The VALETZ Magazine nr. 5 (X) - grudzień 1999,
styczeń 2000
[ ISO 8859-2 ]
( wersja ASCII ) ( wersja CP-1250 )
poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

  Kontakt

    - To coś przyleciało z galaktyki 23A. Na razie nie udało nam się zlokalizować źródła. Po przebyciu milionów kilometrów znikło tu. - Postać w białym kitlu wskazała na niewielki układ planetarny w prawym, górnym rogu.
    Zaszumiało na sali obrad. Członkowie senatu i inne ważne osobistości komentowali między sobą oświadczenie profesora Tag. Podniosło się do góry kilka rąk.
    - Co to za planeta?
    - Komputer wyliczył, że to Niebieska III. Dokładniej, niedaleko od Niebieskiej.
    Profesor Tag był pierwszym, który dostrzegł dziwny obiekt, który wdarł się do przestrzeni terytorialnej państwa. Szybko zorientował się, że nie był to asteroid. Zachowywał się, jakby celowo kierował się w miejsce, w którym aktualnie się znajdował. To dziwne zachowanie i jego bliskość do ważnego ośrodka w układzie gwiezdnym Niebieskiej sprawiły, że profesor zdecydował się zainicjować spotkanie polityków i wojskowych.
    - W pobliżu Niebieskiej III? - Upewnił się generał, patrząc na wskazane miejsce.
    Faktycznie to generał Garrond, dla którego naukowiec pracował, zwołał sesję rady, ponieważ Tag nie dysponował takim przywilejem. Garrond był naczelnym dowódcą II Armii Transgalaktycznej. Politycy zadali jeszcze kilka pytań, ale po kwadransie generał uznał, że spotkanie powinno dobiec końca.
    - Dziękuję, profesorze Tag. - zakończył żołnierz - I, jak już mówiłem na początku, o całej sprawie...
    - Tak, zapomnieć. - Dopowiedział mu uczony.
    Kiedy wszyscy wstali głównodowodzący sił zbrojnych wymaszerował z sali. Kiedy upewnił się, że w pobliżu nie ma nikogo wyciągnął komunikator i połączył się z dowódcami swoich pułków. Uśmiechnął się, odczekał, aż zadźwięczy sygnał odbioru. - Mamy ich.



    Miasto tętniło życiem letniego dnia, gdy nagle w atmosferę wdarł się gigantyczny obiekt. Świecąca kula z olbrzymim łoskotem przetoczyła się po niebie i kilka sekund później wybuchła. Eksplozja wywołana upadkiem rozpętała na planecie piekło. Niewyobrażalne masy energii szukały ujścia, pochłaniając wszystko na swojej drodze. W pewnym momencie planeta targana wstrząsem wybuchu rozpadła się i przestała istnieć.
    - Straciliśmy Niebieską III.
    - Jak to straciliśmy?! - sędziwy generał Dart nie dowierzał własnym uszom.
    - Nie ma jej na radarze.
    Dowódca podszedł do pulpitu - Włączyć drugi radar. Przekazać obraz na monitor.
    Frontowa ściana holu zmieniła kolor na błękitny, by po chwili wypełniły ją kółka, migające punkty i cyferki.
    - Niebieska powinna być na prawo w czerwonym kółku. - Wskazał ręką oficer.
    - Zbliżenie… jeszcze - dajcie maksymalne. - Źołnierze zgromadzeni w centrum dowodzenia 2 Armii Transgalaktycznej wstali ze swoich miejsc, niektórzy otworzyli szeroko usta w niemej bezradności. - Wysłać eskadrę zwiadowczą w kubik 3a,4a,2s. Nakazuję ciągłą łączność. Pełna gotowość bojowa. Wszyscy na stanowiska.
    Wszyscy spojrzeli na generała. Czekali na ostatni rozkaz, jaki mógł wydać... Starzec spojrzał na podłogę, na olbrzymi ekran - Zielony, III. - Odchrząknął i powtórzył - Zielony, III!!!
    Salę wypełnił harmider, już wiedzieli - nastąpił kontakt i to wrogi. Każdy chciał jak najszybciej przygotować się do odparcia ataku.



