The VALETZ Magazine nr. III - październik 1998
[ CP-1250 ]
( wersja ASCII ) ( wersja ISO 8859-2 )
poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

VALETZ KONTAKT INFORMACJE
 
O pilocie, który spadł na psy.
Artur Marach (krisza_@friko6.onet.pl)

Eskadra bombowców zbliżała się do celu. Na ziemi ogłoszono alarm. Ulice miasteczka opustoszały i tylko żołnierze uwijali się gorączkowo na rogatkach miasta, wokół stanowisk dział obrony przeciwlotniczej.

Coraz głośniejszy warkot maszyn potęgowało upiorne wycie syren. Lufy sterczące w niebo śledziły majestatyczny ruch samolotów. Celowniczy czekali na komendę odliczając czas biciem własnych serc napompowanych adrenaliną.

Pilot Zenon S., dowódca eskadry, widział już kominy fabryki, z mikrofonem walkie-talkie w dłoni śledził wskaźniki. Kilometr, dziewięćset, osiemset metrów... Do wydania rozkazu pozostało już kilka sekund, kiedy struga pomarańczowych kresek zetknęła się z kadłubem maszyny.

- Jezus Mariaaa!!! - usłyszał jeszcze krzyk bombardiera. - Rąbnęli nas!

Samolotem wstrząsnęło, kłęby gęstego dymu uniemożliwiły widoczność, stery przestały reagować. W następnej sekundzie potężna eksplozja oderwała prawy silnik z kawałkiem skrzydła. Samolot pikował bezwładnie, nabierając prędkości, potem wpadł w jakiś dziwny wirowy ruch, jak nasionko klonowca na wietrze.

- Wyskakiwać! Katapultować się! - Zenek usłyszał własny krzyk.

Zaraz potem następny wybuch rozerwał maszynę na setki drobnych kawałków, wśród fantastycznych fajerwerków.

Zenkowi świadomość przywróciło silne szarpnięcie czaszy spadochronu. Gdzieś w oddali terkotały karabiny, powietrzem wstrząsały detonacje, pięćset metrów niżej miasto stało w płomieniach.

- Ja żyję - pomyślał Zenek, nadal nieświadomie pociągając linkę otwierającą spadochron.

Nie przeżył nikt inny z załogi samolotu. Jedynie Zenkowi spadochron opadał powoli pchany bocznym wiatrem, z dala od płonącego miasteczka i kilkudziesięciu samolotów lżejszych o kilkaset ton bomb. Jakiś czas potem Zenio spadł na pobliskie pastwisko, prosto w stado przestraszonych owiec. Przykryła go czasza spadochronu.

- Naprawdę przeżyłem - pomyślał wyczołgując się spod płachty materiału.

Niestety Zenek miał pecha!

Psy pasterskie pilnujące owiec, rozszarpały go w ciągu kilku minut, nie oszczędzając nawet zbryzganej krwią czaszy spadochronu. Zenio został odznaczony pośmiertnie medalem pierwszej klasy. Rodzice Zenona S. otrzymali krótki liścik ze Sztabu Generalnego: W dniu ... Państwa syn zginął bohaterską śmiercią w obronie ojczyzny,... Cześć Jego Pamięci!

P.S.

Psy pasterskie nie brały udziału w wojnie.

32

powrót do początku

The VALETZ Magazine
[ http://www.valetz.pl ] lub
[ http://venus.wis.pk.edu.pl/magazine ]
kontakt: redakcja@valetz.pl oraz redakcja@valetz.pl

 

(c) Wszelkie prawa zastrzeżone.

Odpowiedzialność za treści tekstów i prac graficznych spoczywa
na barkach ich autorów, a poglądy wyrażane przez nich nie zawsze zgadzają
się z poglądami redakcji.

Redakcja The VALETZ Magazine nie zwraca nadesłanych materiałów,
zastrzega sobie też prawo do skracania tekstów.

Materiały prezentowane na łamach The VALETZ Magazine są własnością
ich autorów i jako takie są chronione przez ustawę o prawach autorskich.