The VALETZ Magazine nr. 1 (11) - marzec,
kwiecień 2000
[ ISO 8859-2 ]
( wersja ASCII ) ( wersja CP-1250 )
poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

  Jak śledź i inne wiersze
        Poezja

Jak śledź
Jeśli nawet poczuję się, jak śledź,
Przygryzany do kieliszka,
To i tak będę wiedział, że jestem potrzebny...
W Jej ustach się rozpłynę...
Niech mnie zasmakuje,
Bo tylko ja złagodzę Jej ostre życie;
Zostanę Jej ulubioną przekąską.
Białe zęby wgryzą się w srebrną skórę,
Rozerwą mnie na strzępy.
Wtedy właśnie będę najszczęśliwszym człowiekiem...
Będę czół, że Ona mnie pochłonęła,
Że sprawiłem Jej przyjemność - sobą.
Właśnie wtedy ożyję na nowo...



Chwila życia

Kiedyś otarłem się o śmierć.
Była ciepła i tajemnicza...
Zjawiła się tak nagle,
Że nawet nie zauważyłem kiedy.
Szepnęła mi słowo...
I czekała z otwartymi dłońmi.
Szedłem ku niej,
Lecz los mnie zawrócił.
I dobrze!
Nie chciałem jeszcze umierać.
Uśmiechnęła się i odchodząc wyrzekła:
- Żegnaj... na chwilę...
Nic jej nie odpowiedziałem.
Począłem myśleć tylko:
Jak długo dla życia trwa chwila?...



ilustracja: Łukasz Matuszek
ilustracja: Łukasz Matuszek
Wędrówka źrenic

Źrenice - między splątane kosmyki usiadły.
I tyle ich we mnie, ile słów we mnie.
Poszły dalej, z włosów na policzki.
Na usta karmelkowe, na uśmiechy...
I tyle ich w Tobie, ile marzeń we mnie.
Zsunęły się na ramiona.
Z ramion na piersiach legły.
I tak je pieszczą mile,
Jakby nie mogły się napatrzeć.
W końcu całą Ciebie ogarnęły.
Jak obraz, jak rzeźbę, jak żywą fotografię.
I tyle jest piękna w Tobie,
Ile miłości we mnie.



Młodość pijana

Młodość zapaliła papierosa.
Dymem zachłyśnięta - zakaszlała...
Potem zmoczyła usta alkoholem.
Zanurzyła w nim swą twarz
I upojona zasnęła,
By rankiem zbudzić się - nic nie pamiętając.
Wieczorem paliła trawę
I bujając w obłokach,
Z uśmiechem na ustach omdlała.
Gdy się ocknęła miała na szyi
Postronek moralnego kaca.
Więc zdjęła go z siebie
I otuliła swe ciało
Tanią, napotkaną
Gdzieś na peronie - nagością.
Lecz i w ramionach sobie podobnej
Nie zaznała ukojenia.
I tak oto przeminęła młodość...
Na ucieczce od świata,
Na tanich uciechach...
Bez przyszłości.
I stała się niczym...
Lecz wystarczy - chęci jeden płomień,
By powróciła.
Bo wrócić może zawsze
I w sercu się zagnieździć człowieka.



Cukierki

Słodkie myśli
Zapakowane w kolorowe papierki - rozpakowuję.
Mają nadzienie o smaku Twoich ust.
Są pyszne!
Ich smakowitość, długo pozostaje na wargach
I nie pozwala zlizać się do końca.
Czekoladowa polewa przypomina mi
Kolor oczu gwieździście skrzących.
Zjadam myśli.
Wysysam z nich najsmaczniejsze wspomnienia.
- Mój cukiereczku! - Woła wyobraźnia.
- Moja zachcianko, kochanko, bita śmietanko!...
Papierki wciąż szeleszczą...
Nie zjem wszystkich łakoci.
Resztę zostawię na jutro i mniej słodkie dni.



ilustracja: Łukasz Matuszek
ilustracja: Łukasz Matuszek
Dwa drzewa

Dwa drzewa oplątane konarami,
Jakoby para kochanków, przytulona we śnie...
Całują się korą,
A w ramionach ich gałęzi
Śnieg biały się ułożył, skrywając -
Jak bielizna falbankowa - intymność natury.
Szumią sobie kołysanki,
Plotą sobie śnieżne wianki
I pieszczotą swych dotyków, grzeją się śród mrozu.
Chciałoby się wtulić w te drzewa.
Ich miłości doznać.
Ich pieszczotą się nasycić.
Lecz nie zakłócajmy ich spokoju.
Niech samotne, pośród wiatrów
Nadal stoją - zakochane