    W tym samym czasie w pewnym laboratorium w pasie asteroid Atalesu IV.
    - Jeżeli ich znajdą, to wymiotą do czysta. Garrond musi się popisać przed publiką.
    - Masz rację, Lethor. Ale z drugiej strony to szansa kontaktu - odparł drugi naukowiec - Długo na nią czekaliśmy.
    - Niech tylko nie przekształci się w konflikt zbrojny.
    - Nie zapominaj, że my też mamy coś, dzięki czemu możemy brać udział w grze. - Uśmiechnął się Lethor.
    - Komputer już prawie wyseparował potrzebną informację z szumu.
    - Widzisz, jesteśmy do przodu.
    Wnętrze laboratorium rozświetlały jedynie kolorowe lampki na pulpicie wielkiego komputera i niewielki hologram, obracający się ponad stołem. Przypominający ciasny splot rur lub przestrzenną pajęczynę, przedstawiał stopień zaawansowania obróbki wprowadzonych danych. Obaj uczeni z powrotem pogrążyli się w pracy.



Ilustracja: Aleksander Jasiński
    Od kilku godzin w centrum dowodzenia drugiej galaktycznej kilku oficerów oczekiwało na meldunek z rekonesansu na nieznanym obiekcie. Postanowiono nie ryzykować i wysłano kilka słabo uzbrojonych myśliwców. Nagle ekran centralnego komunikatora rozbłysł.
    - Tu eskadra zwiadowcza, straciliśmy jedną maszynę na meteorycie. Poza tym żadnych śladów życia ani techniki.- zrelacjonował sucho pilot.
    - Rozumiem, wracajcie do bazy. - generał Garrond odwrócił się do zgromadzonych w sali. - Więc, nie mamy nic. Muszę coś powiedzieć tym pismakom. Co proponujecie ?
    Zapanowała krępująca cisza. Nikt się specjalnie nie śpieszył z podsuwaniem sugestii, gdyż ryzykowałby, że stanie się mimowolnym wykonawcą. W tym momencie powtórnie rozległ się świergot komunikatora, po czym na monitorze pojawiła się głowa generała Darta ze służb informacyjnych, oficerowie odetchnęli z ulgą.
    - Mamy ich. - oświadczył krótko Dart. - Podaję współrzędne.



    - Proszę się uciszyć. Zaraz wszystko wyjaśnię. - generał uspokajał zgromadzonych w dziennikarzy.
    - Co się dzieje z Niebieską? Czemu telefony nie działają? Czy to wasza wina? Wytłumaczyć. Czy znowu zestrzeliliście satelitę komunikacyjnego? - Padały pytania z sali.
    - Prawda jest o wiele poważniejsza. Otóż, pragnę złożyć najszczersze kondolencje rodzinom i przyjaciołom osób przebywającym ostatnio na planecie Niebieskiej III układu Niebieska w naszej galaktyce. - Wszyscy umilkli, generał kontynuował - Planeta Niebieska, jak wynika z naszego zwiadu, przestała istnieć. Sądzimy, że mamy tu do czynienia ze zbrojną napaścią obcych. Mogę tylko powiedzieć, że jest mi bardzo przykro, iż straciliśmy ją i że tej sprawy tak nie zostawimy.
    Po minucie milczenia, najbardziej trzeźwo myślący z dziennikarzy zapytał - Jak to straciliśmy?
    Generał pochylił się do przodu, wsparłszy na blacie mównicy.
    - Nieznana nam cywilizacja wyśledziła naszą i wysłała ku nam zdalnie sterowany pocisk. Ten po wejściu w atmosferę zanihilował się razem z planetą.
    Nastąpił huragan pytań, dziennikarze przekrzykiwali się tak, że prawie nic nie można było usłyszeć Generał wyłowił z hałasu tylko jedno: Co pan ma zamiar zrobić?
    - Oświadczam, że na agresję odpowiemy agresją. Mogę pocieszyć nasz pogrążony w smutku gatunek, że siły militarne zostały postawione w stan pogotowia bojowego, a nawet, że wyśledziliśmy źródło, skąd został wystrzelony pocisk. Dziękuję. - I dowódca II Armii Transgalaktycznej wszedł do windy. - Zadarliście z nami, to zobaczycie. - uderzył pięścią w ścianę kabiny.



