The VALETZ Magazine nr. 1 (11) - marzec,
kwiecień 2000
[ ISO 8859-2 ]
( wersja ASCII ) ( wersja CP-1250 )
poprzednia strona 
			powrót do indeksu

  Homo sapiens geneticus
        Opowiadanie
ilustracja: Michał Romanowski
ilustracja: Michał Romanowski

    Berlin. Niedaleka przyszłość.

    Ted Barnes przestąpił próg Gmachu Narodowego i podszedł do recepcji.     - Przepraszam, w której sali odbędzie się głosowanie? - głos wyrwał portiera z pracy nad jakimiś papierzyskami.
    - Sala nr 345 proszę pana. - portier rozpoznał w Tedzie sławnego profesora i działacza Konsorcjum Inżynierów. Spojrzał kątem oka na Barnesa i wykrzywił twarz w grymasie. Jego przyszłość zależała od głosu tego człowieka i jego kolegów.
Za oknami gmachu odbywała się demonstracja i kontrdemonstracja. Wśród zgiełku huczały pojedyncze słowa: Wolność! Homo superior! Bóg nie gra w kości! I na końcu: Nie chcemy by nasze dzieci żyły w sztucznym świecie!
    Barnes podążał korytarzami na drugim piętrze, po czym zatrzymał się przed salą 345 i otworzył drzwi. W środku było gwarno jak na ulicy. Zewsząd dobiegały go odgłosy kłótni i spekulacji, przeważały jednak liczne oracje i głośne przekleństwa. Barnes przecisnął się przez tłum i usiadł na pierwszym wolnym miejscu w drugim rzędzie. Po chwili na salę wkroczyła Kapituła i gwar ucichł. Wszyscy posłusznie usiedli na miejscach i wlepili wzrok w czterech członków największego na świecie Konsorcjum Naukowego - Kapituły. Gdy mężczyźni i kobieta usiedli, światło lekko przygasło i zapalił się ekran wiszący za plecami Kapituły. Jak na sygnał wszyscy wstali na baczność i wypieli pierś. Kilka tysięcy ubranych w garnitury i marynarki ludzi nauki zamarło w oczekiwaniu. Po kilku sekundach na ekranie pojawiła się postać Wielkiego Odkrywcy otoczona liśćmi laurowymi. Zabrzmiał marsz pochwalny, ciężki, orkiestrowy i patetyczny. Członkowie Kapituły zagrzmieli jednocześnie:     - Chwalcie imię Jego!!!
    - Po wsze czasy i na wieki!!! - odpowiedzieli fanatycznym chórem zgromadzeni, zgięli się w pokłonie, po czym usiedli na miejscach.
    - Witamy wszystkich na zgromadzeniu. Na początku chcielibyśmy podkreślić, jak ważne jest dzisiejsze głosowanie. Pamiętajcie: losy świata i gatunku ludzkiego są w waszych rękach. Jeśli ustawa nie zostanie przegłosowana, trzydzieści lat pracy przepadnie bezpowrotnie. To olbrzymi krok dla ludzkości, nie zawiedźcie jej. Niech Morgan prowadzi wasze umysły! - ostatnie słowa Przewodniczącego wywołały falę głośnych oddechów i przyspieszyły bicie serca. Głosowanie się rozpoczęło. Za Morgana i Podwójną Helisę!
    Na ekranie wyświetlił się olbrzymi napis: Za : Przeciw
    Zapanowało poruszenie na sali i po chwili wyświetliły się pierwsze wyniki: 21 : 03
    Głosowanie przebiegło bez kłopotów. Wszyscy zachowali zimną krew. Ostateczny wynik: 12386:04523. Ustawa weszła w życie. Teraz już nikt, żaden rząd ni organizacja, nie mogły powstrzymać postępu. Niech żyje nauka!

    Ulepsz swoje ciało! Dzięki nowej technologii "zmodyfikuj-i-zaaplikuj" odmienisz swoje życie. Koniec z chorobami, niedomaganiem, problemami życia codziennego. Twoja skóra nabierze wspaniałego śniadego koloru, który ochroni cię przed promieniowaniem każdego typu, twój mózg będzie teraz działał szybciej i Ty staniesz się wspanialszy. Pozwól zaaplikować sobie zestaw CGRT - jedyny legalny modyfikator zalecany przez Zjednoczoną Radę Rządu Światowego. Nie zwlekaj - wybierz przyszłość!!!*

    * Rozporządzenie Rady z dnia 23 lipca 2081 roku dotyczące Unifikacji i Zjednoczenia. pkt. 3 [...] każdy obywatel musi dobrowolnie poddać się modyfikacji. Odmowa modyfikacji jest jednoznaczna z utratą przywilejów obywatelskich opisanych w pkt.6 i 7.

    Rok 2094. Detroit.