Księżycowy strój

Utkajmy z księżycowego światła
Tkaniny serdeczności
I nicią miłości, uszyjmy z nich
Szaty zrozumienia.
Ubierzmy je.
Okryjmy nimi nagość naszych dusz...
Sięgnijmy do kieszeni,
A znajdziemy w nich przebaczenie.
Ono tylko czeka, by je ująć dłonią
I darować sobie oraz innym potrzebującym.
Nie płaczmy,
Nie bójmy się,
Nie traćmy nadziei.
Pozwólmy odnaleźć się
Miłości bliźniego.
To nasza Arka,
To nasz sens życia.



Dotyk anioła

Uskrzydlony miłością zamieniam się w anioła.
Srebrzystym pióropuszem, odziane me ramiona
Okryte są anielską jasnością dookoła,
A dusza ze słabości i grzechu wybawiona.
Z obłoków sennych marzeń, przyglądam Ci się miła,
By dojrzeć to uczucie wznoszące nas nad światem;
By chronić ową siłę, co tak nas połączyła;
By uciec od szarości, co dla miłości katem.
Podglądam Cię samotną, gdy czytasz moje wiersze;
Otaczam Cię swym ciepłem, oddechem, jak szum wiatru.
I tajnym pocałunkiem nagie ramiona pieszczę,
Co dumną rolę grają, na scenie - słów - teatru.
Mój dotyk Cię ośmiela, wszak to anielskie dłonie;
I dreszczem podniecenia, przenika poprzez ciało.
Mój dotyk Cię rozpiera, już namiętnością płonie;
Przenika swą rozkoszą i ciągle mu jest mało.
Oddajesz się z bez wstydu - duchowej namiętności;
I zwolna, pełna wdzięku, odsłaniasz piersi białe.
Me usta - ich spragnione - ukryte są w światłości
I czule chłoną Ciebie - w anielskiej żądzy całe.



Stół

Spaloną serwetą - stół mój ozdobiony.
Obdarty, zbrudzony, w plamach makijażu.
I taki - nieznośnym życiem wychudzony,
Jako krzyż spróchniały - dumny na cmentarzu.
A na nim butelki - suche i spragnione,
Rzędem ustawione - stoją na apelu.
I tylko powietrze trwa w nich zadymione...
Widać biesiadników było wczoraj wielu.
Wypalone koła; rysy, jako szramy;
Smutny niedopałek, co o wargi prosi;
Kratką przysłonięte - popielniczki bramy,
Która głodna żaru - swą gotowość głosi.
Ciepły blask słoneczny - tuli się do blatu,
Potem je powtórzy wspanialszemu światu,
By odrazą pałał - do stolików brudnych.
Ja, na łokciach wsparty, patrzę w szkło lustrzane.
Widzę dzień wczorajszy i muchę - pijaną.
Oczy jej zamglone, kroki jej zachwiane...
Jakież to wspomnienia - we mnie pozostaną?



ilustracja: Łukasz Matuszek
ilustracja: Łukasz Matuszek
Syjamskie bałwanki

Jej nagie pośladki topiły śnieg na ławce.
Zaś moje palce rozgrzane topiły jej zamarznięte łzy.
Oddała mi się i zapłakała...
Odgłos łamanych skorup -
Przegryzanych wiewiórczymi zębami,
Trzeszczących jak lód pod moimi butami -
Przemieniał się w chichot zmysłów.
Przylgnęliśmy wargami,
Lecz mróz je połączył
I nie sposób było się oderwać.
Prosiłem o odwilż, lecz ona nie przyszła...
Dopiero dzięcioł swym dziobem nas rozdzielił.
Obsypał śnieg kochanków...
I uczynił z nas dwa syjamskie bałwanki.
I byłem w Tobie, z Tobą;
I byłaś na mnie, ze mną...
A teraz grzeję stopy na kaloryferze i wspominam.

 
Zbigniew Matyjaszczyk { redakcja@valetz.pl }
poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

30
powrót do początku
 
The VALETZ Magazine : http://www.valetz.pl
{ redakcja@valetz.pl }

(c) by The VALETZ Magazine. Wszelkie prawa zastrzeżone.