    Ryk syreny porwał na nogi wszystkich w koszarach. Po kilku minutach na pozór bezładnego biegania piloci II Armii uformowali szyk i po zameldowaniu u dowódcy popędzili do hangarów. W tym czasie sygnały komunikatorów w prywatnych domach porywały na nogi dziesiątki oficerów. W przeciągu dwóch godzin II Galaktyczna, jak ją popularnie nazywano, objawiła się w pełnej sile bojowej gdzieś pomiędzy Utargiem i Atalesem oraz w miliardach domów na ekranach ściennych lub hologramowych. A była to imponująca siła, składając się z 20 krążowników, 5 magazynowców, służących do przenoszenia mniejszych jednostek między galaktykami, setek niszczycieli i myśliwców stanowiła potęgę nie do pokonania. Przynajmniej wszyscy mieli taką nadzieję. Pośród nieruchawych, a większych od niejednego niszczyciela, magazynowców przemykały myśliwce, ustawiając się w swojej kolejce do załadowania. Po niedługim czasie większość małych statków znalazła się w ich przepastnym brzuchu. Trzy krążowniki usadowiły się na czele kolumny, a pozostałe ubezpieczały tył. Galaktyczna dryfowała w przestrzeni kosmicznej gotowa do startu.
    Potrzeba zorganizowania siły wojskowej, która byłaby w stanie oprzeć się nieznanemu wrogowi, pojawiła się wraz wynalezieniem napędu parsekowego. Coraz częstsze wyprawy w głąb i na kresy znanego kosmosu stwarzały zagrożenie wykrycia cywilizacji przez obcych. Obcych, którzy mogli mieć nienajlepsze zamiary. Poza tym dopiero, gdy powstał silnik umożliwiający podróże na znaczne odległości, sensowna stała się jakakolwiek obrona przed nieznanym gatunkiem.
    - Źołnierze, idziecie na walkę z obcymi. Tymi, którzy wymordowali waszych krewnych i znajomych na Trzeciej Niebieskiej. Nikt z nas nie chciał rozlewu krwi, ale jesteśmy zobowiązani bronić naszych obywateli i cywilizacji.
Garrond wyłączył kamerę, usiadł w fotelu i ciężko westchnął - Już czas.



    Laboratorium w pasie asteroid Atalesu IV.
    - Zadzwoń do Darta. Mamy coś, co może ich zainteresować.
    - Co to? - twarz w komunikatorze wyraziła zaciekawienie.
    - Sami nie wiemy, z resztą to może być tajne.
    - Przecież muszę im coś przekazać - rozmówca nalegał.
    - Powiedz mu i tak się wyda - wtrącił się Lethor.
    - Tak jak mówiłem, nie wiemy, co to może być, a to może oznaczać wiele rzeczy.
    - Nie chcesz oświadczyć światu, że...
    - Nie wykluczam takiej możliwości - przerwał naukowiec - A teraz zadzwoń tam.
    Obaj badacze odczekali parę minut, gdy znowu odezwał się komunikator.
    - Dzień dobry. Tu generał Dart. Podobno wiecie lub macie coś, co może nas zainteresować. - Powiedziała twarz z ekranu.
    - Otóż wyśledziliśmy pewien sygnał. Nie rozumiemy przekazu, ale pracujemy nad tym. - Zaczął starszy z naukowców, profesor Pardwa. - Mamy podstawy przypuszczać, że nie należy on do nas.
    Cisza, obecni w laboratorium czekali, co powie generał. Ten po chwili namysłu rozkazał - Przekazać całą dokumentację do centrum dowodzenia II Galaktycznej. O całej sprawie zapomnieć.
    - Ale jeszcze...
    - Rozpoczynam transmisję. - Facjata z monitora zniknęła, na jej miejsce pojawił się napis "POTWIERDZIĆ PRZEKAZ".
    Uczony nacisnął klawisz "start".
    - To żołnierze, im wystarczy wskazać cel. Nie potrzebują niczego więcej. - Pocieszył go kolega.