    Po ulicach miasta krążyły setki transgenicznych ludzi. Wszystkich neotypów i farmakodonów. Podążali przed siebie, wyznaczając przyszłym pokoleniom kolejny cel. Każdy nadzwyczajny i niepowtarzalny. Żadnych nacji czy ras. Po prostu homo sapiens geneticus.
    Ted Barnes szedł powoli do swojego domu. Miał dosyć tych zebrań. Jak zwykle nie mogli wywalczyć nic nowego. On był już za stary by walczyć. Poza tym nikt go już nie słuchał. Komitet Mniejszości Genotypowej nie miał poparcia w rządzie. Nikt nie chciał pomóc, a każdy kładł pod nogi nowe przeszkody. Barnes ospale wdrapał się na czwarte piętro swojej kamienicy i sięgnął po klucze do mieszkania. Za oknami klatki jaśniały supernowoczesne budowle mieszkalne. Jego rudera niedługo już pozostanie w pionie. Ale nic na to nie poradzi. Doszedł do swoich drzwi i jego serce zamarło. Ktoś zostawił napis. Wciąż go prześladowali. Widzieli, że nosi opaskę Nietransgenicznego. Małpa won na drzewo! Dopóki nosi tę opaskę nie dostanie żadnej pomocy. Nikt i nic nie może pomóc, gdy w grę wchodzi anty-G, na dodatek członek Mniejszości. Przekręcił klucz w starym zamku. Zgrzytnęły drzwi i Ted wszedł do środka. Smród stęchlizny i wilgoci odpychał i przyspieszał proces starzenia się. Jeszcze tylko kilka dni...

ilustracja: Michał Romanowski
ilustracja: Michał Romanowski

    - Dlaczego nie pozwoliłeś się zmodyfikować? Ted, bardzo cię proszę. Bądź rozsądny. Zabijasz się. - głos dawnego przyjaciela nie był już taki sam. Brzęczał w nim metaliczny pogłos typu nordic opracowanego przez skandynawskie Laboratorium Geneticum.
    Istotnie, Ted Barnes postarzał się bardzo. Wojna Globalna, przesiedlenia, w końcu prześladowania "odmieńca". Teraz przypominał wysuszonego osiemdziesięciolatka. A miał dopiero pięćdziesiąt trzy lata.
    - Boże..., Alex. Co się do cholery z nami stało? Dlaczego ludzie tak bardzo nienawidzą swojego gatunku?     - zapytał samego siebie Barnes. - co myśmy najlepszego zrobili?...
    - To nie nienawiść, Ted, ale smak przyszłości - Homo geneticus. - na to słowo Barnes nieznacznie się poruszył i odwrócił twarz. Po wysuszonej i przeciętej zmarszczkami skórze potoczyły się łzy.
     - Oni..., my, - kontynuował Alex - naprawdę wierzymy w przyszłość. Wiesz, że tylko tak jesteśmy w stanie przetrwać. Dziura ozonowa sięga już od Chin do Stanów Zjednoczonych Obu Ameryk. Radioaktywny pył Trzeciej Wojny wciąż nas nawiedza i sieje zniszczenia na Wschodzie. Bez manipulacji nie jesteśmy w stanie egzystować. Popatrz na siebie. Na wpół ślepy, postępujący rak skóry..., dlaczego się odciąłeś? Ted, dlaczego?
Barnes był nieobecny. Pogrążony w myślach ściskał w rękach akt eksmisji. Jego dom zakwalifikowano do rozbiórki bez prawa lokatorów do nowego mieszkania. Spisano go na straty. Niegdyś wieczny optymista w świetnej formie, teraz siedział przygarbiony na kanapie u dawnego przyjaciela i patrzył w dal przez okno. Minęło tylko siedemnaście lat, a jemu wydawało się, że upłynęła cała wieczność. Wtedy na niebie widywano ptaki, a chmury nie miały tego różowawego odcienia..., ale to było tak dawno temu. Co stało się z wielkim doktorem Barnesem, wykładowcą Uniwersytetu Nauk Przyrodniczych w Genewie? Czyż nie o to walczył? Czy to nie on, wraz z Alexem i innymi fanatykami nacisnął ZA podczas sławnego głosowania w Berlinie? Gdzie podział się duch naukowca, entuzjasty inżynierii genetycznej? Przyszłość okazała się gorszym koszmarem niż przeszłość, ale chyba tylko on potrafił to zauważyć w świecie opanowanym przez modę Transgeniki. Przyszłość tak gorliwie wypatrywana i oczekiwana uderzyła znienacka i ścięła z nóg, pozwalając człowiekowi wyrżnąć o ziemię i stracić rachubę rzeczywistości. Pamiętał, jak kiedyś znieważano ludzi ze względu na kolor skóry, język ojczysty, nację. Teraz ten problem zniknął. Każdy był obywatelem wszechświata, równym i doskonałym..., chyba że należał jeszcze do homo sapiens...

99-09-15

 
Konrad Kosiński { redakcja@valetz.pl }
poprzednia strona 
			powrót do indeksu

48
powrót do początku
 
The VALETZ Magazine : http://www.valetz.pl
{ redakcja@valetz.pl }

(c) by The VALETZ Magazine. Wszelkie prawa zastrzeżone.