względu na swoją tematykę mogłyby być wykorzystane jako lektury dla starszych klas.
Nie zapominajmy, że nie tylko książki mogą przenosić ciekawe i pouczające prawdy.
Równie dobrze rolę tę mogą spełniać film i komiks. Co więcej wprowadzenie do
edukacji tych dwóch nośników stwarza nowe możliwości i sprawi, że oferta edukacyjna
szkół będzie bardziej urozmaicona i bliższa oczekiwaniom młodzieży. Oczywiście
komiksy mogą być z powodzeniem wykorzystane na lekcjach plastyki!! Wiemy jak dziś
wyglądają lekcje plastyki - przeciętnie w klasie są dwie lub trzy osoby, które
potrafią rysować, a do rysowania jest zmuszana cała klasa. Wiadomo przecież, że nie
każdy ma szansę być rysownikiem, więc dla większości uczniów jest to czas zupełnie
stracony, który w wielu wypadkach powoduje też stresy, gdyż nauczyciele wszystkich
oceniają tak jakby oczekiwali, że w każdym odkryją genialnego malarza. Czy nie byłoby
dla tych dzieci większym pożytkiem, gdyby przekazano im wiedzę bardziej teoretyczną na
temat technik rysunków itp. Jestem pewien, że tak i uważam, że i tu komiksy mogłyby
być wykorzystane jako przykłady różnych stylów. Oczywiście nie mogą one zastąpić
omówienia dzieł światowego malarstwa, ale niewątpliwie bardziej przybliżyłyby
tematykę lekcji plastyki uczniom.
Zatem komiksy jak najbardziej mogą i powinny być wprowadzone do szkół, ale nie
tylko jako adaptacje lektur książkowych, ale jako odrębny nośnik informacji. Niemniej
akcja rozpoczęta przez Oficynę Wydawniczą G&P. jest akcją godną pochwały, jednak
obawiam się, że nieprędko doczekamy dnia, kiedy komiksy będą naprawdę i w pełni
wykorzystywane jako element edukacyjny. W kolejce oczekuje też film i przypuszczam, że
to on wcześniej dostąpi tego zaszczytu. W każdym razie należy żałować, że polska i
światowa edukacja tak wzbrania się przed przyjęciem tych nowych środków przekazu. Tym
bardziej, że ciągle słyszy się o zagrożeniach jakie one niosą dla młodzieży. Czyż
nie lepiej by było wykorzystać pozytywne i dobrze zrobione filmy i komiksy by pokazać
młodzieży, że film i komiks nie kończą się tylko na kinie akcji i komiksach o
superbohaterach. Po co twierdzić, że kino i komiks są szkodliwe i usiłować je
ograniczać, skoro znacznie prościej jest nauczyć dzieci i młodzież odróżniania
tego, co dobre i pożyteczne od tego, co rzeczywiście może być szkodliwe. Film i komiks
nie są z natury złe - wystarczy tylko nauczyć młodych ludzi jak wybierać te najlepsze
ich elementy i jak traktować te gorsze. A niestety nie da się tego zrobić w inny
sposób jak korzystając w szkole z tych pozytywnych przykładów. Miejmy więc nadzieję,
że ludzie odpowiedzialni za edukację nauczą się wykorzystywać wszystkie możliwości,
jakie daje im współczesny świat...