    - Tu eskadra, wpadliśmy w pas asteroidów. Przerywamy łączność.
    - Tam nie ma żadnych asteroidów. - Oficer spojrzał na dowódcę.
    - Gdzie jesteście! - krzyknął generał.
    - Kubik 3a... 4d... 2...
    Głośnik w centrum dowodzenia umilkł.
    - Dalej kontakt jest niemożliwy, musimy poczekać, aż wyjdą z drugiej strony pasa.
    - Analiza składu meteorytów potwierdza moją tezę, generale. - Odezwał się jeden z analityków z tyłu sali. - Ten pas asteroidów to dawna Niebieska.
    Na sali zapanowała pełna smutku cisza. Przez całą minutę nikt się nie odezwał. Nagle generał wrzasnął do mikrofonu.
    - Wracać, wycofywać się stamtąd! Tam mogła pozostać jakaś broń obcych!
    Po kilku powtórzeniach rozkazu Garrond poddał się, nie zdołał uzyskać potwierdzenia. Pozostało tylko czekać.
    - Generale, dziennikarze chcą z panem rozmawiać. Obywatele dopytują się, co się stało z Niebieską III. Komunikatory odmawiają łączenia z tą planetą.
    - Zorganizuj konferencję prasową za godzinę przy wejściu głównym.
    - Tak jest. - I przybysz zniknął w drzwiach centrum dowodzenia.



    - Koordynaty celu zostały wprowadzone do waszych komputerów pokładowych. Ruszamy. - Zakończył przemowę naczelnik sił zbrojnych i jednocześnie dowódca Drugiej Armii Transgalaktycznej.
    Kiedy skończył wszystkie statki skierowały się w jedną stronę i poczęły coraz szybciej oddalać się od macierzystej planety.



    Laboratorium w pasie asteroid Atalesu IV.
    - Komputer skończył analizować przekaz. - Naukowiec podniósł wzrok na kolegę stojącego za monitorem - Mam już w ręku czystą informację. Co teraz?
    - Dekodujemy. Zastanówmy się, co mogliby chcieć nam powiedzieć.
    - Po pierwsze, Lethor, jeżeli są pokojowo nastawieni, to jak wyglądają i adres zamieszkania.
    - A jeżeli wrogo...?
    - To może być wszystko, od wirusa niszczącego wszelkie urządzenia elektroniczne po dyrektywy do konstrukcji bomby biologicznej.
    Pardwa zawahał się: "Rozpocząć odczyt, czy nie ?" Lethor skinął zachęcająco głową. "... Start".
    Po kilku dniach bezowocnych prób rozszyfrowania wiadomości, uczeni poważnie zaczęli zastanawiać się, czy rzeczywiście przechwycili transmisję nieznanej cywilizacji. Źaden z układów liczb nie tworzył sensownej informacji. Ani wartości stałych matematycznych, ani słowa we wszelkich znanych im sposobach porozumiewania się nie pasowały do przekazu. Zaczęli się zastanawiać nad innymi możliwościami odkodowania informacji, może to jednak nie był tekst, może to było coś innego.
    - A jeżeli to ma nam zilustrować coś z ich rzeczywistości ?
    - Jak to ?
    - Nie opisać, lecz pokazać w jakiś schematyczny sposób.
    - Sprawdź to, Lethor.



    Dzień się kończył i w większości domów po tej stronie planety - stolicy galaktyki włączyły się telewizory.
    - Mówi Jinks z głównego serwisu informacyjnego dnia. Właśnie zaszło pierwsze słońce, pogoda jest przyjemna i sprzyja spacerom. Wiadomości: Flotylla statków, która wyruszyła odpowiedzieć na atak obcych, właśnie dotarła do galaktyki 23A. Jutro nawiążemy z nimi kontakt. Jak na razie, udało nam się zdobyć jedynie oświadczenie generała Garronda, że zmiecie wrogów z powierzchni i pomści nikczemną napaść na Niebieską 10 dni temu.
    Tag wyłączył ekran. "To niemożliwe, żeby cywilizacja na podobnym poziomie rozwoju, co my chciała zniszczyć inną. Myśmy już z tego wyrośli, więc oni pewnie też." - Zastanawiał się naukowiec. Im dłużej o tym myślał, tym bardziej był przekonany, że coś tu nie gra. W pewnym momencie powziął decyzję, wyszedł z głównego pokoju i udał się do aparatu kulinarnego. Wystukał na klawiaturze nazwę posiłku i po otrzymaniu go udał się do laboratorium. Pochłonął kawałek jedzenia, było słodkie i papkowate, czyli takie jak lubił, ale coś powodowało, że z trudem przełykał kęsy. Im dłużej jadł; tym trudniej było mu wchłaniać posiłek. Zorientował się, że jego umysł był na tropie czegoś. Podobnie się czuł wtedy; gdy wpadł na pomysł ruchomych głowic radarów i wtedy, gdy odkrył Prawo Ciągłości. Nagle zakrztusił się. Zerwał z wózka i poczłapał pędem do komputera. "Ktoś przecież musiał wyśledzić ten pocisk, widzieć go, zanim uderzył w planetę. Ktoś inny, a może ten sam, wyśledził jego trajektorię wstecz i wskazał źródło. Na pewno nie wojsko, oni są zbyt głupi. Jakiś naukowiec tak, jak ja pracujący dla armii. Ktoś taki może, musi mieć jakieś dane na temat tego zjawiska. Takie proste, czemu na to wcześniej nie wpadłem. Muszę go znaleźć." Zaczął pośpiesznie przeszukiwać informacje o wszystkich uczonych, będących na etacie II Galaktycznej. Eliminując kolejne nazwiska, uzyskał listę składającą się z dwóch najbardziej podejrzanych : prof. Lethor i prof. Pardwa.



