The VALETZ Magazine nr. 5 (V) - grudzień 1998
[ CP-1250 ]
( wersja ASCII ) ( wersja ISO 8859-2 )
poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

 

Tymczasem Radcy ustalili kilka kandydatur Dynastii i rozpoczęli wspólne dyskusje nad wyborem jednej z nich. Revengeno wyglądał na zadowolonego. Nie popierał żadnej konkretnej kandydatury, jakby trzymając się na uboczu. Wspierał jednak wszelkie działania Rady. Przeprowadzał w jej imieniu ciche, sekretne i niezobowiązujące rozmowy z najpoważniejszymi kandydatami na tron. Naturalnie, były one tajne dla społeczeństwa, a nie dla Regenta, który niejako z urzędu o nich wiedział. Jemu jednak one podobały się najmniej. Rudolfo da Costa planował samemu objąć najwyższą godność, co pewnie by mu się udało, gdyby nie zjawił się Revengeno. Do cholery z nim! Ale skąd on mógł się wziąć? Skąd ma te wiadomości? Przecież dokładny przebieg wydarzeń sprzed kilku miesięcy znało tylko kilka osób, a te wyeliminował natychmiast lub same zginęły w chwili śmierci Cesarzowej. Technika kazał zlikwidować, zaszokowaną Rennę umieścił na Delta Solaris... Renna!
"Zmianami płci zajmuje się grupa BioMed."
Ale jak? Przecież jest tam nadal!
"Spis więźniów przebywających obecnie na Delta Solaris.
[...]
728 Rabend
189 Renna
831 Rewiethor
[...]
"
Chyba, że...