    - Szanowni obywatele, to co widzicie za szybą, to układ planetarny wroga. Nasze statki są dla niego niewidoczne, ale my możemy go doskonale obserwować. Właśnie te dwa małe punkty, to ich jednostki. Jak widać są śmiesznie małe w porównaniu z naszymi krążownikami. - Przemawiał generał Garrond - Mamy zamiar po kolei zniszczyć ich planety i wyeliminować z wszechświata na zawsze. Generał Dart osobiście poprowadzi natarcie.
    Garrond odwrócił się do ekranu - Generale Dart, zaczynamy.
    Dwa statki odłączyły się od eskadry. Z jednego jak chmara komarów wysypywały się myśliwce, drugi pomknął ku najbliższej z planet. Chwilę później dwa błyski rozświetliły ekran i planeta rozsypała się na kawałki. Myśliwce skierowały się w chmurę odpadków, by dobić tych, którzy zdążyli się ewakuować z planety. W momencie, kiedy osiągnęły strefę meteorytów, poczęły jeden po drugim znikać z ekranu, pozostawiając po sobie jasne smugi. Oficerowie na statku dowódczym osłupieli. Nie spodziewali się tak efektywnej obrony.
    - Wycofać myśliwce !
    - Jak widzicie na swoich monitorach, najdłuższy, skok w historii eksploracji kosmosu zakończył się krwawym powitaniem. Cała eskadra myśliwców została zanihilowana w jednej chwili. Co się stanie z naszą armią ? - Komentował rozgorączkowany reporter.



    Tag, łącząc się z Lethor, cały czas obserwował relację z ataku na układ obcych.
    - Zanihilowani... zanihilowani... - Myślał głośno, gdy odpowiedział mu głos w słuchawce - Halo, mówi Lethor. Z kim rozmawiam?     - Prof. Lethor? To pan zajmował się pociskiem, który zniszczył Niebieską. - Tag bardziej stwierdził niż zapytał. - Tu, prof. Tag. Ja także pracuję dla wojska. Wiem, że sprawa pocisku jest tajna, ale mam pewną teorię. - Wyrzucił jednym tchem - Otóż ja wskazałem miejsce, skąd przyleciał.
    Rozmówca na drugim końcu linii nie wiedział, co powiedzieć. Po chwili zapytał:
    - Jaką ma pan teorię?
    - Proszę włączyć monitor na relację z ataku na obcych.
    Lethor wykonał prośbę.
    - Widzi pan. Myśliwce znikają w kontakcie resztkami planety. ANIHILUJĄ SIĘ. - wrzasnął Tag - Rozumiesz!?
    - Anihilują się - powtórzył.
    - Obcy są z przeciwnej strony. Składają się z...
    - ...antymaterii ! - Dokończyli razem.
    - To nie był atak, tylko przypadek. Ich sonda niechcący, jakimś dziwnym trafem przeskoczyła w nasz wymiar i w kontakcie z planetą zdezintegrowała się.
    - Oni chcieli jedynie nawiązać kontakt.
    - To potwierdza moją teorię. - powiedział Lethor - Przechwyciliśmy wiadomość od nich.
    Tag zaniemówił.
    - Kończymy ją tłumaczyć. Wygląda trochę dziwnie, ale chyba ma sens. - Kontynuował uczony - Jesteśmy pewni, iż przekazali nam koordynaty swojego układu.
    - Więc skoro chcą się z nami spotkać, skoro otwierają drzwi do swojego domu, to są pokojowo nastawieni.
    - Musimy powstrzymać armię. - zawyrokował Lethor - Mam dostęp do szybkiej jednostki, za dwa dni będę na miejscu.
    - Powodzenia. - zakończył Tag.