* * *

Radcy ostatecznie wybrali rodzinę Bradgia na następców cesarskiego tronu. W tajnym głosowaniu za nimi było 90 % Radców. Następnie kandydatura ta oficjalnie została zatwierdzona przez skrywającego swe niezadowolenie Regenta. Delegacja Rady odbyła podróż na planetę siedziby rodu, gdzie wystosowała odpowiednie zaproszenie do Stolicy. Był to bodajże drugi przypadek w historii Cesarstwa, by nowa dynastia obejmowała tron bez rozlewu krwi. Głównie za sprawą Revengeno, którego Rudolfo wezwał do siebie. Siedział teraz naprzeciw Regenta spokojny, zadowolony z tego, co zdołał uczynić. Rudolfo z trudem powstrzymywał swą nienawiść, jednak na jego twarzy widniał zaskakujący uśmieszek.
- Nie rezygnujesz łatwo, prawda?
- Nie, Panie, choć nie wiem, o czym mówisz.
- Posłuchaj więc mojej opowieści. O kobiecie będącej zawsze blisko Cesarzowej Anette IV. O tej, która wiedziała, jak zginęła Anette. O tej, przy której popełniłem jeden błąd. Pozwoliłem jej żyć. Wiesz już, o kim jest ta opowieść?
Revengeno milczał. Nie drgnęła jego głowa, choć oczy lekko zwęziły się w miarę wywodu Regenta.
- Nie wiem, jak zdołałaś uciec z Delta Solaris. Nie znam szczegółów. Domyślam się, że twoi ludzie znaleźli kogoś podobnego do ciebie i umieścili ją tam. Zapewne masz swoich pośród tamtejszej straży. Zrobię z tym porządek w najbliższym czasie. Następnie zaszyłaś się w jakimś ustronnym kącie, gdzie w klinice BioMed zmieniono ci płeć. Nie wiem, jak to możliwe, nie interesują mnie szczegóły. Wykorzystałaś ten jeden błąd moich baz danych: podzielone są na połowę męską i żeńską. Dlatego na monitorze widniał napis "mężczyzna nie zarejestrowany". Chcesz widzieć, co wskazał analizator, gdy kazałem mu szukać wśród kobiet?
Revengeno siedział nadal w bezruchu. Jego twarz przypominała maskę, choć swoją maskę zdjął w obliczu Regenta. Nie był ciekawy, co widniało na ekranie.
- Oczywiście miałaś dostęp do środków dezawantacyjnych. Zapewne jeszcze jako Dama Dworu odkryłaś miejsce pobytu zbuntowanej podgrupy Niuchaczy. Oni musieli dysponować potężnym archiwum zapachów, skoro udostępnili ci perfumy Beta Martes w ilości pozwalającej zmylić nadwornych Starszych Niuchaczy. Nawiasem mówiąc, gdzie to jest...?
Revengeno uparcie milczał.
- Nieważne, znajdę i to. Twoje zabezpieczenia? W tak krótkim czasie nie mogłaś nic konkretnego uczynić, nie mówiąc o tym, że nie chciałaś zbierać na sobie zapachów innych planet. Tu dałem ci się nabrać. Nie istnieją żadne zabezpieczenia, nieprawdaż?
Revengeno lekko uśmiechnął się.
- Milczysz? Wiesz, oczywiście, że to twój koniec? Przegrałaś, Renna. - Regent sięgnął po ukrytą w tronie broń.
- Nie jestem Renną. Jestem Revengeno.
- Ach, więc umiesz mówić. - Rudolfo kpiąco pokiwał głową. - Cóż więc masz do dodania poza tym imieniem, brzmiącym zemstą?
- Nie jestem już Renną. Zmiana płci to nie tylko kilka operacji chirurgicznych.
To także sprawa hormonów i psychiki. Przestałem być Renną nieodwołalnie.
- Jednak nie na tyle, by zmienić swój stosunek do kobiet! - Triumfował Regent. - Zdradził cię brak kochanki!
- Nic nie jest doskonałe. Zmiana płci została wymyślona nie dla tych celów. Poza tym, ja nie przegrałem. Wygrałem. Nie zostaniesz Cesarzem, Rudolfo. Nigdy.
- No i co z tego? - Regent wycelował broń w Revengeno. - Będę znowu Wezyrem Cesarzowej, szefem tajnych służb cesarskich. Będę sprawował autentyczną władzę. Żegnaj, Renna, lub, jak wolisz, Revengeno.
- Panie! - Przez sekretne wejście wbiegł zaufany sługa Regenta. Zamarł na widok wycelowanej w siebie broni.
- Czego? - Warknął da Costa. - Nie widzisz, że jestem zajęty?
- Panie, to ważna wiadomość!
- Czego dotycząca?
Sługa zmieszał się spoglądając raz na Regenta, raz na Revengeno.
- Ach, jego! - Domyślił się Rudolfo. - O nim już wiem wszystko. Właśnie skończyliśmy rozmowę. - Ponownie wycelował broń w Radcę. - Co on chce mi o tobie powiedzieć, jak sądzisz?
- Może to, że właśnie wracam od następcy tronu, z którym odbyłem poważną rozmowę w cztery oczy? - Zaproponował Revengeno.
- Co!? - Ryknął Regent. - O czym rozmawiali? - Obrócił się do sługi.
- Opowiedziałem mu o Tobie. - Spokojnie dokończył Revengeno. - Nie będziesz Wezyrem Cesarzowej. Czeka cię sąd cesarski. A zabicie władcy jest zazwyczaj karane śmiercią i hańbą dla rodu.
- I myślisz, że tego doczekasz? - Rudolfo da Costa spokojnie wycelował broń. - Żegnaj, powiedziałem.
- Stać! - Ryknęło od drzwi. Regent spojrzał w tamtym kierunku i zdębiał. Do komnaty wkraczał następca tronu w towarzystwie kilku Radców. Jego strażnicy podeszli do Rudolfo i odebrali mu broń.
- Ależ, Panie... - Wyjąkał.
- Revengeno miał rację. Za głośno myślisz, jak na tak wysokiego polityka. A myślisz ciągle o ukryciu swego postępku. Wziąć mi go stąd. - Zwrócił się do strażników. - I dobrze pilnować. Przy najmniejszej próbie ucieczki zlikwidować.
Gdy wyprowadzili Regenta, Revengeno odetchnął. Następca tronu, Vincent da Bradgia uśmiechnął się.
- No, jak widzę, zdołałem utrzymać cię przy życiu. Liczę, że będziesz dobrym Wezyrem, Revengeno. A może Renno?
- Nie można w kółko zmieniać płci, Panie. Jestem teraz Revengeno i myślę, że tak już zostanie.
- Nie szkodzi, tak też może być. - Następca cesarskiego tronu objął przyjacielsko swego przyszłego Wezyra i skierował się do drzwi. - Chodź, pomożesz mi w przygotowaniach do koronacji.


Chorzów, czerwiec 1996

 
poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

14
powrót do początku
 
The VALETZ Magazine : http://magazine.valetz.art.pl
{ magazine@valetz.art.pl }

(c) by The VALETZ Magazine. Wszelkie prawa zastrzeżone.