    - Zaatakujemy ich z dystansu.
    - Tak jest, generale.
    - Ustawić działa. Jak będziecie gotowi - ognia!
    Olbrzymie tarcze skierowały się w stronę 8 planet układu. Po minucie rozbłysły żółto i płomień przeciął kolejną planetę.
    - Zostało 7.
    - Kontynuować. - odrzekł beznamiętnie dowódca.
    Cisza, świst i czyjś głos obwieścił - zostało 6. I tak zniknęło 4, 5 i 6 ciało niebieskie.
    - Generale Garrond, jakiś niewielki statek wyszedł z nadprzestrzeni, chyba nasz. - Meldował żołnierz.
    - Przejąć go i dokować.
    Potężne pole grawitacyjne zaczęło coraz mocniej przyciągać przybysza, aż ten został wchłonięty przez cielsko statku dowódczego.
    - Muszę rozmawiać z generałem Garrondem. Natychmiast!
    Nieznajomego zaprowadzono do sali przesłuchań.
    - Chce się z panem widzieć, mówi, że coś wie na temat obcych.
    - Połączcie mnie z "przesłuchaniami".
    Kiedy połączenie zostało zrealizowane, mężczyzna oświadczył - Jestem prof. Lethor. Mylicie się co do obcych.
    - Czemu pan tak uważa ?- Zaciekawił się Garrond.
    - Zostały dwie.
    - Rozszyfrowaliśmy wiadomość, jaka znajdowała się na sondzie, która zniszczyła Niebieską. Tak, to była sonda a nie pocisk. Oni są z antymaterii i ich obiekt, który jakimś cudem dotarł aż do nas, zamienił siebie i sporą część planety w czystą energię.
    - To niemożliwe, oni zaatakowali nasze myśliwce.
    - Nie zaatakowali. Myśliwce weszły w kontakt z materią, a właściwie antymaterią ich planety.
    - Została jedna. - Po raz przedostatni odezwał się oficer nawigacyjny.
    - Dowody.
    - Musi mi pan uwierzyć, jeżeli ich oszczędzicie, jestem przekonany, że dostarczę odpowiednie dowody.
    Generał zamyślił się. Przez kilka nieskończenie długich sekund wpatrywał się w twarz naukowca na ekranie.
    - Dobra - rzucił do oficerów. - Wstrzymać atak.
    - Została jedna. - powtórzył nawigacyjny.
    - Proszę przyprowadzić do mnie profesora Lethora.



    Obaj panowie stanęli na swoich czterech odnóżach przed wielkim ekranem na ścianie holu. Lethor wyciągnął mackę z wydrukiem komputerowym.
    - To jest rozkodowany przekaz od nich.
    Generał podniósł tabliczkę do czółek. Na jej powierzchni narysowane były dwie sylwetki, jedna wyższa od drugiej. Obok rozrysowano układ planetarny obcych i podstawowe zależności z ich matematyki. Postacie miały po parze odnóży dolnych i parę górnych, poruszały się prawdopodobnie w pozycji wyprostowanej.
    - Sprawdźmy ostatnią planetę układu. Może ktoś tam mieszka.
    - Niestety, jest ona zbyt blisko gwiazdy. Nic tam nie ma szans przeżyć.
    - To już koniec - stwierdził Lethor.
    - Przegięliśmy - wtrącił oficer nawigacyjny.
    - Ale nasza rasa pozostaje bezpieczna. - Odpowiedział generał Garrond. - Wracamy do domu. Uczcijmy śmierć cywili, żołnierzy i generała Darta minutą ciszy.

 
Marcin Żmigrodzki { redakcja@valetz.pl }
poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

26
powrót do początku
 
The VALETZ Magazine : http://www.valetz.pl
{ redakcja@valetz.pl }

(c) by The VALETZ Magazine. Wszelkie prawa zastrzeżone.